1

399 17 1
                                    

to był prawdopodobnie najstraszniejszy sen, jaki Harry kiedykolwiek miał.

Z miękkimi jak jedwab dłońmi Draco zakręcił pasemko włosów Harry'ego w delikatnym palcu. Ciepło jego ciała otoczyło Harry'ego, gdy leżał na jego klatce piersiowej.

-Harry,- Draco wyszeptał głosem, który przypominał mu ciepłe mleko i miód. Głosem bardziej maślanym niż kruche ciasteczka Hagrida. -Harry,- wyszeptał ponownie.

Draco delikatnie przesunął usta po uchu Harry'ego. -HARRY POTTER - krzyknął głosem, który tak niezwykle należał do Ronalda Weasleya.

Harry obudził się gwałtownie, wydając przerażony okrzyk, tylko po to, aby skrzywić się, gdy jego oczy padły na śmiejącym się Ronie.

-Łajdaku- syczał Harry i wymierzył przepchany poduszką w uśmiechniętą twarz Rona, -Za co to było?

-Musimy dokończyć esej z przemiany. Wiesz, ten, o którym Hermiona nie przestawała nas Męczyć

Harry jęknął i przewrócił się na łóżko, żałując, że tak długo nie spał, ale biorąc pod uwagę wszystko, to była pierwsza wygrana drużyny Quidditcha Gryffindoru w tym roku.

-Widziałem, jak się uśmiechałeś we śnie. O czym był ten sen?- uśmiechnął się Ron.

-Nie ważne, - powiedział Harry, włączając lampę i desperacko chcąc zmienić temat, -jeszcze jest ciemno, która jest godzina?

-5 rano. Teraz się pospiesz, bo McGonagall nas zabije.

Harry pośpiesznie założył ubranie. Ubieranie się było trudniejsze niż zwykle, biorąc pod uwagę, że był jeszcze półprzytomny i również dość zdezorientowany przez sen, który właśnie przeżył. Oczywiście, ostatnio Harry często zwracał uwagę na Malfoy'a. I ten sam chłopak zajmował jego myśli bardziej, niż chciałby przyznać, ale nigdy nie sądził, że jego umysł sięgnie aż tak daleko, by stworzyć sen związany z Malfoy'em.

***

Ron i Harry poszli do wspólnego pokoju, gdzie Hermiona już siedziała w fotelu całkowicie pochłonięta książką "Przewodnik Lintwooda po niezbyt prostych zaklęciach". Dość nudna i niepotrzebnie rozbudowana książka, jeśli zapytać Harry'ego, ale Hermiona wydawała się być zadowolona.

Ledwo opuściła książkę, która zakrywała większość jej twarzy, zanim rozpoczęła swoje przemówienie, które niewątpliwie było dobrze wyćwiczone.

-Oh, tam jesteście dwoje, właśnie miałam was obudzić. Ale szczerze, ile razy mówiłam wam, żebyście ruszyli z tym esejem? Naprawdę musicie lepiej zarządzać swoim czasem, i nie myślcie, że będę wam pomagać. Zamierzam ćwiczyć zaklęcie oszałamiające, Snape zasugerował, że będziemy je robić na następnej lekcji.

Harry, który nie zrozumiał ani jednego słowa, które właśnie wypowiedziała Hermiona, zmrużył sennie oczy i usiadł przy stole, gdzie wyjął pergamin, przygotowując się do napisania eseju. Jednak jego myśli ciągle wracały do śniadania, które właśnie miał. Z jednej strony było to absolutnie obrzydliwe, z drugiej zaś, było dokładnie tym, czego Harry pragnął każdej nocy przed zasypianiem.

Nie! nie chcesz by to było prawdziwe, to tylko sen, nic więcej. Nigdy nie będziesz chciał być w pobliżu tego kretyna!

Harry nie wiedział, co się z nim dzieje. Z jakiegoś powodu udawał, że nie zauważa, że z utęsknieniem patrzy na Slytherinów z dokładnie tego samego powodu, z jakiego zawsze gardził domem Draco Malfoya.

***

W następnej godzinie Harry i Ron pracowali w ciszy, czasami wydając jęki frustracji, chociaż w umyśle Harry'ego toczyła się bitwa wściekłego krzyku.

lubisz go

nie lubie

Nie możesz temu zaprzeczyć, wiesz że tak jest.

Nie!

Dlaczego więc masz o nim marzenia? Dlaczego pragniesz, żeby tiara przedziału umieściła cię w Slytherinie?

Dlatego że ... NIE!

Harry spoglądał na swój pergamin, tak mocno kropił kropkę nad "i", że na papierze pojawiła się złośliwa dziura.

Kiedy esej został skończony, był pokryty różnymi plamami atramentu i prawdopodobnie zasługiwał na ocenę P, ale jeśli Pani McGonagall była w dobrym nastroju, mógłby zdobyć ocenę A. Mam nadzieję, że była zadowolona z jego i Rona występu w quidditchu.

***

W drodze do wielkiej sali Ron był w złym humorze

-McGonagall to prawdziwa krowa, zmuszając nas do napisania eseju w weekend Quidditcha.

Hermiona rzuciła Ronowi surowe spojrzenie, ale Harry, mając nadzieję uniknąć kłótni tak wcześnie, zmienił temat.

-Zimny poranek, co nie? Mam nadzieję, że na śniadanie będzie coś dobrego.-Ron stęknął w odpowiedzi.

Siedzieli obok siebie przy stole Gryffindoru, Harry upewniając się, że ma widok na stół Slytherinu

Wszyscy inni Gryfoni też byli półprzytomni, zmęczeni wczorajszą imprezą. Harry udawał, że nie zauważa spojrzeń krukonów skierowanych w ich stronę, wyraźnie byli zagniewani, że w tym roku nie zdobędą Pucharu Quidditcha. Harry jednak nie miał zbyt wielkiej ochoty, był zbyt zajęty obserwowaniem Malfoya, który rozmawiał z Pansy. Powód, dla którego Harry zwracał na niego uwagę, był głęboko niejasny. Był okropny, odpychający, drań, który nienawidził wszystkich, ale było w nim coś, może to były jego włosy, albo oczy, lub śmiech i możę jego uśmiech olbo jego-

-Spójrz, Snape nie wygląda zbyt szczęśliwie, zresztą ostatnio nigdy nie jest, czy myślisz, że to ma coś wspólnego z Ty-wiesz-kim?- powiedział Ron, wtrącając się w myśli Harry'ego.

-Szczerze, Ronaldzie! Czy możesz przestać oskarżać Snape'a na jeden dzień? Dumbledore mu ufa, pamiętasz?- Wrzasnęła Hermiona.

Ron wbił swoją kiełbasę widelcem. -Cóż, Dumbledore mógł się mylić, prawda? A co z tym, że zawsze go bronisz, to jakbyś go kochała.

Hermiona stała się cała czerwona, -On jest nauczycielem! I jest okropny, nie kocham go!

-Tak, to nigdy nie przeszkadzało ci w chęci całowania Lockhearta!

-Ron!

Harry wrzasnął -Możecie się zamknąć oboje!

Harry wiedział, że jest surowy, ale starał się skoncentrować i miał dość ich głębokich sprzeczek, które znacznie się nasiliły w tym roku.

Hermiona odwróciła się do Harry'ego i powiedziała -Nic nie zrobiłam, po prostu stwierdziłam, że nie chodzę sobie po głowie fantazjami o nauczycielach.

-Nie ważne- Harry kontynuował udawanie, że patrzy na Draco. Czy Pansy wiedziała, jak bardzo ma szczęście, trzymając się jego ramienia i śmiejąc się z jego żartów? Zrobiłby cokolwiek, żeby być nią, choćby na jeden dzień.Harry potrząsnął głową. Nie, to nie było właściwe. Nie chciał być Pansy i zdecydowanie nie lubił Draco Malfoya.

Już nie mógł tego znieść. -Muszę coś odebrać, spotkamy się na Przemienieniu,- oznajmił Harry.

Harry uciekł, co się z nim działo?

Mały sekret ||  drarry ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz