Hejka misiaki!
Chcieliście jeszcze w tym tygodniu, a że was uwielbiam... to macie!
Ale w zamian poproszę o ładną aktywność, okay?
Miłego czytania!
– Czemu cała szkoła mówi tylko o tym, że zadarłaś z Mayers? – zapytała bez ogródek Cure, kiedy tylko mnie znalazła siedzącą w bibliotece. – Ty płaczesz? – Jej ton zrobił się już poważniejszy. Nie było słychać w nim już nawet odrobiny rozbawienia, jak chwilę temu.
Płakałam, a może bardziej uroniłam parę łez. Choć zdarzało się to niezwykle rzadko. Dziś już po prostu nie wytrzymałam, ponieważ nie zasłużyłam na żadne z tych słów, które usłyszałam czy to od Anne czy od Danielsa. A mało tego stałam jak głupia i nie potrafiłam się obronić. Musiała mnie ratować na dobrą sprawę obca mi dziewczyna, choć rzecz jasna kojarzyłam ją z korytarza.
To mnie chyba bolało najbardziej. Uważałam się za osobę wygadaną, która potrafi bronić swoich racji, a tu tak po prostu dałam się stłamsić. Może dlatego, że nie codziennie ktoś wyzywał mnie od "szmat", a może dlatego, że nie nadawałam się. Pierwszy raz w życiu zwątpiłam w moją przyszłość. Jakim miałam być prawnikiem, skoro nie potrafiłam obronić samej siebie?
– Kochanie... – powiedziała delikatnie, zajmując miejsce obok mnie i kładąc rękę na moich ramionach – To przez nią? Jeśli tak to przestań w tym momencie. Kto jak to, ale ona nie jest e
– Nie płaczę – Od razu przetarłam pojedyńcze zły, które poleciały już z bezsilności. Nie lubiłam pokazywać słabości.
A płakali tylko słabi... Ja nie mogłam być słaba, słabi nie studiowali na Oksfordzie. Wyjący z byle powodu też nie. To było błędne koło, w które teraz wpadłam.
Zachciało mi się igrać z ogniem. Czemu ja musiałam się wtedy zachować jak kompletna idiotka? Dużej myśląc, dochodziłam do wniosku, że Connor miał rację, choć nadal był ogromnym dupkiem...
Czy jego słowa zabolały? Może odrobinę. Normalnie bym się nimi nawet nie przejęła, bo żyjąc tyle lat pod jednym dachem z moim ojcem zbudowałam duży pancerz ochronny, ale dziś po konfrontacji z jego eks był już wybrukowany.
– Powiesz mi co się stało? Co odpierdoliła Anne? – milczałam. – Dlaczego się do ciebie przyczepiła?
Nie powiedziałam jej ani w sobotę ani w niedziele o tym, co się stało na imprezie, choć miałam do tego milion świetnych okazji.
Czemu?
Ponieważ było mi głupio, po tym jak uświadomiłam sobie, jak bardzo niedorzeczne było moje zachowanie i... Uznałam, że nie powinnam na prawo i lewo rozpowiadać o zdradzie Anne. Daniels by sobie tego nie życzył, nawet jeśli to wszystko było udawane, a on do dziewczyny nic nie czuł.
Miałam swoje zasady, których zawsze przestrzegałam, ale teraz i tak mleko się rozlało. Cała szkoła wiedziała o niewierności Mayers, a w dodatku przez dziewczynę również i moja osoba pojawiła się w centrum zainteresowania.
– Nie chcesz wiedzieć, uwierz mi.
– Nie świruj, tylko mów.
W końcu jej opowiedziałam wszystko, włączając w to sytuację, która to wszystko zapoczątkowała.
Żałosne.
– Sama jest szmatą – powiedziała z oburzeniem. – Co za suka... – po chwili dodała: – Za przeproszeniem, oczywiście – Spiorunowałam ją wzrokiem, ponieważ była niemożliwa. "Za przeproszeniem" nigdy nic nie zmieniało. – Najpierw sama go zdradza z Trzynastką, a teraz obwinia ciebie. Nie mogę... Przecież ty nic nie zrobiłaś. Sam się dowiedział, więc niech spada i zajmie się swoim nowym chłoptasiem.
CZYTASZ
Układ
Teen FictionJako przyszła prawniczka wiedziałam, że w swoim życiu będę mieć do czynienia z różnymi umowami. Wiedziałam od pieprzonych osiemnastu lat, że będę je sporządzać, sprawdzać, kontrolować i podpisywać. Jednak nie miałam pojęcia, że zacznę tak wcześnie...