Mała jedenastoletnia dziewczynka siedziała sama w swoim małym pokoiku w dość dużym sierocińcu w Teksasie. Nie był to piękny sierociniec z bogatym wyposażeniem i świetnie ugotowanym jedzeniem. Wręcz przeciwnie tu było raczej biednie. Stare stoliki, łóżka, dywany itd., nie dobre jedzenie i mało miejsca w środku, ale dzieci jak i ich wychowawczynie zawsze trzymały się zasady, że w życiu nie chodzi o drogie ubrania, piękny samochód czy dostojne życie, ale o miłość i kochających bliskich, a trzeba przyznać, że ten ten sierociniec tę zasadę spełniał. Często trafiały tu dzieci, które straciły bliskich, ale i te z ulicy. Mała Livia jeszcze rok temu miała mamę i tatę, którzy bardzo ją kochali, niestety los nie chciał, by żyli w szczęściu. Rodzice dziewczynki zginęli w wypadku samochodowym. 10 letnia Livia trafiła wtedy, do tego właśnie sierocińca. Na początku nie wiedziała co się stało i dlaczego tu trafiła, ale z czasem, gdy dowiedziała się o tragedii jaka spotkała jej rodziców, zaczęła oswajać się z nową sytuacją i nawet polubiła to miejsce mimo słabych warunków do życia. Oczywiście przez te jedenaście lat nie wiedziała że została porwana przez tych właśnie mugoli, którzy panicznie chcieli mieć dziecko, ale nie mogli sami sobie na to pozwolić i przez przypadek dowiedzieli się o świecie czarodziei. Wymyślili plan, że porwą dziecko właśnie czarodziejom, aby nie zostać nigdy złapanym na porwaniu, przecież nikt, by nie pomyślał, aby szukać dziewczynki u mugoli.
Dziewczynka siedziała sama na starym dywanie w swoim nie wielkim pokoiku, gdy nagle usłyszała, że ktoś ją woła.
- Już idę!- krzyknęła do swojej wychowawczyni, która wołała ją na ubogą kolację.
Jak zwykle na stołówce, a raczej po prostu w salonie przeznaczonym do jedzenia, było dużo dzieci, ale Livii to nie przeszkadzało, nie lubiła być sama.
-Hej, Rose.- powiedziała, dosiadając się do jednej ze swoich najlepszych koleżanek.
-Cześć, nareszcie przyszłaś.- powiedziała Rose, patrząc na kolację z nie smakiem.- Jak zwykle szału nie ma, ale trudno.
W tym samym czasie Luciusz z żoną Narcyzą i synem Draconem jedli obiad, ponieważ jak wszyscy dobrze wiemy czas w Anglii różni się od tego w Teksasie.
- Już nie długo zaczyna się rok szkolny.- zaczął Luciusz
- Taaaaak, niestety.- powiedział Draco, ewidentnie nie zadowolony z tego co usłyszał- Jak dostanę list z Howartu z listą co trzeba będzię kupić, to pojadę na Pokątną z chłopakami.
- Dobrze.- odpowiedział Luciusz, był to dobry mąż i kochający ojciec, chociaż wiele osób myśli, że jest odwrotnie.
20 września
To był dzień na który dziewczynka długo czekała. Pewnego dnia do jej sierocińca przyjechała bardzo miła pani, organizowała ona bowiem konkurs charytatywny dla dzieci z sierocińców. Nagroda była cudowna. Czterodniowa wycieczka do Londynu w Anglii. Kto by się nie skusił, żeby wziąć w nim udział. Po za tym, po pierwsze zapis do konkursu był darmowy, a po drugie był to idealny konkurs dla Livii. Uczestnicy musieli tylko narysować portret osoby która ich inspiruje. Dziewczynka potrafiła pięknie rysować, więc od razu po zgłoszeniu zabrała się do pracy, na narysowanie rysunku mieli dwa dni. Narysowała portret swojej wychowawczyni, tak pięknie i realistycznie, że wiadomo było, że wygra. Po ogłoszeniu zwycięzców w których oczywiście znalazła się Livia, zostało powiedziane im, że za dwa dni przyjadą po nich i wylecą w grupie na czterodniową wycieczkę. Dziewczynka od razu poleciała się spakować, mimo że nie miała zbyt wiele rzeczy do zapakowania.
24 września
Rano o godzinie 8.00 wystartowali z lotniska teksańskiego. Oprócz Livii było tu dwadzieścioro innych dzieci, dwie panie i jeden pan nadzorujący całą wycieczkę.
Dolecieli o 17. 30 z lekkim opóźnieniem. Hotel jak hotel był ładny, ale bez przesady. Po rozpakowaniu się właśnie dochodziła 19.00, dlatego też po zjedzonej kolacji. Wszyscy poszli do swoich pokoi. Livia była z trzema innymi dziewczynami, które znała dobrze ze swojego sierocińca, więc ucieszyła się ze współlokatorek. Około 24.00 wszystkie stwierdziły, że najlepiej będzie dla nich jeżeli położą się spać, tak więc zrobiły.
ČTEŠ
Więzy krwi // zaginiona córka Lucjusza i Narcyzy Malfoy
AcciónNarcyssa: Pamiętam jakby to było wczoraj... dopiero co urodziła nam się córeczka. Ależ ona była podobna do Dracona, gdy był w jej wieku. Jasne blond włosy, szare oczy, blady kolor skóry i piękna anielska buzia. Niestety, straciliśmy ją gdy miała roc...