-Siostrzyczko?- pomyślała Livia.- Co jest z nim? Jakoś inaczej się zachowuje. Trochę milej...
- Idziesz?- wyrwał ją z transu głos Dracona.
- Ale tak bez planu?
- Grunt to brak planu. Spontanicznie uciekniemy. Nawet nie zauważą.
Dziewczynka nie była przekonana co do tego, ale posłusznie zaczęła pomagać bratu w otworzeniu drzwi.
- To na nic. Ten pokój nie ma nic czym moglibyśmy otworzyć te drzwi.- wtrąciła.
- Nie narzekaj. Jeszcze się uda.
Chłopak chodził po pokoju w poszukiwaniu, jakichś narzędzi, ale to na nic.
- Czekaj! Ale ja jestem głupi. Przecież mam różdżkę!-krzyknął nagle.
Wyciągnął ją i podszedł do drzwi.
- Teraz ostrożnie, muszę to zrobić bardzo cicho... alohomora.
Drzwi od środka kliknęły. Chłopak delikatnie nacisnął na klamkę.
- Poczekaj tu. Muszę się rozejrzeć.
Wyszedł.
Zamknął za sobą drzwi.
Livia czekała w napięciu, aż wróci.
Po minucie drzwi znów otworzyły się delikatnie.
Wrócił.
- Czysto. Tylko teraz tak. Idziesz w ciszy za mną. Powtarzam w CISZY. Zrozumiałaś.
Na odpowiedź kiwnęła mu tylko głową.
Wyszli. Korytarz był pusty. Nie wiedzieli która jest godzina, ale po ciszy w domu i po ciemności na zewnątrz, można było wnioskować, że było po północy.
Trzask!
- Ciichoo!- szepnął do Livii gorączkowo Draco.- Wszystko zepsujesz!
- Nie chcący... sorry.
- Dobra... nie ważne. Idź za mną tylko cicho.
Szli dalej przed siebie, tylko od czasu do czasu skręcając.
- Draco...?
- Tak?
- Nie wydaje Ci się, że już tutaj byliśmy...
- Tutaj? Yyy chyba nie... a może.- Zastanawiał się widząc znajome mu już pokoje.- Ahh nie wytrzymam. Nie wyjdziemy stąd. To jest jakiś pierdo... kręty labirynt.
- Może skręćmy tam.- wskazała.
- Nie tam chyba też by...
- Cicho!- przerwała mu.
- Nie uciszaj mnie, to ja tutaj jest...
- Cicho bądź no!
- Al...
Drzwi jednego z pokoi otworzyły się, a z nich wyszedł ten sam facet który podobno był właścicielem tego baru. Wyszedł nie sam lecz z innym mężczyzną, na oko nie wiele starszym od niego.
- Schowaj się!- szepnął do Livii, Draco, łapiąc ją za rękę i pociągając do siebie. Ukryli się za starymi kartonami. Niby słaba kryjówka, ale lepszej nie było.
- Dobra... tylko czy to rozsądne?- spytał się jeden mężczyzna.
- Oh oczywiście, że tak. Po za tym ja tu rządzę, więc oni nie mają nic do gadania. A ta dziewczyna jest ładna i zgrabna. Idealna.
- Ale kiedy... no wie pan.
- Rozliczymy się?- widząc przytakującego nie śmiało głową faceta dodał.- O to się nie martw. Ja jestem człowiekiem godnym zaufania. Nie zapomnę o tym.
- Dobrze to ja idę po nią.
- Tylko ostrożnie. Nie chcemy robić zamieszania. Pamiętaj.
Na odchodne uścisnęli sobie tylko dłonie i każdy poszedł w swoją stronę: jeden mężczyzna poszedł przed siebie, skręcając na zakręcie w prawo, a drugi "właściciel" wrócił do pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi.
Livia popatrzyła się na Dracona, który nadal patrzył na zakręt za którym zniknął mężczyzna.
- Ejj.- szturchnęła go.- Idziemy.
- Yyy tak.- zagryzł wargę.
- Co jest?
- Nie nic tylko... on chyba mówił, że po Ciebie... idzie...
- Skąd... wiesz, że akurat po mnie?
- O kurwa!
Krzyk. Donośny krzyk rozległ się po korytarzu.
- Japier... szybko chodź!
- Ale...
Domyśliła się. To ona była tą ładną i zgrabną dziewczynką, o której mówili faceci. Zniknięcie jej nie będzie łatwe do przyjęcia przez właściciela.
Usłyszeli więcej głosów. Ten jeden krzyk, pobudził innych tutejszych domowników.
- No szybko!
Biegli przed siebie. Musieli uważać, aby nie dać się złapać.
------------------------------------------------------------------------------
Tym razem krótki rozdział, ale postaram się, aby następny był o wiele dłuższy :)
ČTEŠ
Więzy krwi // zaginiona córka Lucjusza i Narcyzy Malfoy
ActionNarcyssa: Pamiętam jakby to było wczoraj... dopiero co urodziła nam się córeczka. Ależ ona była podobna do Dracona, gdy był w jej wieku. Jasne blond włosy, szare oczy, blady kolor skóry i piękna anielska buzia. Niestety, straciliśmy ją gdy miała roc...