XII. W ogniu

59 3 0
                                    

— Zejdź ze mnie! — krzyknęłam, walcząc o każdy oddech pod ciężarem Harpera. Jego wzrok był nieprzenikniony, a uśmiech pełen prowokacji.

Ale on nie zareagował na moje krzyki. Zamiast tego, patrząc na mnie z lekkim uśmiechem, rzucił — Do twarzy ci w moich ciuchach.

Moje serce biło jak oszalałe, a gniew mieszał się z rosnącym strachem. — To nie jest śmieszne, Nathan. Natychmiast zejdź — powiedziałam, starając się zachować jakąś kontrolę nad sytuacją.

Jego oczy błyszczały w półmroku sypialni. — Nie wydaje mi się, żebyś naprawdę chciała, żebym zszedł — odpowiedział, a w jego głosie dało się wyczuć drwinę.

— Jesteś obrzydliwy — syknęłam, czując, jak moja obrona słabnie pod jego ciężarem. Każda moja próba uwolnienia się wydawała być daremna.

Nathan pochylił się bliżej mojej twarzy, a jego oddech był gorący na mojej skórze. — Wiesz co, Chloe? Myślę, że mimo wszystko ci się podobam. A ty... — zamilkł, przyglądając mi się uważnie.

— Nie, nie podobasz mi się — zaprzeczyłam, ale w moim głosie zabrakło przekonania. Jego bliskość była przytłaczająca, a ja czułam się coraz bardziej bezsilna.

Nagle, brunet podniósł się i zszedł ze mnie, pozostawiając mnie samą, zdezorientowaną i zaskoczoną. Siedziałam tam przez chwilę, próbując zebrać myśli.

Wybuchłam. Wstałam z łóżka tak szybko, jak tylko mogłam, i wybiegłam z pokoju. Moje serce biło gwałtownie, a w mojej głowie panował chaos. Dotarłam do kuchni, gdzie Nathan opierał się o blat, wyglądając na zaskakująco spokojnego w obliczu mojej burzy emocji.

— Całą noc słyszałam, jak się z siostrą kłócisz! I to, co powiedziałeś mi w łóżku! — krzyczałam, czując, jak gniew i frustracja wyrywają się na zewnątrz.

Nathan unosi brwi, a na jego twarzy pojawia się półuśmiech. — Wiedziałem, że nie śpisz — powiedział spokojnie, jakby to była dla niego oczywistość.

Jego spokój tylko wzmógł mój gniew. — Jak śmiesz się mną bawić? Traktować mnie jak jakąś zabawkę w swojej chorej grze?! — Moje słowa były jak strzały, wypowiadane z desperacją i bólem.

Nathan odsunął się od blatu i zrobił krok w moim kierunku. — To nie jest gra, Chloe. To jest życie. A ty... ty jesteś w nim tylko pionkiem — powiedział, patrząc mi prosto w oczy.

Jego słowa były jak cios w brzuch. Poczucie bycia używaną i manipulowaną przez niego było przytłaczające. — Nie jestem twoim pionkiem — oświadczyłam stanowczo, choć w głębi ducha czułam się rozdarta.

— Jesteś chory i obrzydliwy! — krzyczałam, tracąc kontrolę nad swoimi emocjami. Nathan zareagował przerażającym śmiechem, który wypełnił całą kuchnię. Jego oczy pociemniały, a w jego spojrzeniu można było dostrzec coś niepokojącego.

Kiedy zbliżył się do mnie, instynktownie cofnęłam się, starając się zachować dystans między nami. — Jednak twoje ciało mówi co innego, pragniesz mnie, Bennett. Oboje to wiemy — powiedział, a w jego głosie była domieszka triumfu.

— Lecz się! — wrzasnęłam, próbując odepchnąć go od siebie. Ale on był silniejszy. Chwycił mnie mocno w biodro, wbijając swoje palce z niespodziewaną siłą.

Ból przeszył moje ciało, a ja próbowałam się uwolnić z jego uścisku. — Puść mnie! — krzyczałam, ale jego chwyt tylko się wzmagał.

— Nie jesteś w stanie mi się oprzeć, Chloe. Zawsze wracasz — szepnął, przybliżając swoją twarz do mojej. Jego oddech był gorący i ciężki, a ja czułam, jak moje serce bije szybciej, pomimo mojego strachu i gniewu.

burnout heartsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz