- To co idziemy się przejść czy zostajemy na miejscach?- spytała się Narcyza.
- Ja skoczę na chwilę do Toma. Zaprosił mnie do baru po pierwszej połowie.- powiedział Lucjusz.
- I ja tego nie słyszałam?
- Głośno było.- skomentował Lucjusz.- Ale na pewno nie będzie miał nic przeciwko jak pójdziesz ze mną.
- Dobra to chętnie się do was przyłączę. Zobaczę o czym wy tam tak gadacie.- uśmiechnęła się do niego.- Zostaniecie tutaj?- zwróciła się do swoich dzieci.- Albo możecie się przejść gdzieś. Razem. Jak zacznie się druga połowa to przyjdziemy. Mam nadzieję, że się nie zgubicie.
Draco razem z Livią znowu zostali sami.
- Aahh, no nie wierzę znowu muszę z tobą zostać.- wzdychnął chłopak.
- Eeej. Przecież nic Ci nie robię.
- No powiedzmy, że nie.- przewrócił oczami.- Dobra idę się przejść.
Zaczął iść przed siebie nie patrząc na Livię.
-Eeej! A ja!? Miałeś mnie nie zostawiać!- zaczęła biec za nim dziewczynka.
- Jestem wolnym człowiekiem. Poradzisz sobie.- krzyknął jej zza pleców.
- Nie! Tak nie miało być.- krzyknęła do niego.
Złapała chłopaka za rękę od tyłu i próbowała zatrzymać.
- I tak nie dasz rady, więc po co się wysilasz.- szedł dalej przed siebie Draco.
- No weź, nie chcę tutaj sama zostać.- powiedziała cały czas próbując go zatrzymać.
Chłopak gwałtownie odwrócił się i popatrzył jej prosto w oczy.
- Ja, idę...- pokazał na siebie.- A ty zostajesz.
Poszedł zostawiając ją samą. Livia nie miała siły dalej za nim biec, więc odwróciła się i zaczęła iść w przeciwną stronę.
- Chce to proszę bardzo, sama sobie poradzę.
Przeszła przez trybuny i szła wzdłuż sklepików z pamiątkami.
Różnokolorowe szaliki z logiem różnych drużyn, grające czapki czy prezentowe długopisy leżały pięknie wystawione w witrynie sklepów.
- Ooo kogo my tu mamy.
Livia gwałtownie odwróciła się w stronę głosu. Zobaczyła starego mężczyznę z brzydko ogolonym zarostem. Uśmiechał się do niej przerażająco, pokazując w ten sposób dwa złote zęby, które tylko posiadał. Był ubrany w stare ciuchy. Brudna, szara kurtka, dziurawe spodnie jeansowe, kozaki ubrudzone w błocie i starą czapkę zimową na jego prawie łysej już głowie.
Dziewczynka odwróciła się i zaczęła iść przed siebie, ale starzec ją zatrzymał.
- A gdzie to się idzie?- powiedział do niej ze strasznym uśmiechem na twarzy.- Jeszcze nie skończyłem.
- Aalee, jaa... pana niee znam.- jąkała się Livia.
- A ja Cię tak.- zaczął oglądać ją od stóp do głów.- Zaginiona córka Malfoyów.- szepnął do siebie.- Choć za mną.- zaczął ciągnąć ją do zaułka.
- Niee! Proszę mnie zostawić! Pomocy!- krzyczała.
- Zamknij się, to nic Ci się nie stanie.
- Pomocy!- krzyczała dalej.
Ludzie idący z nad przeciwka podejrzliwie zaczęli patrzeć się na dziewczynkę.
- Przepraszam. Wszystko w porządku?- spytała się jakaś kobieta Livii.
ČTEŠ
Więzy krwi // zaginiona córka Lucjusza i Narcyzy Malfoy
AzioneNarcyssa: Pamiętam jakby to było wczoraj... dopiero co urodziła nam się córeczka. Ależ ona była podobna do Dracona, gdy był w jej wieku. Jasne blond włosy, szare oczy, blady kolor skóry i piękna anielska buzia. Niestety, straciliśmy ją gdy miała roc...