11

927 32 22
                                        

***

Według Draco, najbardziej irytującą i nieciekawą osobą, jaką Draco spotkał w swoim dość krótkim i nie do końca spełnionym życiu.

A teraz stała się, jeśli to możliwe, jeszcze bardziej irytująca.

Jej ręce spoczywały na pochylonych biodrach, na górze jej białej koszuli, która zwisała niewprawnie i była pognieciona. Kilka kosmyków włosów opadało na jej ciemne oczy. Jak bardzo różniły się one od jasnozielonych oczu Harry'ego, a włosy Harry'ego były tak różne od jej cienkich pasm, jego były gęste, nieporządne i falowane, idealne do przeciągania przez nie rąk...

-Czy w ogóle mnie słuchasz?- Pansy wycedziła, zwężając swoje ciemne oczy.

Draco wygiął nogi z łóżka, jego koce były niewiarygodnie rozrzucone, biorąc pod uwagę, że nie zmrużył oka i całą noc myślał o Harrym.

-Nie- powiedział Draco sennie, pocierając oczy dwoma pięściami.

Pansy stąpała nogą po drewnianej podłodze jak małe dziecko. - No to lepiej zacznij! A może chciałbyś, żebym powiedziała nauczycielowi o twoich nocnych eskapadach? Może powiem twoim rodzicom!- Wrzeszczała. Draco czuł, jak jego uszy bolą od okropnego dźwięku jej wysokiego głosu. 

-Śledziłaś mnie czy co? Jesteś szalona?- Spojrzał na nią zdumiony. Do cholery, wyglądała jak szalona, z szalonym uśmiechem na wąskich ustach, włosy szaleńczo rozrzucone po głowie i bladą twarzą jak płótno, na której były plamy czerwieni na czole i policzkach.

-Nie, widziałem cię właśnie wychodzącego z akademika wczoraj wieczorem. I byłeś sam, więc wiedziałem, że nie pracujesz nad szafką!

Draco nic nie powiedział, na pewno była szalona.

-Zamierzasz mi powiedzieć, gdzie byłeś, czy Snape będzie musiał cię zmusić?

-Dlaczego ci na tym zależy, nie jesteśmy w związku, nie jesteś moją matką!- Draco znowu przetarł oczy, próbując pozbyć się przytłaczającego uczucia zmęczenia. -Poczekaj... CO DO CHOLERY ROBISZ W MOIM POKOJU?

Pansy ugryzła wargę, mając na obniżonej głowie wygląd winy i zażenowania. Rumieńcowała się, zaczynając od szyi aż po linię włosów. -Ja... ehm...

Nagle się wyprostowała. -Nic z tego nie ma znaczenia- rzuciła zdecydowanie. -Muszę wiedzieć, gdzie byłeś, czy byłeś z tą dziewczyną Beryl?- domagała się Pansy.

Draco zsunął się z łóżka i przepchnął obok Pansy, lekko ją szturchnął, kiedy zmierzał do swojej szafy. Draco właśnie zdał sobie sprawę, że jego ubranie z poprzedniej nocy wciąż przylegało do jego gorącej skóry.

-Spójrz, lepiej teraz wyjdź, albo wezwę nauczyciela- Draco powiedział spokojniej, niż się czuł, schylając się i przeszukując swoje ubrania.

-Powiedz mi, Draco!- wrzasnęła przenikliwie -Powiedz mi, z kim się spotkałeś potajemnie!

Draco spojrzał na nią, gdy Pansy górowała nad nim, wyglądałaby jak w domu w szpitalu psychiatrycznym.

-Odejdź teraz, Pansy- Jego głos był łagodny, ale nawet ktoś tak powolny jak Pansy nie mógł pomylić przytłaczającego gniewu przeplatającego się w jego słowach.

Być może Pansy była jeszcze głupsza, niż sądził, ponieważ nadal wrzeszczała - Czy to była Bethzy? Ta dziewczyna Janny? Czy ona w ogóle była Slytherinem?- Mówiła tak, jakby to było najbardziej obraźliwe, że spędzał czas z kimś spoza Slytherinu.

Gdyby tylko wiedziała...

-Pansy- Draco westchnął groźnie.

-Draco, idę teraz do Snape'a, jeśli nie-    CO DO CHOLERY ROBISZ!

Mały sekret ||  drarry ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz