3

183 11 0
                                    

-No cóż, pomimo wszystko mamy jeszcze 20 minut wolnego czasu,- powiedziała Hermiona, -co powiesz na szybką wizytę u Hagrida?

Harry kiwnął głową. Właśnie skończyli obfity lunch z pasztetami z nerek i czuł, że za każdym razem, gdy myślał o eliksirach, może to wszystko zwrócić, przynajmniej nie było szansy, że Draco będzie u Hagrida. Ron również kiwnął głową, więc zeszli z wzgórza do chatki Hagrida.

Hermiona trzy razy zapukała do drzwi Hagrida, zanim otworzyły się szeroko, a Hagrid pojawił się uśmiechając się do nich.

-Och, tęskniłem za waszą trójką, dawno was nie widziałem.

Machnął na nich ręką, zaprosił do środka i udał się do czajnika, gdzie nalał cztery parujące filiżanki herbaty, czwarta filiżanka była tak duża jak wiadro.

-Powinieneś był mi powiedzieć, że będziesz przychodzić. Zrobiłbym trochę ciastek, wczoraj znalazłem nowy przepis w gazecie i chciałem go wypróbować.

-Oh, to w porządku Hagrid, właśnie zjedliśmy lunch- powiedział Harry, zadowolony że mu nie powiedzieli. Harry miał pięć lat doświadczenia z gotowaniem Hagrida.

-A więc co u was słychać? Nie wpakowaliście się znowu w kłopoty?

Ron uśmiechnął się -Naprawdę Hagrid, od kiedy wpadamy w kłopoty?

Hagrid głośno zaśmiał się -Wy trzej mieliście więcej kłopotów, niż mogę policzyć-, pogłaskał Ronalda czule, -podobni jesteście do swoich braci, tęsknię za nimi w tym roku, jak idzie sklep?

-Oh, musisz to zobaczyć, Hagrid, to niesamowite!- Wydyszała Hermiona.

Harry kiwnął głową, -To jest lepsze, niż możesz sobie wyobrazić, nie wiem, jak oni wymyślili połowę tych rzeczy.- Wkrótce wszyscy zaczęli przerywać sobie nawzajem, opowiadając Hagridowi o każdym dostępnym produkcie w "magicznych dowcipach Wesley'ów"

-To dobrze słyszeć, zawsze miałem słabość do nich dwóch, są naprawdę zabawni.

-Czy masz coś przeciwko, jeśli wezmę jeszcze jedną filiżankę herbaty, Hagrid?- zapytał Ron.

-Oczywiście -odpowiedział Hagrid. -Tylko upewnij się, że nie- Moment, dlaczego wasza trójka nie jest na lekcji, to przecież poniedziałek

Hermiona wyskoczyła z miejsca, -Och, zupełnie zapomniałam, mamy lekcję eliksirów!

Po szybkim pożegnaniu się, Harry, Ron i Hermiona wybiegli z chaty Hagrida, a w momencie, gdy postawili stopę na zewnątrz, niebo się otworzyło i wiadrami zaczął deszcz lać, zmoczając trójkę przyjaciół.

Kiedy dotarli do zamku, byli przemoczeni deszczem. Hermiona znała sprytny czar, który mógł ich wysuszyć, ale niestety nie wysuszył ich mokrych szat, więc przylepił się do ich skóry i sprawił, że znów zmarzli.

-No cóż, lepsze to niż nic!- Odpowiedziała z irytacją, gdy Ron skrzywił się.

Kontynuowali bieg przez korytarze, mieli mniej niż jedną minutę do rozpoczęcia lekcji. Nagle dźwięk rozmowy Filcha z jego okropnym kotem wypełnił korytarz.

-Kiedyś go złapiemy, moja słodka, zobaczysz.

-Uciekaj teraz,- szeptała Hermiona pilnie.

-Po co się spieszyć?- odpowiedział Harry, -Przecież lekcja się jeszcze nie zaczęła.

-Nie, to nie to, nasze buty tam są pokryte-

-BŁOTO!- donośny głos Fliches'a wypełnił korytarze za nimi, -BŁOTO WSZĘDZIE NA MOJEJ CZYSTEJ PODŁODZE, WY TRZY PRZYJDŹCIE TUTAJ TERAZ!

Zauwawszy, że Flich był zbyt daleko za nimi, aby wiedzieć, kim był Harry, Ron i Hermiona, pobiegli w kierunku lochów.

***

-Pospiesz się, lekcja już się zaczęła!- Wycedziła Hermiona, gdy ona, Ron i Harry biegli przez lochy. Na szczęście udało im się zgubić Filcha w drodze do eliksirów.

Ron energicznie popchnął drzwi do sali eliksirów, tak że otworzyły się spektakularnie, odsłaniając zaskoczonego profesora Slughorna i jego małą klasę.

-O, to nie w waszym stylu, żebyście się spóźniali - powiedział Slughorn.

-Przepraszam profesora... mieliśmy... mały incydent... z Peevesem, widzisz,- Hermiona była tak zdyszana, że kłamstwo brzmiało całkiem wiarygodnie, podczas gdy tak naprawdę nic takiego się nie wydarzyło.

-Ah tak, to wyjaśnia wodę. Zawsze byłem zaskoczony, jak długo Dumbledore pozwalał na obecność tego poltergeista w zamku, przysporzył on naprawdę dużo kłopotów... Ale kim ja jestem, żeby kwestionować sposoby Dumbledore'a, prawdopodobnie jest tu tylko po to, żeby denerwować pana Filcha. W każdym razie, śpieszcie się, trójka, właśnie tłumaczyłem dzisiejszą lekcję.

Po rzuceniu zaklęcia przez Hermionę, byli trochę bardziej suchszy, jednak Harry ledwo zauważył to, bo był zbyt pochłonięty Malfoy'em.

Dlaczego nie mógł zrobić lepszego wejścia? Zamiast przyjść w połowie przemoczonym i zdyszany, Malfoy prawdopodobnie myślał, że jest głupcem, wchodząc w ten sposób.

-Jak mówiłem- kontynuował Slughorn, -Dzisiaj będziemy warzyć bardzo podstępny mały eliksir, Amortencję, którą niektórzy z was pamiętają jako eliksir miłości. To jest bardzo trudny eliksir i zazwyczaj nie pozwalałbym wam go robić do końca roku, ale pomyślałem, że będzie to zabawne spróbować, a ponieważ jestem w przyzwoitym nastroju, pozwolę wam pracować z partnerem.

-Wygląda na to, że wszyscy nauczyciele są dziś w dobrym nastroju - mruknął Ron Harry'emu do ucha.

Slughorn zaczął losowo dobierać ludzi w pary.

-Tak, Panno Granger, proszę iść z Ernie'm, Panno Brown z Panno Bones, a Pan Weasley...-Ron rzucił Harry'emu pełne nadziei spojrzenie. Slughorn zaśmiał się -Nie dzisiaj, Weasley, proszę idź z Panią Fox.-Ron zmarszczył brwi na widok Harry'ego i zbliżył się do Amandy Fox.

Żołądek Harry'ego przewrócił się, on i Draco byli ostatnimi uczniami.

-I przypuszczam, panie Potter, że możesz iść z panem Malfoyem.

Mały sekret ||  drarry ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz