Kara, z Draco, Draco Malfoyem. To było jakby jego marzenia i koszmary się pomieszały i stały się czymś tak przerażającym, a jednocześnie tak pociągającym, podobnie jak sam Draco.
Harry rozważał swoje opcje. Mógł pójść na karę, prawda, wtedy mógłby spędzić czas z Draco'nem, ale najprawdopodobniej by się pokłócili i jeszcze bardziej się znienawidzili. Harry wolał obserwować go z bezpiecznej odległości.
Gdyby nie poszedł na areszt, kara by się zwiększyła, ale uratowałby się przed dużym ryzykiem.
Tak, wygląda na to, że nie idę - pomyślał, opadając twarzą na łóżko, w którym spędzał ostatnio tak wiele czasu. Harry po prostu leżał tam, na swoim łóżku, wyobrażając sobie scenariusze, które miały tyle samo szans na zdarzenie się, co Voldemort przytulając Harry'ego.
-Harry...?
-Mmfph- Harry wydał z siebie dźwięk stękający w swoją poduszkę, szczerze mówiąc, poruszanie tylko głową wydawało się zbyt dużym wysiłkiem, by go podjąć.
-Co robisz? Jesteś chory?- Hermiona zajrzała na niego.
Mentalnie jękając, Harry wykonał niezwykle trudne zadanie podnoszenia się. -Nie... jestem po prostu zmęczony.
Hermiona podniosła swoją książkę i opuściła ją na głowę Harry'ego. -Kiedy. Przestaniesz. Zaprzeczać?- Syczała Hermiona, lekko uderzając go swoimi książkami po każdym słowie.
-O czym ty mówisz?- Harry pocierał teraz bolącą głowę.
-Oczywiście o Malfoy'u , czy już go przestałeś kochać?
Harry skrzywił się na nią -Nigdy go nie lubiłem, dobrze? Gdzie jest Ron?
Hermiona wzruszyła ramionami i zaczęła chodzić po pokoju -Musimy dużo pracować, ale nie za dużo, żeby on zauważył- Mamrotała. Harry nie miał najmniejszego pojęcia, o czym mówiła ani czy w ogóle do niego mówiła, więc niezręcznie pozostał milczący na łóżku.
Hermiona ciągle chodziła tam i z powrotem, jakby rozwiązywała jakiś skomplikowany problem. Rzuciła swoimi dużymi brązowymi oczami w kierunku Harry'ego -Tak, oczywiście! Dlaczego na to nie wpadłam?
-O czym ty mówisz, miona?
Pokręciła kręconą głową -Nie martw się, ale teraz musisz pokazać mi swoje ubrania
Harry dowiedział się, że kiedy Hermiona zachowywała się w ten sposób, najlepiej było po prostu robić, co chciała. Harry otworzył swój kufer zawierający niewielką stertę ubrań, które posiadał. To było naprawdę trochę zawstydzające, jakie one wszystkie były bezkształtne i stare. Hermiona przekopała się przez nie, szukając nie wiadomo czego tak właściwie.
-Aha!- Z triumfalnym okrzykiem Hermiona odkryła ciemnozieloną, szarą bluzę z kapturem, którą Harry przyniósł w zeszłym roku.
-och, zapomniałem o niej
Hermiona podniosła bluzę-Mam nadzieję, że nadal w nią pasujesz...- westchnęła.
Gwałtownym szarpnięciem Harry wyciągnął bluzę z rąk Hermiony. -Co do..? Daj to, Harry!- Podskoczyła szaleńczo, próbując chwycić materiał w dłonie, ale Harry bardzo urósł i trzymał go daleko poza jej zasięgiem. -Nie, dopóki nie będę mieć odpowiedzi.- Powiedział uparcie.
-Naprawdę, Harry, czy to nie jest oczywiste, musisz jutro wyglądać jak najlepiej, a ta bluza naprawdę podkreśla twoje oczy
-Dlaczego miałbym jutro wyglądać najlepiej?- zapytał Harry, mimo że znał odpowiedź, zanim jakikolwiek dźwięk opuścił jej usta.
-Dla Draco oczywiście
-Dla twojej informacji nie lubię Draco i nie idę jutro na szlaban (oj harry przecież to od razu widać jak patrzysz na niego maślanymi oczami)
-A właśnie że idziesz i spróbuj dodać trochę mojego eliksiru do włosów, może to w jakiś sposób okiełzna twoje włosy
Harry przewrócił oczami i opadł z powrotem na łóżko. - Czy kiedykolwiek zatrzymasz Hermionę?
Harry jakimś cudem wiedział, że ona się uśmiechała, kiedy odpowiadała na pytanie-Nie
***
Byłoby łatwiej, gdybym był dziewczyną, wtedy mógłbym po prostu nałożyć makijaż lub coś,- o czym pomyślał Harry, nabierając na dłoń dużą ilość eliksiru do włosów. Harry przeczesał palcami włosy, nie pomogło to zbytnio ujarzmić jego rozczochranych loków, ale sprawiło, że stały się bardziej jedwabiste i miękkie. Patrząc na budzik, jego żołądek zrobił obrót, jeszcze 10 minut...
Była sobota, dzień kary Harry'ego i wycieczki do Hogsmeade. Ron i Hermiona już wyszli. To było trochę niezręczne, Ron i Hermiona wyglądali na naprawdę winnych, ale Harry próbował wyglądać pogodnie i powiedział im, żeby przynieśli mu więcej Bertiego Bottsa. Hermiona uściskała go i szepnęła -Powodzenia-, po czym odsunęła się z uśmiechem.
Teraz Harry był sam i patrzył, jak zegar tyka, aż będzie musiał stawić czoła Draco.
To był czas. Harry opuścił dormitorium ubrany w bluzę z kapturem, do której zmusiła go Hermiona, i parę jego najlepszych dżinsów (kolejna rekomendacja od Hermiony). Harry udał się do biura Filchesa i zapukał do starych, zatłuszczonych drzwi.
-Ach, tu, żeby dołączyć do imprezy!- Filch rzucił się do siebie i machnął Harry'emu do swojego małego, śmierdzącego biura, gdzie Draco Malfoy już ponuro przechylał się w kącie.
-Nie rozumiem- skrzywił się - dlaczego muszę to z nim robić, dlaczego nie możemy mieć oddzielnie kary
-Zamknij się- warknął Filch -myślisz, że chcę tracić czas z dwoma szlabanami?
Filch wyszedł za drzwi -Chodźcie za mną
Draco i Harry podążali za Filchem, gdy kuśtykał po terenie. Był szary, raczej zimny dzień, a w zimnym powietrzu wciąż unosił się zapach dzisiejszego deszczu. Filch poprowadził ich nad brzeg czarnego jeziora. Brzeg Jezioro miało okropny, śluzowaty szary kolor i prowadziło do ciemnej wody, w której przebywało wiele dziwnych zwierząt.
-Dzisiaj będziecie wyciągać te wstrętne chwasty z błota.- Filch uśmiechnął się okropnie, odsłaniając wszystkie pozostałe zęby.
- Czy to nie jest twoja praca? - zawołał Draco oszołomiony.
Filch znów się uśmiechnął. -To teraz wasza praca i chcę, żeby została wykonana, każdy chwast

CZYTASZ
Mały sekret || drarry ||
FanfictionWrogowie, przyjaciele, kochankowie Harry nigdy nie sądził, że te trzy słowa mogą być synonimami, ale szósty rok w Hogwarcie rzucił wyzwanie wszystkiemu, co poznał. Draco Malfoy, którego Harry nienawidził przez pięć lat, teraz stopniowo zajmuje każdą...