XIII. Babski wieczór

63 3 0
                                    

Wsiadając do samochodu obok mojej matki, czułam, że nadchodzi burza. Jeszcze zanim zamknęła drzwi, jej słowa zaczęły spadać na mnie jak ciosy.

— Jestem tak rozczarowana tobą, Chloe — zaczęła, a w jej głosie dźwięczała mieszanka gniewu i rozpaczy. — Jak mogłaś powiedzieć coś takiego o swoim ojcu? To był twój ojciec! Jak mogłaś mieć tak mało szacunku?

Patrzyłam przed siebie, czując, jak każde słowo wbija się we mnie. — Mamo, powiedziałam prawdę. Moje uczucia wobec ojca są skomplikowane.

— Skomplikowane? To twoja wymówka? — Jej ton stawał się coraz ostrzejszy. — On był twoim ojcem! Powinnaś czuć wdzięczność za wszystko, co dla ciebie zrobił.

Wzdychając, próbowałam znaleźć słowa, które byłyby zarówno szczerze, jak i ostrożne. — Mamo, nie możemy udawać, że nasze relacje z ojcem były idealne. Były problemy, których nie możemy ignorować.

— Problemy? — Moja matka parsknęła z niedowierzaniem. — To normalne, że w rodzinie są problemy. Ale dzisiaj... na jego pogrzebie? To było miejsce i czas na okazanie szacunku, a nie na rozdrapywanie starych ran.

Czułam, jak moje emocje zaczynają się gotować. — Nie mogę udawać, że wszystko było w porządku, kiedy nie było. To byłaby niesprawiedliwość wobec mnie i moich uczuć.

— Twoje uczucia? — Z jej głosu zniknęła złość, ustępując miejsca rozpaczy. — Czy nie rozumiesz, że to też dla mnie jest trudne? Straciłam męża, a ty... ty tylko pogarszasz sytuację.

Zamilkłam, rozdarta między pragnieniem wyrażenia własnych uczuć a świadomością bólu mojej matki. To był dialog, w którym żadna ze stron nie mogła wygrać.

Reszta drogi upłynęła w ciszy, a ja czułam, jak ogrom tego dnia i wszystkich jego emocji zaczyna mnie przytłaczać.

Gdy dotarłyśmy do domu, moja matka zdecydowanym krokiem wysiadła z samochodu i szybko skierowała się do środka. Stałam na chwilę, patrząc, jak znika za drzwiami, a w mojej głowie zabrzmiały słowa, które nie chciały ucichnąć — Nienawidzę jej. — Były to słowa pełne bólu i frustracji, wyraz uczuć, które gromadziły się we mnie przez lata.

Wzięłam głęboki oddech i poszłam w jej ślady do domu. Z każdym krokiem czułam, jak ciężar dnia wciąż na mnie ciąży. W środku, moja matka stała w holu, jej postać wydawała się być obciążona równie mocno, co moja.

Zebrałam odwagę i zapytałam, starając się zachować spokój — Mamo, czy mogę odzyskać mój telefon? — Moje słowa wydawały się rozbrzmiewać w ciszy domu.

Moja matka odwróciła się do mnie, jej twarz wyrażała zmęczenie i rezygnację. — Bierz — rzuciła krótko. — Nie chcę cię więcej na oczy widzieć. — Jej głos był chłodny, pełen rozczarowania i zniechęcenia.

Podniosłam telefon, czując, jak w moim wnętrzu zaczyna narastać poczucie ulgi, ale i smutku. Ulga, że odzyskałam część mojej niezależności, i smutek, że relacja z matką zdawała się być coraz bardziej napięta i bolesna.

W chwili, kiedy wychodziłam z domu, trzymając telefon w dłoni, poczułam dziwną mieszankę ulgi i smutku. Ulga, że odzyskałam część mojej niezależności, była jak promień słońca w mrocznym dniu. Smutek zaś, że relacja z matką zdawała się być coraz bardziej napięta i bolesna, ciążył na mnie niczym cień.

Moja matka, choć obecna fizycznie, wydawała się być emocjonalnie coraz bardziej oddalona. Jej słowa, pełne rozczarowania i zniechęcenia, odbiły się echem w moich myślach, gdy odchodziłam.

— Czy kiedykolwiek będziemy mogły zrozumieć się nawzajem? — zastanawiałam się, krocząc przez cichy dom. — Czy istnieje droga do porozumienia po tylu latach niezgody?

burnout heartsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz