Siedziałam na angielskim, słuchając jak Connor robi z siebie idiotę, odpowiadając (rzecz jasna błędnie) na zadane przez nauczycielkę pytania. Normalnie, by nie zrobiło to na mnie żadnego wrażenia. Olałabym to, jak każdy inny taki moment, ale tym razem z każdym kolejnym, wypowiedzianym przez chłopaka słowem, uświadomiałam sobie w co wdepnęłam, jak bardzo w dupie byłam i... po prostu ile pracy nas jeszcze czekało.
Tak ładnie mówiąc.
Czy on w ogóle się uczył? Po ostatnim naszym spotkaniu ustaliłam, że to było mało prawdopodobne. Miał spore zaległości...
- Dobra, ostatnie pytanie - powiedziała piszczącym tonem, jakby miała dość już wypocin Danielsa.
Też miałam ich dość, ale to ona spowodowała tą katorgę dla naszych uszu. Gdyby nie jej chęć pokazania, kto tu rządzi, nikt nie musiałby tego słuchać. I tak - wiadomo, nauczyciel był od kontrolowania naszych osiągnięć, ale ona nigdy nie robiła tego w ten sposób. Nie odpytywała, a dla Connora zrobiła wyjątek. Każdy doskonale wiedział, że zrobiła to specjalnie.
- Więc słucham.
- Co to znaczy Bovaryzm? - zapytała.
To łatwe.
Proszę, odpowiedz chociaż na to.
Chłopak przez chwilę milczał, rozglądając się po sali, szukając jakiekolwiek podpowiedzi, co uświadomiło mi, że nie wiedział.
- Wszyscy dobrze wiemy, że nie mam pojęcia - mruknął. - I pani profesor o tym wie, i ja. Oni również. - Kiwnął w naszą stronę. - Więc możemy już odpuścić tę katorgę.
Moje błagania tak jak myślałam - nie zostały wysłuchane.
- Dobrze, siadaj już - odpowiedziała, gestem dłoni, kierując go na miejsce, które zazwyczaj zajmował. - Wiesz, jaką ocenę otrzymujesz, prawda?
Pogrążyło to Connora. Kolejna ocena do kolekcji, która przepowiadała jego koniec.
Miał przejebane.
Mieliśmy przejebane - bo jak mówił - byliśmy drużyną.
- Tak, oczywiście...
- Zazwyczaj nie daję drugich szans, ale znam twoją sytuację, więc... - zaczęła, uważnie mierząc chłopaka, więc sama odwróciłam głowę w tamtą stronę, by mu się przyjrzeć. Nic nie mogłam wyczytać z jego twarzy. Nie przedstawiała żadnych emocji. - Możesz za tydzień poprawić - skończyła, ale wypowiedziała takim tonem, jakby przychodziło jej to z ogromnym trudem. - Jeśli oczywiście chcesz.
Chłopak zanim odpowiedział, spojrzał na mnie kątem oka. Kiwnęłam głową, by go ponaglić, mimo to przez chwilę tak milczał, aż w końcu z jego ust wyleciło:
- Oczywiście. Przygotuję się.
Raczej to ja przygotuję go, ale to taki mały szczegół... Nieistotny.
- Dobrze. To teraz wracajmy do zajęć.
Nauczycielka zaczęła tłumaczyć, a ja powoli notowałam, biorąc pod uwagę, że to za pewne z moich zapisków chłopak będzie się uczył. Zawsze były dobre, nigdy nie miałam do nich zastrzeżeń, ale teraz dziwnie się zestresowałam. To ta chyba odpowiedzialność za kogoś.
Bo byłam odpowiedzialna za Connora Danielsa i za jego przyszłość w drużynie.
Większej presji nie mogłam na siebie zarzucić.
W połowie kolejnego zdania, zauważyłam jak mój telefon się zaświecił przez wiadomość, którą otrzymałam. Spojrzałam najpierw na nauczycielkę, która była akurat odwrócona tyłem do nas i sięgnęłam za urządzenie, chowając je pod ławką. Od razu przewróciłam oczami, gdy zobaczyłam nadawcę wiadomości.
CZYTASZ
Układ
Teen FictionJako przyszła prawniczka wiedziałam, że w swoim życiu będę mieć do czynienia z różnymi umowami. Wiedziałam od pieprzonych osiemnastu lat, że będę je sporządzać, sprawdzać, kontrolować i podpisywać. Jednak nie miałam pojęcia, że zacznę tak wcześnie...