12

95 5 0
                                    


Harry POV:

Harry sięgnął po ogromną miskę parzących ziemniaków. Następnie zaczął je układać na swoim talerzu, pomimo uczucia, że ma ochotę wydalić wszystkie wcześniej spożyte posiłki tego dnia.

Dzisiaj był wtorek, który przypadkiem był dniem, w którym Draco spotykał się z nim po raz drugi w łazience prefektów. I było to również dwa dni po nieoczekiwanym uścisku Draco i Harry'ego, nad którym Harry zastanawiał się przez ostatnie dwa dni.

Harry był zadowolony, że Ron i Hermiona nie dołączyli do niego na kolację, ponieważ nie mogli skomentować różowego rumieńca na jego policzkach. Zamiast tego, tajemniczo nie pojawili się w wielkiej sali wieczorem, i Harry miał podejrzenie, że robią coś, co robią tylko ludzie bardziej niż przyjaciele, ze względu na ich dziwne zachowanie w ostatnich dniach. To sprawiło, że Harry poczuł się trochę pominięty i samotny, że nie powiedzieli mu, co robią, albo przynajmniej nie poinformowali go, że nie przyjdą na kolację. Niemniej jednak, Harry cieszył się z ich szczęścia, wybrałby to ponad kłótnie w każdy dzień.

-Cześć Harry.- Odezwał się znajomy, marzycielski głos Luny Lovegood zza niego.

-Oh, hej Luna

Miała swoje zwykłe blond włosy zaczesane do tyłu w nieporządkowaną warkocz i jej różdżka schowana za rzodkiewkowym uchem razem z jej szatami Ravenclaw, poplamionymi farbą.

-Masz coś przeciwko?- Luna wskazała na wolne miejsce obok Harry'ego, gdzie zazwyczaj siedział Ron.

-Oczywiście, że nie. -Harry przesunął się trochę, dając więcej miejsca Lunie, aby mogła usiąść i położyć swoją talerz z jedzeniem na długim drewnianym stole. Harry nie był pewien, czy uczniowie z różnych domów mogą siadać przy innych stołach, zachowanie Luny z pewnością przyciągnęło kilka ciekawych spojrzeń, ale nikt nie wydawał sprzeciwu.

Harry wbił widelec w jednego ze swoich ziemniaków i skrzywił się na dźwięk piszczący, który wynikł z drapania widelcem po talerzu. -Podoba mi się twój styl włosów- powiedział niezręcznie Harry, odchrząkując.

-Dziękuję, Ginny to właściwie zrobiła.- Luna nuciła, -czy Hermiona i Ron nie idą na kolację?

-Przypuszczam, że nie.- Harry kaszlnął, jego oczy łzawiły od palącego ziemniaka, który właśnie włożył do ust.

Luna skinęła głową i nabierała łyżką pełną puree ziemniaczanego do ust, nucąc nieznaną melodię.

-Jak minął twój dzień, Luna?

-Naprawdę wspaniale, mój ojciec powiedział mi, że jedziemy na wycieczkę w góry Mackenzie na Boże Narodzenie, aby szukać wobblepuck tree rat. Słyszałam, że widziano ich.

Harry był przyzwyczajony do wiary Luny w dziwaczne, najprawdopodobniej nieistniejące magiczne stworzenia. -Cóż, to jest o wiele bardziej ekscytujące niż moje plany na Boże Narodzenie.

-Jakie masz?- Luna spojrzała na Harry'ego swoimi okrągłymi oczami.

-Tak sobie myślę, kolacja, może bitwa na śnieżki, (uderzanie Malfoya). Może pójdę do Rona, ale to mało prawdopodobne z uwagi na wszystko, co się dzieje.

Harry głęboko napił się ze swojego szklanki soku z dyni, podczas gdy Luna skinęła głową.

-Widziałam, jak przytuliłeś Draco w niedziele- skomentowała Luna niespodziewanie, zaskakując Harry'ego i sprawiając, że wypluł napój.

- T-ty widziałaś? Harry westchnął, zachowując cichy głos.

-Tak, wychodziłam z biblioteki.

-Oh, nie widziałem cię.

Mały sekret ||  drarry ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz