Rozdział 18 (ładna i zgrabna dziewczynka)

78 5 4
                                    

-Siostrzyczko?- pomyślała Livia.- Co jest z nim? Jakoś inaczej się zachowuje. Trochę milej...

- Idziesz?- wyrwał ją z transu głos Dracona.

- Ale tak bez planu?

- Grunt to brak planu. Spontanicznie uciekniemy. Nawet nie zauważą.

Dziewczynka nie była przekonana co do tego, ale posłusznie zaczęła pomagać bratu w otworzeniu drzwi.

- To na nic. Ten pokój nie ma nic czym moglibyśmy otworzyć te drzwi.- wtrąciła.

- Nie narzekaj. Jeszcze się uda.

Chłopak chodził po pokoju w poszukiwaniu, jakichś narzędzi, ale to na nic.

- Czekaj! Ale ja jestem głupi. Przecież mam różdżkę!-krzyknął nagle.

Wyciągnął ją i podszedł do drzwi.

- Teraz ostrożnie, muszę to zrobić bardzo cicho... alohomora.

Drzwi od środka kliknęły. Chłopak delikatnie nacisnął na klamkę.

- Poczekaj tu. Muszę się rozejrzeć.

Wyszedł.

Zamknął za sobą drzwi.

Livia czekała w napięciu, aż wróci.

Po minucie drzwi znów otworzyły się delikatnie.

Wrócił.

- Czysto. Tylko teraz tak. Idziesz w ciszy za mną. Powtarzam w CISZY. Zrozumiałaś.

Na odpowiedź kiwnęła mu tylko głową.

Wyszli. Korytarz był pusty. Nie wiedzieli która jest godzina, ale po ciszy w domu i po ciemności na zewnątrz, można było wnioskować, że było po północy.

Trzask!

- Ciichoo!- szepnął do Livii gorączkowo Draco.- Wszystko zepsujesz!

- Nie chcący... sorry.

- Dobra... nie ważne. Idź za mną tylko cicho.

Szli dalej przed siebie, tylko od czasu do czasu skręcając.

- Draco...?

- Tak?

- Nie wydaje Ci się, że już tutaj byliśmy...

- Tutaj? Yyy chyba nie... a może.- Zastanawiał się widząc znajome mu już pokoje.- Ahh nie wytrzymam. Nie wyjdziemy stąd. To jest jakiś pierdo... kręty labirynt.

- Może skręćmy tam.- wskazała.

- Nie tam chyba też by...

- Cicho!- przerwała mu.

- Nie uciszaj mnie, to ja tutaj jest...

- Cicho bądź no!

- Al...

Drzwi jednego z pokoi otworzyły się, a z nich wyszedł ten sam facet który podobno był właścicielem tego baru. Wyszedł nie sam lecz z innym mężczyzną, na oko nie wiele starszym od niego.

- Schowaj się!- szepnął do Livii, Draco, łapiąc ją za rękę i pociągając do siebie. Ukryli się za starymi kartonami. Niby słaba kryjówka, ale lepszej nie było.

- Dobra... tylko czy to rozsądne?- spytał się jeden mężczyzna.

- Oh oczywiście, że tak. Po za tym ja tu rządzę, więc oni nie mają nic do gadania. A ta dziewczyna jest ładna i zgrabna. Idealna.

- Ale kiedy... no wie pan.

- Rozliczymy się?- widząc przytakującego nie śmiało głową faceta dodał.- O to się nie martw. Ja jestem człowiekiem godnym zaufania. Nie zapomnę o tym.

- Dobrze to ja idę po nią.

- Tylko ostrożnie. Nie chcemy robić zamieszania. Pamiętaj.

Na odchodne uścisnęli sobie tylko dłonie i każdy poszedł w swoją stronę: jeden mężczyzna poszedł przed siebie, skręcając na zakręcie w prawo, a drugi "właściciel" wrócił do pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi.

Livia popatrzyła się na Dracona, który nadal patrzył na zakręt za którym zniknął mężczyzna.

- Ejj.- szturchnęła go.- Idziemy.

- Yyy tak.- zagryzł wargę.

- Co jest?

- Nie nic tylko... on chyba mówił, że po Ciebie... idzie...

- Skąd... wiesz, że akurat po mnie?

- O kurwa!

Krzyk. Donośny krzyk rozległ się po korytarzu.

- Japier... szybko chodź!

- Ale...

Domyśliła się. To ona była tą ładną i zgrabną dziewczynką, o której mówili faceci. Zniknięcie jej nie będzie łatwe do przyjęcia przez właściciela.

Usłyszeli więcej głosów. Ten jeden krzyk, pobudził innych tutejszych domowników.

- No szybko!

Biegli przed siebie. Musieli uważać, aby nie dać się złapać.

------------------------------------------------------------------------------

Tym razem krótki rozdział, ale postaram się, aby następny był o wiele dłuższy :)



Więzy krwi // zaginiona córka Lucjusza i Narcyzy MalfoyKde žijí příběhy. Začni objevovat