Epilog II
styczeń
Byłam zmuszona się przeprowadzić i rozpocząć studia od nowego semestru na UCL. Po tym jak wraz z mamą wysłaliśmy list pogrążający profesora Jonsona, Phil został zawieszony. Jednak to działanie było jedynie tylko zamaskowaniem przewinień wykładowcy i wyciszeniem sprawy. Bowiem nikt się tym nie przejął, a mało tego znaleźli się i tacy, degradujący moje wyznania do pomówień.
Wytrzymałam trzy miesiące. O trzy miesiące za długo. Pierwsze tygodnie czułam się osaczona przez zmiany, ale również Phila, który nie odpuścił, a już kolejne tygodnie spędziłam z przyklejoną łatką mściwej i zdesperowanej laski, którą naznaczyli mnie inni studenci oraz wykładowcy.
Nie miałam tam życia, ponieważ wszyscy uparcie bronili Phila Johnsona, chociaż doskonale wiedzieli, jakim człowiek był. Tego nie dało się nie wiedzieć.
Po prostu tak było łatwiej.
– Daj spokój, Clare – powiedziałam do słuchawki telefonu, idąc na spotkanie z nią. – Nie spotkam się z nim.
– Nie uważasz, że to przeznaczenie? – zapytała, na co prychnęłam.
Nie chciałam tak uważać, ponieważ to za bardzo bolało.
Co jeśli o mnie zapomniał?
– Aggie słuchaj. Ty zmieniasz uczelnie i przeprowadzasz się do Londynu, w tym samym czasie co on zostaje wypożyczony do Arsenalu. Jeśli to nie przeznaczenie, to ja nie byłam najlepszą przewodniczącą w historii SODS – zaśmiała się. – Musicie dać sobie drugą szansę.
Chciałam coś powiedzieć, ale mi przerwała.
– Jesteś już?
– Prawie. Nie mogliśmy spotkać się jakoś bliżej? Na przykład w centrum? I nie możemy skończyć tej rozmowy, jak już się zoba... – urwałam, ponieważ gdy tylko znalazłam się pod kawiarnią, moim oczom ukazał się chłopak, za którym tak bardzo tęskniłam.
Ten, którego pokochałam, nie potrafiąc o nim zapomnieć.
– O co ci chodzi Liam? Gdzie ty do cholery je... – Również przerwał, gdy mnie zobaczył.
Nasze spojrzenia się skrzyżowały, a moje serce zabiło mocniej. Waliło dosłownie jak szalone.
Przez chwilę milczeliśmy, gapiąc się na siebie jak jacyś popaprańcy, a następnie ledwo słyszalnie, wypowiedział:
– Hej.
– Cze-eść – wydukałam, kompletnie zapominając o naszych przyjaciołach.
Nawet nie wiedziałam, czy się rozłączyłam, ale to nie było teraz ważne.
On tu stał! Przede mną i patrzył prosto w moje oczy, a ja poczułam się jak wcześniej.
– Jak dobrze cię widzieć.
Tęskniłam.
Pomyślałam, ale nie miałam odwagi wypowiedzieć na głos.
– Może... – zaczął niepewnie po jakieś chwili. – Może usiądziemy? – Odkaszlnął. – Zamówimy coś i porozmawiamy.
– Pod warunkiem, że koktajl.
Wiedziałam, że znowu dla niego przepadłam.
– Oczywiście, fresa. Truskawkowy.
Fresa...
Poczułam się w tej chwili tak dobrze, jakby nic się nie wydarzyło, ponieważ "my" wciąż żyliśmy.
KONIEC
mówiłam, że będzie fajnie? A wy mi nie wierzyłyście...
widzimy się za jakiś czas u Clare i Liama.
ps. zawsze kończę historię słowem KONIEC - zapamiętajcie na przyszłość, tak jakbym chciała jeszcze raz podnieść wam ciśnienie w podobny sposób
CZYTASZ
Układ
Teen FictionJako przyszła prawniczka wiedziałam, że w swoim życiu będę mieć do czynienia z różnymi umowami. Wiedziałam od pieprzonych osiemnastu lat, że będę je sporządzać, sprawdzać, kontrolować i podpisywać. Jednak nie miałam pojęcia, że zacznę tak wcześnie...