– Czyż nie wie pani, że istnieją dusze wiecznie udręczone? Potrzebują kolejno marzeń i czynów, najczystszych uczuć i najdzikszych namiętności i tak popełniają wszelkiego rodzaju wybryki i szaleństwa – zacytowała anglistka wybrany przez siebie fragment pochodzący z książki "Pani Bovary".
W sali panowała cisza, ponieważ to głównie kobieta mówiła, na zmianę czytając poszczególne akapity, które miały za zadanie, potwierdzić wypowiedziane przez nią słowa. Miałam wrażenie, że mało kto słuchał. Prawie każdy był wlepiony w ekran swojego telefonu, natomiast ja – mimo że czasami również odpływałam myślami w inne rejony – wertowałam zadnotowaną przeze mnie lekturę.
Miała sporo znaczników, ponieważ nic nie mogłam poradzić na to, że było w niej tyle niesamowitych cytatów, które tak bardzo chciałam zachować, zapamiętać jak najdłużej. Zatrzymałam się na jednej ze stron, czytając podkreślony cytat, który się na niej znajdował.
"Czyż może być coś milszego, jak siedzieć z książką wieczorem przy kominku, podczas gdy wiatr buje w szyby, a w pokoju pali się lampa"
Nie.
Tak właśnie brzmiała moja odpowiedź – nie. Nie było niczego lepszego od tego uczucia. Uwielbiałam siadać z książką na parapecie w pokoju, przykrywając się po samą szyje kocem, słysząc jak krople deszczu odbijają się od okna. Uspokajało mnie to, działało na mnie w jakiś dziwny sposób oczyszczająco. Pozwalało mi po prostu przenieść się do innego świata i zapomnieć.
– To bez wątpienia książka o niespełnionych pragnieniach, pogoni za miłością, co za tym idzie za lepszym życiem, którego nigdy nie doświadczyła...
Wertowałam książkę dalej, ponieważ wydawało się to ciekawsze.
"Oh, why, dear God, did I marry him?"
Dobre pytanie. Też mnie to zastanawiało. Dlaczego? Czyżby naprawdę za późno się zorientowała? Tak naprawdę nie była nigdy gotowa?
– Balansowanie między rzeczywistością, a fikcją...
Spojrzałam przez chwilę na nauczycielkę, a później znów przewróciłam strony, napotykając kolejny cytat tym razem zaznaczony na niebiesko.
"Bo czyż miłość, jak egzotyczna roślina, nie wymaga właśnie właściwie przygotowanego gruntu i odpowiedniej temperatury?"
Nawet nie wiedziałam, czemu tak bardzo spodobał mi się ten cytat. Nie znałam się na roślinach... na miłości w sumie też. Nie wiedziałam, czy to była prawda, ale chciałam w to wierzyć. Wierzyć w połączenie dusz, w prawdziwość uczuć, jak i pracę nad nimi.
– Można więc powiedzieć, że była postacią nieszczęśliwą. A wy co uważacie o Emmie? – Podeszła do krzesła przy biurku, na którym po chwili usiadła. – Z chęcią poznam waszą opinię.
Wreszcie.
Chciałam już zabrać głos, kiedy wyprzedził mnie chłopak siedzący w ostatniej ławce – David. Chyba David. Ciężko było wszystkim z pamiętać. Mimo, że bardzo się starałam to robić.
– To wariatka, która ślepo dążyła za mitycznym wyobrażeniem miłości. Stworzyła w swojej głowie jakieś nierealistyczne oczekiwania, które doprowadziły ją na samo dno.
– Mało tego była skoncentrowana tylko na sobie, raniła bliskie osoby. Była po prostu okrutna – dodała Sophia, która siedziała za mną, przez co odwróciłam się, by na nią spojrzeć.
Analizowałam każde wypowiedziane zdanie, by do tego się odnieść.
– A ja nie uważam, żeby była złą osobą. Owszem popełniła ogrom błędów...
CZYTASZ
Układ
Teen FictionJako przyszła prawniczka wiedziałam, że w swoim życiu będę mieć do czynienia z różnymi umowami. Wiedziałam od pieprzonych osiemnastu lat, że będę je sporządzać, sprawdzać, kontrolować i podpisywać. Jednak nie miałam pojęcia, że zacznę tak wcześnie...