Tom przyszedł do niej i zaczął ją pocieszać. Nie pozwolił by jego młodsza siostra, trapiła się z powodu jakiegoś idioty, który teraz nawet nie potrafi spojrzeć jej w oczy. Ona wtuliła się w niego i opowiedziała wszystko. Poczuła się lepiej, przy bracie. Kochali się bardzo mocno, chyba jak każde rodzeństwo.
- No widocznie nie każde.- powiedziała do siebie Livia odkładając książkę na bok.
Dziewczynka od małego zawsze chciała mieć rodzeństwo. Wymyślała ile fajnych rzeczy mogliby razem robić. Malować, tańczyć, oglądać razem bajki, chodzić na place zabaw i wiele innych, ale gdy dowiedziała się że ma brata i poznała go osobiście doznała bolesnego zderzenia się z rzeczywistością. Draco nie był zbytnio zainteresowany rozmowami z nią, a co dopiero oglądaniem razem seriali, chodzeniem na spacery czy wspólnym gotowaniem. Wizja dzisiejszego zapoznania się nie wydawała się Livii świetnym pomysłem. Co prawda chciała wreszcie dogadać się z chłopakiem, ale nie w ten sposób. Wiedziała, że będzie czuć się bardzo nie zręcznie w pokoju sam na sam z jej bratem, ale z drugiej strony może tak ma być, żeby potem czuć się przy sobie dobrze.
W każdym bądź razie do rozmowy zostały jej jeszcze 2 godziny. Przez ten czas chciała się do niej jak najlepiej przygotować psychicznie. Dlatego też zaczęła czytać książkę opierającą się na bratersko-siostrzanej miłości. Problem był taki, że u nich relacja wyglądała idealnie. Można powiedzieć, że była nawet trochę wyidealizowana. Rodzeństwo w ogóle się ze sobą nie kłóciło, spędzało ze sobą wiele czasu no i najważniejsze słuchało się nawzajem. Znalazła tę książkę w ich domowej bibliotece umieszczonej na trzecim piętrze. Myślała, że czytając ją upewni się, że nie tylko ich relacja jest słaba, ale książka zawiodła ją, podstawiając jej pod nos tak bardzo zgrane ze sobą rodzeństwo.
Po godzinie, stwierdziła że ma dosyć zadręczania się i wyszła z pokoju kierując się do kuchni. Wzięła z lodówki pierwsze lepsze składniki i zrobiła dwie kanapki. Usiadła przy stole i zaczęła jeść, spojrzała na zegar była 13.20.
- Mam czas.- powiedziała do siebie w głowie.
Gdy wychodziła z kuchni była 13.35, niby zostało jeszcze prawie 20 minut, ale serce dziewczynki i tak waliło jak oszalałe. Ręce znów zaczęły się lekko trząść, jak zawsze gdy Livia strasznie się czymś stresowała.
Siedząc tak w swoim pokoju co chwilę zerkała na zegar. 13.38, 13.45, 13, 50. Minuty leciały jakby były sekundami. A z każdą dziewczynka coraz bardziej panikowała. Nie wiedziała dlaczego, przecież to tylko rozmowa, a nie wspinaczka na Mount Everest. W pewnym momencie stwierdziła, że może nie pójdzie do niego. Bo po co? Ale po zastanowieniu się doszła do wniosku, że drugiej takiej okazji może nie być. 13.58. Livia wstała niechętnie z łóżka i zaczęła po woli kierować się do pokoju brata. Z każdym krokiem jej nogi coraz bardziej przestawały z nią współpracować, ciało stawało się cięższe, a twarz bladła. 14.00 podeszła do drzwi i niechętnie w nie zapukała.
- Proszę.- Tym razem chłopak odpowiedział od razu, tak jakby z niecierpliwością na nią czekał. A więc weszła do środka.- O przyszłaś, myślałem, że nie dasz rady.
Te słowa zdenerwowały trochę dziewczynkę. Dlaczego niby miałaby nie dać rady. Wiedziała, że Draco był wredny. Ale po co tu przyszła? Żeby wysłuchiwać jego mądrości?
- Dlaczego niby miałabym nie dać rady?- Powiedziała po cichu do chłopaka.
- No nie wiem, może stwierdziłabyś, że za bardzo się mnie boisz.- Powiedział to oczywiście z tym swoim ironicznym uśmiechem.
- Ja? Ciebie? Oczywiście, że nie.- Czyli zaprosił ją tylko po to by się z niej nabijać?
- Okej, interpretuj to sobie jak chcesz. Jeśli wiesz w ogóle co znaczy to słowo.
ČTEŠ
Więzy krwi // zaginiona córka Lucjusza i Narcyzy Malfoy
ActionNarcyssa: Pamiętam jakby to było wczoraj... dopiero co urodziła nam się córeczka. Ależ ona była podobna do Dracona, gdy był w jej wieku. Jasne blond włosy, szare oczy, blady kolor skóry i piękna anielska buzia. Niestety, straciliśmy ją gdy miała roc...