Rozdział III

258 19 18
                                    

Perspektywa Williama


Nie byłem w stanie zasnąć, choć wiedziałem że tego potrzebuje. Kończyłem właśnie farbować włosy Michaelowi, który nie był za bardzo zadowolony z tego pomysłu. Wydawał mi się jednak bardziej...przybity? Albo zły? Nigdy nie umiałem określać czyiś emocji, a w szczególności jego. Zmusiłem się do lekkiego uśmiechu kiedy tylko skrzyżował ze sobą nasze spojrzenia. On jednak nie uśmiechnął się. Odwrócił wzrok ode mnie i wbił go w swój nowy paszport.

- Coś się stało? – Spytałem, ale nie oczekiwałem od niego, że cokolwiek mi powie. W dalszym ciągu byłem dla niego jak obcy człowiek. – Mike?

- Nie chcę stąd wyjeżdżać – Zacisnął zęby jakby nie chciał, abym dostrzegł jakąkolwiek emocję na jego twarzy. Wziąłem głęboki wdech, kucając przy nim i poprawiłem jego włosy, które teraz były krótsze oraz idealnie ułożone na bok. W tym wydaniu co raz bardziej przypominał samego mnie.

- Rozmawialiśmy już na ten temat, Mike – Spojrzałem prosto w jego błękitne oczy. – Nie mamy zbytnio innych opcji, a w Anglii czeka na nas moja siostra. Ma syna, trochę starszego od ciebie, na pewno się dogadacie

- Tu nie chodzi o wyjazd, ani o ten pieprzony wybór – Odwrócił głowę, aby na mnie nie patrzeć, a jedynie podszedł bliżej brudnego lustra. Oglądnął swoje włosy z bliska, jakby sam nie wierzył w to co widzi. Podszedłem do niego, a po chwili ostrożnie położyłem dłoń na jego barku.

- To w takim razie, o co chodzi? – Zdawać się mogło, że on wcale nie chciał ze mną rozmawiać, a tym bardziej na ten temat. Nie chciał mi się zwierzać, ale też rozmawiać o problemach. Chyba najzwyczajniej w Świecie nie umiał się na mnie otworzyć, a ja nie umiałem pokazać mu, że ma we mnie wsparcie. – Jeśli nie chcesz mówić, to nie było tematu. Spakowałeś swoje rzeczy? – Zmieniłem temat, a Mike jedynie pokiwał głową. W pewnym momencie jednak odwrócił wzrok od lustra i utkwił go we mnie. Wziął głęboki wdech, jakby zbierał się do wyjawienia mi powodu swojego humoru.

- No bo... - Urwał, a chwilę później znalazł się tuż obok mnie. – Poznałem pewną dziewczynę i..

- Chwila – Przerwałem mu w środku zdania, nie kryjąc uśmiechu. – Masz dziewczynę i dopiero teraz mi o tym mówisz?

- To moja przyjaciółka – Poprawił mnie i założył ręce na piersi. – Dasz mi dokończyć? – Skinąłem głową, co było moją dosadną odpowiedzią. – Nie zdążyłem się z nią pożegnać, a jestem jej to winien – Nie krył uśmiechu kiedy tylko o niej wspomniał. Prawdę mówiąc nigdy nie widziałem go z dziewczyną, co więcej nawet nie wiedziałem, czy kiedykolwiek jakąś posiadał. To tylko utwierdzało mnie w przekonaniu, że nic o sobie nie wiedzieliśmy. Chwile stałem w kompletnym bezruchu. Jakbym czekał aż to on zrobi swój ruch.

- A powiesz mi chociaż jak ma na imię? – Przerwałem tą niezręczną między nami, która panowała o wiele za długo. Michael jedynie zaśmiał się nerwowo, co mnie zbiło nieco z tropu.

- Musisz znać Iris. Mówiła, że jej pomogłeś – Uśmiech, który szybko wkradł mu się na twarz, równie szybko z niej zszedł kiedy napotkał moją kamienną twarz. W tym momencie uświadomiłem sobie, z kim mój syn spędził ostatnie tygodnie. – Tato?

- Nigdy więcej nie chce o niej słyszeć – Ocknąłem się z transu w jaki wpadłem przez burzę myśli w mojej głowię. Ruszyłem w stronę naszych walizek, a Mike złapał mnie za nadgarstek. Skrzyżowałem ze sobą nasze spojrzenia. Spojrzenia, które były niemal identyczne. Oba przepełnione żalem i goryczą, a kiedy patrzyłem prosto w jego oczy, czułem dziwny niepokój. Może to samo czuli ludzie kiedy z nimi krzyżowałem spojrzenia? Może dlatego nie chcieli patrzeć mi w oczy? – Chcesz coś jeszcze powiedzieć?

I always stay | William Afton x readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz