22. Picasso

1.4K 47 13
                                    

#ukladwatt

Te parę wiadomości wymienionych po meczu jeszcze na stadionie były ostatnim kontaktem z Connorem. Przez cały weekend milczał, nawet nie odpisał, a ja przecież nie zamierzałam się narzucać.

Było to, co prawda dziwne, bo ostatnio naprawdę się zbliżyliśmy. Pisaliśmy codziennie, w każdą niedzielę również, ale widocznie nie chciał ze mną rozmawiać. Nie to nie. Jego problem, nie mój.

Dziś jednak czekała mnie konfrontacja z nim, ponieważ już wcześniej byliśmy umówieni na korki po zajęciach. Postanowiłam dziś poinformować go, że rezygnuje z jednej części układu. Naprawdę takie gierki nie były dla mnie. Czułam się z tym naprawdę źle. Zwłaszcza, że nie wiedziałam, kto rozkładał karty. Chyba oboje graliśmy nieuczciwie.

Przed zajęciami musiałam jeszcze wpaść na półtorej godziny do Strawberry, żeby je otworzyć, ponieważ ten obowiązek należał akurat do mnie w co drugi poniedziałek. To wtedy zaczynałam później i mogłam sobie na to pozwolić.

Gdy doszłam na miejsce dziękowałam Bogu, że to akurat był mój poniedziałek. Na całe szczęście przed drzwiami kawiarni stałam ja, a nie Isla, ponieważ to co zobaczyłam w pierwszej chwili mnie zamurowało, a w kolejnej rozwścieczyło do czerwoności. Isla zawsze rano chodzi jak nieprzytomna, ale to zdecydowanie, by ją obudziło albo... doprowadziło do białej gorączki

A że się dowie to było bardziej niż pewne.

Chociaż najlepiej dla nas wszystkich byłoby, żeby jednak nie doszło to do mojej ciotki. Tylko problem tkwił w tym, że ja nie miałam pojęcia jak ogarnąć to sama. Ograniczał mnie też czas. Miałam w końcu tylko dziewięćdziesiąt minut.

Miałam tyle samo czasu, co piłkarze, by wygrać mecz. Ja jednak musiałam pozbyć się tych napisów z szyby i ze ściany.

"Agnes to zdradziecka suka"

"Agnes puszczalska kurwa"

Co to do cholery było? Tych ohydztw wypisanych było więcej. Wszystkie w podobnym tonie.

Dlaczego, kurwa? Od razu na myśl przyszła mi jedna osoba, ale naprawdę byłaby ona w stanie posunąć się do czegoś takiego?

Nie możliwe...

Jednak ja raczej nie miałam wrogów. Przez całe życie byłam niewidzialna dla całej reszty albo starannie ignorowana, więc niby kiedy miałam się komuś innemu narazić.

Tylko ona...

Jak Ilsa się dowie... będę martwa. Oczywiście nie przez straty, które przeze mnie musiałaby ponieść. Tylko ze względu na fakt, że to przemilczałam. Byłaby wściekła, że jej nie zaufałam, nie mówią o Anne. Jednak to nie była kwestia zaufania. W zwyczajnie w świecie było mi wstyd. Nie chciałam jej mieszać do moich problemów, a poza tym to była Ilsa. Od razu wzięłaby sprawy w swoje ręce, a to było ostatnie czego teraz potrzebowałam.

Przez chwilę stałam, nie wiedząc co zrobić. Po chwili jednak trzęsącą się ręką wyciągnęłam z kieszeni telefon i zrobiłam, coś czego się nie spodziewałam. Coś co nie powinno być moim pierwszym wyborem, a jednak zadziałałam odruchowo.

Zadzwoniłam do Connora.

W tej jednej sekundzie pomyślałam, że tylko on był wstanie mi pomóc, równocześnie zapominając o tym jak żałosne to było.

Zachowywałam się jak idiotka.

– Hej? – odezwał się po chwili.

Jego głos brzmiał na zaspany, a może po prostu na zdezorientowany. Sama byłabym zaskoczona takim telefonem z rana.

Układ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz