8

126 8 0
                                    

Draco Pov:

Draco patrzył, jak Filch odchodził i potknął się o kamień, zanim ponownie odszedł, zostawiając go stojącego na błotnistym brzegu, naprzeciwko Harry'ego. Harry nie wyglądał na szczęśliwszego niż on, że zostali zostawieni na zimnie, aby wyrywać chwasty z brzegu jeziora, którego nikt nawet nie zbliżał się.

Przez dobre 10 sekund Draco i Harry gapią się na siebie, ledwo oddychając i poruszając się, tylko wzrokiem się na siebie wpatrując. Rozczochrane włosy Harry'ego były rozwiewane przez silny podmuch zimnego wiatru, a Draco czuł, że jego włosy robią to samo.

-Nie robię tego, zwłaszcza nie z tobą.- Draco splunął.

-Przestań zachowywać się jak dziecko, to tylko chwasty.- Harry warknął w odpowiedzi.

-Oh, to tylko chwasty, nic w porównaniu do tego, z czym 'Wybrany' się zmierzył, wielki Harry Potter, który był obsługiwany na każde skinienie.

Głos Harry'ego był teraz znacznie ciszej- Gdybyś cokolwiek wiedział, wiedziałbyś, że Dursleyowie traktują mnie jak śmiecia i zmuszają do obsługiwania ich przez całe moje życie, nawet zamykając mnie w pokoju i głodząc. Ale oczywiście ty wiesz więcej niż ja.

Draco i Harry wrócili do swojego wzajemnego spojrzenia. Tym razem było o wiele bardziej intensywne. Patrząc na Harry'ego, Draco zastanawiał się nad tym, co powiedział Harry. Draco zawsze sądził, że Harry ma mugoli pod kontrolą i zmusza ich do wszystkiego, ale Harry sprawiał wrażenie, że jest dokładnie na odwrót...

Draco poczuł, jak uczucie kręci się w jego żołądku, czy to... litość? Cokolwiek to było, Draco odepchnął je. Harry teraz patrzył na Draco ze zwężonymi oczami, ale reszta jego twarzy miała ciekawe wyrażenie, jakby próbował zrozumieć, o czym myśli Draco. No cóż, Draco na pewno nie zamierzał mówić.

Kolejny porywający zimny wiatr uderzył w nich, rozwiewając ich włosy i sprawiając, że Harry zacisnął kaptur na swoim ciele. Draco nigdy wcześniej nie widział tej bluzy, którą Harry miał na sobie, ale pasowała mu doskonale, podkreślając jeszcze bardziej jego już jaskrawozielone oczy, zwłaszcza na tle szarego nieba.

Harry uniósł brwi, a Draco poczuł rumieniec na policzkach. To musiało wyglądać dziwnie, sposób w jaki patrzył na Harry'ego i dlaczego w ogóle patrzył mu w oczy? Draco lekko potrząsnął głową.

-Zaczynajmy już.

Harry skinął głową i rozpoczął podróż w dół błotnistego brzegu w kierunku chwastów. Brzeg był niezwykle śliski, więc ostrożnie stąpali, dbając o to, aby nie...

*POŚLIZG*

Harry całkowicie wzbił się w powietrze, zanim wylądował na tyłku w błocie. Draco nie mógł powstrzymać się od śmiechu, co spowodowało, że Harry spojrzał na niego gniewnie, a jego twarz powoli zaczęła się czerwienić.

Przewracając oczami, Draco powoli podkradł się do pobliskiego chwastu i jednym pociągnięciem wysunął się na powierzchnię, co było jedną z zalet śliskości, chwasty w zasadzie się wysunęły.

Bez wydawania dźwięku Draco i Harry pracowali, pracowali i pracowali. Wyrywając chwast za chwastem, za chwastem. Wyrywali dziesiątki kolczastych, liściastych chwastów, ale w porównaniu do setek, które wciąż zagrażały brzegowi, wydawało się to niczym.

Draco poczuł dreszcze pracując wokół jeziora, i nie było to tylko z powodu chłodnego powietrza i bryzy wody, czuł, że coś go obserwuje spod mętnej powierzchni jeziora. Draco przysiągł, że w pewnym momencie zobaczył parę żółtych oczu. Draco przypomniał sobie Turniej Trójmagiczny sprzed kilku lat i jak Grindylowy zaatakowały Fleur. Draco się wzdrygnął, po raz pierwszy był wdzięczny za towarzystwo Harry'ego. Zapach deszczu w powietrzu był również pocieszający, to był jeden z ulubionych zapachów Draco i zawsze dawał mu poczucie spokoju.

-Hej Draco- zawołał Harry z bliżej położonego jeziora, wydawał się mieć trudności z twardym chwastem. Draco westchnął i podszedł w jego stronę. Harry był pochylony nad chwastem, obiema rękami zaciśniętymi wokół liściastego chwastu, a jego ubrudzone błotem spodnie trzymały się w powietrzu. -Czy mógłbyś...

Ale w tym momencie korzenie ustąpiły, a ręce Harry'ego, które wciąż trzymały chwast, wzbiły się w powietrze. Obydwie ręce wzbiły się w górę, ponad jego głowę i puściły chwast, do którego przyczepiony był grudka błota, unosząc go wysoko, aż spadł dokładnie na białe blond włosy Draco. Draco był tak zszokowany, że podniósł palce do swoich ociekających włosów.

-Przepraszam, nie chciałem- powiedział Harry, gryząc wargę, żeby nie wybuchnąć śmiechem.

Draco pochylił się, chwycił garść szarej błoto i zanim Harry zdążył zrozumieć, co robi,

*KLAPS*

Kula błota Draco uderzyła w głowę Harry'ego i spowodowała, że się poślizgnął. Draco zaśmiał się tak mocno, że sam również poślizgnął się po błotnistym brzegu i upadł z taką siłą, że błoto rozprysło się i go pokryło.

Przez kilka sekund Draco i Harry patrzyli na siebie mrugając, na szarej brzegu, zmoczeni szarą, śliską błotem. W dokładnie tym samym momencie się zaśmiali, i śmiali się. Minęło trochę czasu od kiedy Draco tak mocno się śmiał i został powitany znanym bolesnym, ale przyjemnym bólem w brzuchu. Na policzkach Harry'ego wydawało się, że płyną łzy, tworząc rzeki na jego twarzy, zmywając błoto i odsłaniając linie jego różowej skóry.

Kontynuowali śmiech, było trudno wstać, za każdym razem znowu się poślizgali i spadali z powrotem na błoto, co powodowało jeszcze więcej śmiechu. W końcu Harry wstał na chwiejnych nogach i zaczął gromadzić garść błota w dłoni.

Draco był w stanie wstać i śmiejąc się, uciekł od Harry'ego, który trzymał w ręce ogromny stos lepkiego błota. Harry zaczął biec za nim. Prawie poślizgnął się w niektórych miejscach, ale Draco biegł szybciej i udało mu się utrzymać równowagę. Harry jednak nie. Draco odwrócił głowę, aby spojrzeć na Harry'ego dokładnie w momencie, gdy ten poślizgnął się i twarzą wbił się w błoto. Tym razem to Draco zaczął płakać ze śmiechu, jednocześnie wyciągając rękę, aby pomóc Harry'emu wstać. Ale Harry miał inne plany, mocno chwycił nadgarstek Draco i pociągnął go w dół obok siebie. Draco i Harry leżeli w błocie przez długi czas, ledwo oddychając.

Ich bójka w błocie przerodziła się w prawdziwą wojnę, gdy obaj mieli swoją własną dużą skałę, za którą się ukrywali, z kopcami błotnych kul, którymi rzucają w siebie nawzajem.

Draco zastanawiał się, rzucając kolejne piłki w Harry'ego, z których jedna trafiła go prosto w twarz, dlaczego są wrogami. Wydawało się, że zawsze się nienawidzą, ale w tym momencie, tylko on i Harry, Draco czuł się jak nigdy wcześniej szczęśliwy.

Nagle przerywając swoje myśli, Harry wyskoczył z kamienia i zaczął biec w stronę Draco z rękami pełnymi błotnych kul. Draco zeskoczył, gdy Harry rzucił jedną po drugiej kulą w jego stronę. Biegli i śmiali się wzdłuż brzegu, gdy nagle przestały go trafiać kulki - Harry skończył.

Nagle przerywając swoje myśli, Harry wyskoczył z kamienia i zaczął biec w stronę Draco z rękami pełnymi błotnych kul. Draco zeskoczył, gdy Harry rzucił jedną po drugiej kulą w jego stronę. Biegli i śmiali się wzdłuż brzegu, gdy nagle przestały go trafiać kulki - Harry skończył.

Draco odkrył swoje nowe zdolności w szybkim tworzeniu błotnych kul i w ciągu dziesięciu sekund stworzył dwie zupełnie nowe kule. Draco rzucił jedną z nich w Harry'ego, powodując, że się potknął, a gdy Draco podniósł rękę, żeby rzucić drugą, upadł.

Ale to nie powstrzymało Draco. Pobiegł w stronę Harry'ego, gotowy do rzutu, kiedy potknął się o kamień i spadł prosto na Harry'ego, który leżał na brzuchu.

Twarze Draco i Harry'ego były tak blisko siebie, że ich nosy się dotykały. Głębokie, gorące oddechy Harry'ego, które wyglądały jak mgła w chłodnym powietrzu, wiałły prosto w twarz Draco, gdy spotkały się niebieskie i zielone oczy.

Mały sekret ||  drarry ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz