XI. Szok

74 5 0
                                    

Powróciwszy do swojego pokoju, poczułam, jak panika zaczyna we mnie narastać. Mój umysł pracował na najwyższych obrotach, próbując połączyć wszystkie fragmenty tego makabrycznego puzzle. Potrzebowałam odpowiedzi, musiałam dowiedzieć się więcej.

Drżącymi rękami otworzyłam laptopa, który leżał na biurku. Mój oddech był płytki i przyspieszony, a każde kliknięcie w klawiaturę wydawało się być niezwykle głośne w ciszy mojego pokoju. Wpisałam nazwisko Michaela, szukając go w mediach społecznościowych, wszędzie tam, gdzie mogłabym znaleźć jakiekolwiek informacje o jego ostatnich działaniach, o jego aktualnej lokalizacji.

Moje serce biło jak szalone, gdy przeglądałam strony internetowe, szukając choćby najmniejszego śladu, który mógłby mi coś wyjaśnić. Potrzebowałam wiedzieć, czy to, co zaczęło mi świtać w głowie, miało jakiekolwiek podstawy w rzeczywistości.

Ale każda próba znalezienia informacji o Michaelu zdawała się prowadzić donikąd. Jego profile w mediach społecznościowych były nieaktywne lub zawierały bardzo ograniczone informacje. Było, jakby nagle zniknął z cyfrowego świata, pozostawiając po sobie jedynie cyfrowe echa.

Z każdą minutą, która mijała, moja frustracja rosła. Czułam się całkowicie zagubiona i osamotniona w tej sytuacji. Z jednej strony chciałam wierzyć, że Michael nie miał nic wspólnego z tym, co się stało, ale z drugiej strony, wszystko wskazywało na to, że mógł być zamieszany.

Zamknęłam laptopa, poczułam, jak bezsilność ogarnia mnie coraz bardziej. Wiedziałam, że muszę coś zrobić, ale w tym momencie nie miałam pojęcia, od czego zacząć.

W tym momencie, siedząc sama w półmroku swojego pokoju, przyszło mi do głowy przerażające uświadomienie – mój ojciec naprawdę nie żyje. Początkowy szok i niedowierzanie powoli zaczęły ustępować miejsca innym, bardziej skomplikowanym emocjom.

Z początku nie mogłam zrozumieć, dlaczego w moim sercu zaczynało rodzić się coś na kształt ulgi, a nawet... szczęścia. To było przecież przerażające – radość z powodu śmierci własnego ojca. Ale w moim wnętrzu rosła pewność, że ten człowiek, który przez lata był moim katem, teraz odszedł na zawsze. Nie musiałam już więcej żyć w strachu, nie musiałam już więcej znosić jego znęcania się nade mną.

Siedząc tam, pośród ciszy mojego pokoju, pozwoliłam sobie na chwilę uczcić tę skomplikowaną emocję. Było to dla mnie coś na kształt uwolnienia – chociaż żałoba i smutek były również obecne, to jednak głęboko w środku czułam pewnego rodzaju wolność.

Wśród burzy emocji, która we mnie szalała, nagle uświadomiłam sobie, że moja walka o wolność jeszcze się nie skończyła. Matka – kolejna osoba, która narzucała mi swoją wolę i kontrolowała każdy aspekt mojego życia – wciąż była obecna. Ta świadomość przytłoczyła mnie, przypominając, że droga do prawdziwej wolności i niezależności wciąż jest daleka.

Zrozumiałam, że w moim własnym pokoju, mojej jedynym schronieniu, nie jestem już bezpieczna. Matka weszła do środka z takim impetem, że aż się wzdrygnęłam. Jej twarz była wykrzywiona gniewem i rozpaczą, a oczy lśniły niepokojem.

— Co się dzieje? — zapytałam, próbując zachować spokój, mimo rosnącego niepokoju.

Matka jednak nie dawała za wygraną. — Gosposia powiedziała mi, że był tu jakiś chłopak. Kto to był? — Jej głos był ostry i pełen podejrzeń.

Zawahałam się, ale wiedziałam, że nie mogę jej powiedzieć prawdy. — Nikt ważny — odparłam, starając się brzmieć przekonująco.

Matka nie była przekonana. — Nie okłamuj mnie! Jak ma na imię ten chłopak? — W jej głosie słychać było coraz większą frustrację.

burnout heartsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz