*Podsumowanie*
-Pan Potter, jesteś tutaj, chodź ze mną.- Odezwał się surowy głos Pani McGonagall zza ich pleców.
Harry odwrócił się i poczuł, jak jego dobry nastrój powoli się pogarsza.
***
Wszystkie przekleństwa, których Harry znał zarówno ze świata mugoli, jak i czarodziejów, przelatywały mu przez głowę w tym właśnie momencie. Mogło być wiele powodów, dla których Pani McGonagall chciałaby z nim porozmawiać, ale on mógł myśleć tylko o wszystkich zasadach, które złamał dzisiaj.
-Usiądź,- powiedziała McGonagall, wskazując na wytarte czerwone krzesło obok swojego biurka. Harry powoli podszedł do niego i zanurzył się w miękkim aksamitnym materiale, podczas gdy pani McGonagall nieustannie spoglądała na niego zdecydowanym spojrzeniem.
-Czy wiesz, dlaczego tu jesteś, Panie Potter?
Harry potrząsnął głową. McGonagall ciężko westchnęła i wpatrywała się w jedno z wielu obrazów poruszających się na ścianie.
Jesteś tutaj, Potterze, ponieważ dzisiaj po obiedzie pan Filch zobaczył, jak ciągniesz błoto po podłodze, która według niego właśnie została zamiotana. Samo to mogło skutkować utratą punktów dla Gryffindoru.
Harry nie mógł powstrzymać ulgi, spodziewał się, że McGonagall dowiedziała się o czymś o wiele gorszym niż trochę błota.
-Jednak,- powiedziała McGonagall głośniej, widząc jak ulżony wyglądał Harry, -ponieważ uciekłeś, gdy pan Filch zawołał cię, jestem zmuszona dać ci również karę. Pan Filch powiedział również, że byłeś w towarzystwie dwóch innych przyjaciół. Można przypuszczać, że ci dwaj przyjaciele to pan Weasley i pani Granger, ale ponieważ pan Filch nie był pewien, kto to byli, byłoby niesprawiedliwe ich ukarać. Możesz powiedzieć pani Granger i panu Weasleyowi, że są bezpieczni, na razie.
Harry przysiągł, że widział, jak na jej wąskich ustach pojawił się mały uśmiech.
-Teraz już idź, jutro wyślę datę twojej kary.
-Dobrej nocy, profesorze - powiedział, szybko wychodząc z jej biura, gdzie spotkał Rona, który nerwowo skręcał ręce.
Oczy Rona rozjaśniły się, gdy dostrzegł Harry'ego. -Co się stało?
-Filch powiedział McGonagall o błocie, ale to nic, nie rozpoznał ciebie ani Hermiony.
Harry poczuł ogromną falę uczucia wobec Rona, gdy zobaczył, że fakt, iż nie był w kłopotach, nie zmniejszył jego zaniepokojenia.
-A co z tobą, Harry?
-Tylko kara w zawieszeniu, po ubiegłym roku przyzwyczaiłem się do nich.
-Dalej nie wieże że Filch musiał jej nagadać, Co za skurwiel
Harry i Ron rozpoczęli pełną jadu tyradę na temat Filcha, używając słów, które sprawiłyby, że Pani McGonagall zemdlałaby. Harry był tak pochłonięty rozmową, że nie zauważył, iż już dotarli do obrazu grubej damy, która wyglądała bardzo zmęczona. Ron podał hasło (świeczniki) i weszli do wspólnego pokoju, gdzie było około dziesięciu osób, w tym Hermiona, która, jak zwykle, czytała.
-To była strasznie długa praktyka Quidditcha
Ron ziewnął -To dlatego, że McGonagall kazała Harry'emu iść do jej biura, Filch powiedział jej o błocie, a Harry dostał za to karę, ale Filch nas nie rozpoznał.
CZYTASZ
Mały sekret || drarry ||
FanfictionWrogowie, przyjaciele, kochankowie Harry nigdy nie sądził, że te trzy słowa mogą być synonimami, ale szósty rok w Hogwarcie rzucił wyzwanie wszystkiemu, co poznał. Draco Malfoy, którego Harry nienawidził przez pięć lat, teraz stopniowo zajmuje każdą...