Draco POV:
Pierwsze uczucie, które odczuł Draco, to zimno, jakby na jego głowę bezlitośnie zostało wylane wiadro lodowatej wody, przemaczając go w lodowatej zimnie. Uczucie to szybko zostało zastąpione gorącą wodą, ale nie przyniosło ulgi jego wcześniej zziębniętemu ciału, była paląca i piekła. Jeszcze raz został ogarnięty lodowatym uczuciem, które utrzymywało się w jego ciele dłużej i wywoływało mdłości. Draco ledwo mógł oddychać z powodu paniki, która go ogarniała. Harry wyglądał zaniepokojony, patrząc na drzwi, gdzie jeszcze przed chwilą było widać Pansy. Jego usta otwierały się i zamykały, wyglądał jakby próbował ułożyć słowa, ale tak jak Draco, czuł, że na pewno zwymiotuje w trakcie tego działania. Choć w tych sekundach, które wydawały się jak zapomnienie, nie padło ani jedno słowo, Draco wiedział, że ich umysły były skoncentrowane na przerażeniu, które Pansy Parkinson właśnie przeżyła, widząc jak Harry i Draco całują się w łazience prefektów. Ale niedługo nie tylko Pansy będzie świadoma ich skomplikowanego związku, prawdopodobnie rozpowiada to po szkole w tej chwili.
Draco zbierał żniwo jałowego żalu na myśl o tym, że ktokolwiek się dowie, ponieważ słowo się rozprzestrzeni i na pewno dotrze do jego ojca i do domu, gdzie Śmierciożercy, wśród samego Mrocznego Lorda, zapłacą, by zobaczyć jak krew Draco się rozlewa.
-Draco...- Harry wydawał się odzyskać zdolność do mówienia, gdy spojrzał na Draco pełen najwyższego żalu i smutku.
-T-tak?- Draco wykrztusił skruchliwie.
-Co zamierzamy zrobić?- wykrzyknął zrezygnowany Harry. Spojrzał na Draco, jakby miał mieć jakiś pomysł.
-Przypuszczam, że możemy wymazać jej pamięć, obliviate?
-Ty-ty możesz to zrobić?
Draco spoglądał na ziemię nieco winnym spojrzeniem. -Osobiście tego jeszcze nie zrobiłem, ale mam pewien pomysł.
Harry potrząsnął głową, -Zbyt ryzykowne, jeśli coś by poszło nie tak...
Draco westchnął i skinął głową, jego emocje były silnie zakłócone przez konsternację, troskę i głęboki strach. Będzie musiał po prostu zmierzyć się z faktem, że Pansy doniesie na nich i jeśli ludzie jej uwierzą, umrze, być może nawet z rąk samego Mrocznego pana.
-Nie ma nic, co możemy zrobić.
-Może nie musimy nic robić,-powiedział Harry powoli, -szczerze mówiąc, kto by uwierzył tobie i mnie, arcywrogom, że się całujemy. Gdyby ktoś to twierdził trzy dni temu, śmialibyśmy się mu w twarz.
Draco przeanalizował słowa Harry'ego, to była słuszna uwaga.
-Czy naprawdę tego oczekujesz?
Harry kiwnął głową, nieobecnie głaszcząc swoje dłonie. -Niektórzy mogą tak myśleć, ale większość będzie sądzić, że Pansy znów plecie bzdury.
-Zrobimy to w takim razie, po prostu zaprzeczaj wszystkiemu i śmiej się.
-Brzmi jak dobry plan.- powiedział Harry, jego twarz rozjaśniła się lekkim uśmiechem. -Będzie dobrze, o ile Ron się o tym nie dowie.
Podczas gdy Harry czuł się nieswojo na myśl, że Ron się dowie, konsekwencje, jakie spotkałyby Draco, były o wiele bardziej mroczne, a natychmiastowa śmierć była jednym z najbardziej humanitarnych scenariuszy.
Draco zmusił się do uśmiechu, naśladując Harry'ego, -przynajmniej Boże Narodzenie jest niedługo, nie musimy się martwić, że ktoś coś odkryje.
Harry podniósł rękę i potargał nie do dotknięcia blond włosy Draco, -Może uda nam się sprawić, że znów się zaśmiejesz.- Zaśmiał się.
Draco poprawił swoje rozczochrane włosy z udawanym groźnym spojrzeniem, -jeszcze raz dotkniesz moich włosów i nie będziesz się śmiał.

CZYTASZ
Mały sekret || drarry ||
FanfictionWrogowie, przyjaciele, kochankowie Harry nigdy nie sądził, że te trzy słowa mogą być synonimami, ale szósty rok w Hogwarcie rzucił wyzwanie wszystkiemu, co poznał. Draco Malfoy, którego Harry nienawidził przez pięć lat, teraz stopniowo zajmuje każdą...