Weszłam do domu, czując się jak w otępieniu. Moje kroki niepewnie kierowały mnie do kuchni. Sięgnęłam po kolejną butelkę alkoholu, potrzebując czegoś, co pomoże mi zapomnieć o tym, co właśnie się wydarzyło. Każdy łyk był jak ucieczka od rzeczywistości, której nie chciałam stawić czoła.
Alkohol zaczął działać, a moje myśli stawały się coraz bardziej zamglone. Wstałam, próbując znaleźć równowagę, moje ciało poruszało się niestabilnie. Kierowałam się do swojego pokoju, ale każdy krok był coraz trudniejszy. Ściany wydawały się kołysać, a podłoga falować pod moimi stopami.
W pół trzytomnym stanie dotarłam w końcu do mojego pokoju. Oparłam się o drzwi, próbując złapać oddech i zebrać myśli. Moje serce biło szybko, a w głowie wciąż rozbrzmiewały słowa Nathana i echo naszych działań.
Zamknęłam oczy, próbując uspokoić burzę emocji, która we mnie szalała. Czułam, jak alkohol otula moje zmysły mgłą, ale nie była to ulga, na którą liczyłam. To był tylko chwilowy odpoczynek od bólu, który czekał na mnie, gdy tylko otworzę oczy i stanę twarzą w twarz z rzeczywistością.
Siedząc na krawędzi łóżka w swoim pokoju, czułam się jakby wszystko wokół mnie było jakimś chore ściganiem z rzeczywistością. Moje myśli były chaotyczne, a alkohol tylko pogłębiał zamęt. Zaczęłam się śmiać, głośno i bezładnie, ale w tym śmiechu nie było ani trochę radości. To był śmiech desperacji.
— Spuścił się we mnie... — bełkotałam, nie mogąc uwierzyć, jak głupia byłam.
— Japierdole, co za idiotką jestem. — Słowa te wydawały się wypływać z najgłębszych zakamarków mojego umysłu, miejsc, które najchętniej bym zamknęła i nigdy nie otwierała.Wzrokiem wlepionym w sufit, leżałam nieruchomo, czując, jak każda myśl, każde wspomnienie, każde uczucie krąży w mojej głowie jak karuzela szaleństwa. Wiedziałam, że to, co zrobiłam, było błędem, ale teraz było już za późno, aby cokolwiek zmienić.
Nie wiedziałam, co przyniesie przyszłość, ale w tej chwili jedynym, co mogłam zrobić, było leżeć tam i pozwolić, aby alkohol zmył ze mnie chociaż część bólu, który czułam. Ta noc była tylko początkiem długiego procesu stawiania czoła konsekwencjom moich decyzji.
W stanie desperacji, sięgnęłam po pudełko, które trzymałam schowane na czarną godzinę. Moje palce drżały, kiedy otworzyłam je, a w środku znajdowały się żyletki. Przez moment patrzyłam na nie, jakby były jedynym moim ratunkiem, jedyną ucieczką od bólu, który tak bardzo mnie przytłaczał.
Żyletki lśniły w świetle lampy nocnej, ich zimna stal wydawała się obiecywać ulgę od niekończącej się spirali chaosu, w której się znalazłam. Wiedziałam, że jest to fałszywe pocieszenie, ale w tamtym momencie wydawało się to jedynym rozwiązaniem.
Dotknęłam ostrego brzegu jednej z żyletek, czując jej chłód na skórze. Był to ból, który mogłam kontrolować, ból, który był rzeczywisty i namacalny, w przeciwieństwie do tego wewnętrznego, który mnie rozrywał.
Przez chwilę walczyłam ze sobą, rozdarta między chęcią ucieczki od rzeczywistości a świadomością, że to nie jest rozwiązanie. Mój umysł był jak pole bitwy, na którym rozgrywała się walka między rozpaczą a resztkami zdrowego rozsądku.
Wstrzymując oddech, przysunęłam żyletkę do swojej skóry, czując jej zimny, ostrzony brzeg. Był to moment niepewności, zawahania, zanim delikatnie przesunęłam ją wzdłuż ręki.
Poczułam ostry ból, który przeciął skórę, a wraz z nim pojawił się ciepły strumień krwi. Było to dziwne uczucie, jakby fizyczny ból miał zmyć ten wewnętrzny, który mnie tak bardzo dręczył.
CZYTASZ
burnout hearts
RomanceChloe, która od dzieciństwa boryka się z brakiem akceptacji i miłości ze strony rodziców, pragnie odnaleźć swoje miejsce w świecie. Jej droga krzyżuje się z Nathanem, chłopakiem o złej reputacji i nieokiełznanym duchu, którego życie wypełniają ryzyk...