Rozdział 23

265 23 36
                                    

Jay nie po raz pierwszy w życiu, nie mógł spojrzeć swojej dziewczynie w oczy. Codziennie stawał przed lustrem, patrząc na siebie z obrzydzeniem za to, jakim człowiekiem się stał. Nawet nie człowiekiem, a dzieckiem, które nie umiało posługiwać się prawidłowo bronią. Wiele razy chciał jej powiedzieć, iż to on był sprawcą wypadku samochodowego jej rodziców, ale nie był w stanie. Bo co miał powiedzieć? Że ośmiolatek zabił dorosłych ludzi? To brzmi tak niedorzecznie i nierealnie, że aż głupio.

- To prawda, Jay? - Nya ze łzami w oczach, zapytała go, skracając dystans między nimi. Wciąż byli na korytarzu, tym razem sami. Cole znowu udał się do swojego pokoju, nie chcąc im ,, przeszkadzać", jak to sam ujął.

- Tak - nie był w stanie na nią spojrzeć. Było mu wstyd. Spoglądał na swoje buty, nie będąc gotowy, aby podnieść głowę i stawić temu czoła.

- Ale Jay... - zaczęła znów mówić i znalazła się tuż obok niego, łapiąc jego podbródek w palce i zmuszając, by przeniósł swoje tęczówki z butów na jej oblicze. - Co się stało? Jak to się stało? Miałeś osiem lat? W wieku ośmiu lat, byłbyś w stanie zabić dwójkę dorosłych ludzi? - dopytywała, a on milcząc jedynie, rzucił jej się w ramiona. Schylał się, chowając twarz. Nie mógł się pokazać. Nie miał odwagi. Z jego ust wydobył się głośny odgłos łkania i szlochania, a sama Nya, wyraźnie zmartwiona, oplotła go swoimi ramionami, głaszcząc po włosach. Nie chciała wierzyć w to, czego się dowiedziała. Jay? Zrobić coś takiego? - Powiedz mi proszę. Chcę wiedzieć - pociągnęła go za rude pasmo, a on z mokrymi od łez policzkami i czerwonymi od płaczu oczami, spojrzał na nią smutno.

- Miałem wtedy jebane osiem lat - zaczął mówić, aczkolwiek zaraz znów się rozpłakał. Urwał więc na chwilę dał sobie chwilę na uspokojenie się. Smith to rozumiała i oczekiwała w ciszy na kontynuację historii. - Moi rodzice mieli w domu broń - brnął dalej w opowieść, kiedy to choć trochę udało mu się ochłonąć. - Była noc, nic nie widziałem. Mieszkaliśmy na najwyższym piętrze wieżowca - dziewczyna pociągnęła go do kolejnego uścisku, pozwalając aby jego gorzkie łzy, moczyły jej skórę. - Ja nie chciałem - i po raz kolejny tego dnia, dał upust emocjom. Brunetka, choć ciekawa przebiegu kolejnych wydarzeń, nie odezwała się. Dała mu spokojnie się wypłakać, rozumiejąc, iż nie tylko dla niej było to ciężkie. - Wziąłem ten pistolet. Przysięgam, że chciałem się tylko pobawić bo myślałem, że jest on pusty - Nya zagryzła wargę, wsłuchując się w jego niespokojny ton głosu. - Otworzyłem okno i udawałem, że celuję do ludzi na ulicy. Wtedy nacisnąłem spust, a chwilę później usłyszałem pisk opon i jakieś trzaski. Wyjrzałem i okazało się, że to auto waszych rodziców się rozbiło - słyszała przy uchu, jak głos mu się łamie. - Nikt nigdy nie dowiedział się, że to ja. Rodzice pozbyli się pistoletu, a ja wielokrotnie słyszałem w wiadomościach i na innych kanałach, że samochód miał przebitą oponę w wyniku postrzału - dokończył i zalał się łzami, przyciskając się ciałem do Nyi, która również płacząc, przytuliła go. Nie mogła określić czy jest zła, smutna lub może zawiedziona osobą Walker'a. Słuchała go wręcz z obojętnością, wymalowaną na twarzy, aczkolwiek nie mogła teraz dokładnie powiedzieć, co czuła. Była zszokowana, ale też nie była w stanie zbytnio myśleć, dlatego powiedziała:

- Nie oskarżam cię - zapewniła go, pociągając nosem. - Byłeś mały, a to tylko wypadek - nie wiedziała czy w tamtym momencie bardziej chciała pocieszyć Walker'a, czy może siebie samą. Tłumaczyła, iż było to niezamierzone i nie mogła zostawić go, tylko za głupi błąd z przeszłości. Nawet jeżeli, błąd ten odbił się na jej późniejszym życiu i zmarnowało w pewien sposób dzieciństwo Kai'a. Wiedziała, że gdyby dowiedział się on o tym, co wiedziała czarnowłosa, z pewnością zabiłby rudzielca, bez dwóch zdań. Szatyn oddał jej całe swoje życie, zrezygnował z bycia dzieckiem, starał się dorosnąć i zapewnić jej, jak najlepszą przyszłość. Nikt go oczywiście o to nie prosił. A końcu, kto by od dziecka wymagał takich poświęceń. Sam Kai podjął decyzję o daniu Nyi wszystkiego, co najlepsze i co ta tylko sobie wymarzy.

𝖬𝗈𝗋𝖽𝖾𝗋𝖼𝗓𝖾 𝗎𝖼𝗓𝗎𝖼𝗂𝖾 || 𝖫𝖺𝗏𝖺𝗌𝗁𝗂𝗉𝗉𝗂𝗇𝗀 [TRWA KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz