Dzień za dniem mijały na Posterunku 21 jak zwykle. Od sprawy do sprawy. Zupełnie odpuścili sobie kwestie niedawnych aktów terroru. Nie było na to czasu. Chicago było miastem w którym szybciej niż foodtruck spotkasz seryjnego mordercę. Więc mieli pełne ręce roboty bez ogarniętych fanatyzmem islamu, terrorystów. Jay'a absorbował jeszcze nowy związek. Zatracał się w tym co raz bardziej i bardziej czując, że chyba znalazł właśnie odpowiednią partnerkę. Nie chciał jednak wybiegać aż tak w przód. Pozwolił życiu toczyć się jednym rytmem bez nacisków. Poddał się nurtowi.
———*———
Stary magazyn w starej części portowej miasta. Walące się budynki, wybite okna oraz śmierci i graffiti. Większość zabudowań tutaj została pozostawiona sama sobie po ostatnim huraganie w 2020 roku. Opuszczone pustostany w rzeczywistości nie były opuszczone. Wiedzieli doskonale, że to miejsce w którym mieszkali bezdomni oraz narkomani. Byli gotowi na to, że szukając swojego celu spotkają również osoby postronne. Ubrali kamizelki i wzięli broń. Całą ekipą ruszyli w kierunku budynków. Musieli sprawdzić każdy po kolei. Gruz, szkło i śmieci rzęziły im pod stopami. Jay oparł karabin szturmowy na swoim ramieniu dociskając polik do lunety. Podążał na samym końcu zamykając pochód. Hank szedł pierwszy z bronią uniesioną w ręce. Kevin oraz Adam szli tuż za nim. W środku szły Hailey oraz Kim. Przeskakiwał wzrokiem między zespół a lunetę, co dokładnie dziesięć kroków odwracał się z bronią na boki. Sprawdzał w ten sposób okolicę. Musiał zredukować zagrożenie do minimum. Zatrzymał się krok przed Kim i Hailey. Oparł dłoń na ramieniu tej pierwszej. Reakcja łańcuchowa sprawiła że Hank, stojący na początku, uniósł nogę i z impetem kopnął w drzwi. Zardzewiały zamek puścił od razu pod naporem wzmacnianych butów sierżanta. Huk przeszedł po holu odbijając się od pustych ścian. Ruszyli wgłąb ustawiając sie w jednej linii. Zaczęli przesuwać się w głąb. Rozglądali się w skupieniu.
———*———
Czarny Cadillac wjechał do taśm policyjnych. Hank odwrócił się i skrzywił nieznacznie. Dlaczego jego to nie dziwi, że pojawiło sie FBI. Obserwował ludzi idących w jego kierunku. To nie było FBI. Byli ubrani po cywilnemu. Jednak to znalezisko wzbudziło jego potworny niepokój. Telefon do komisarza był powodem tego, że przyjechali tu nieproszeni goście. Kobieta i mężczyzna przeszli przez taśmy.
- Sierżancie - brunetka podniosła rękę kiedy zorientowała się, że Voight na nich patrzy.
- W czym mogę pomóc ? - stanął przed nimi i wsunął ręce za pasy kamizelki
- Agentka Bakes, NCIS Nowy Jork a to agent Lakes z FBI - pokazała mu swoją odznakę.
-Nowy Jork trochę daleko od Chicago - rzucił stając pewniej. Katy zignorowała jego słowa.
- Spodziewałem się innej agentki - oznajmił przypominając sobie ostatnią rozmowę z tą agencją.
- Agentka Thorton nie mogła się zjawić - wyjaśniła wsuwając odznakę do tylnej kieszeni.
- Jak dobrze zrozumiałam komisarza szukaliście tutaj kuchni mety a znaleźliście nitroglicerynę i saletrę ? - uniosła brew
- Dokładnie. Z resztą nie tylko to - oznajmił wskazując na budynek. Katy oczywiście wiedziała doskonale co jeszcze zostało tam znalezione. Podniosła rękę wskazując Voight'owi kierunek. Ruszyli w trójkę. Weszli do budynku i skierowali się na południowy-wschód do schodów prowadzących w dół. W piwnicy praca szła pełną parą. Technicy robili zdjęcia, zdejmowali wszelkie ślady. Grupa osób po cywilnemu ubrana tylko w kamizelki krzątała się przy ogromnym stole przeglądając wszystko co się tam znajdowało. Kim kiedy dostrzegła Voight'a szturchnęła w bok Kevina. Wszyscy odwrócili się do przybyszów
- Słuchajcie to agentka Bakes z NCIS i agent Lakes z FBI - oznajmił
- Dzień dobry - Katy nie czekając na odpowiedź wsunęła się między Adama oraz Kim. Spojrzała na zdjęcia znajdujące się na blacie. Złapała za telefon. Zaczęła robić zdjęcia
- Ma ktoś rękawiczki? - wychyliła się w kierunku techników. Po chwili na jej dłoniach świecił się czarny lateks. Zaczęła przekładać je i zamarła. Szybko wyciągnęła jedno zdjęcie. Przyglądała mu się dłuższą chwilę.
- Wiadomo ile saletry i nitro było tutaj? - rzuciła
- Około ćwierć tony - Jay spojrzał na nią. Uniosła wzrok i parsknęła zaskoczona
- Dwieście pięćdziesiąt kilo? Ktoś wie ile tym można rozwalić
- Całe Chicago - odwróciła wzrok na Jay'a i pokiwała głową
- Widzę że jest tu znawca - w jej głosie mógł wyłapać podziw
- Bywało się tu i tam - mruknął opierając ręce zupełnie jak Voight
- To gdzie służyłeś?
- Rangers, dwie tury - wyjaśnił. Uśmiechnęła się i kiwnęła głową. Wróciła do robienia zdjęć i wysyłania ich gdzieś. W dłoni dalej trzymała zdjęcie które podniosła minutę prędzej. Przycisnęła telefon do ucha i cofnęła się od stołu. Wyminęła techników i skierowała się w kąt pomieszczenia. Rozmawiała z kimś krótko. Niepostrzeżenie zdjęcie wsunęła do kieszeni.
- Sierżancie - odwróciła się do nich. Hank spojrzał na nią
- Dziękuję za danie nam znać - podeszła do niego z wyciągniętą dłonią. Zaskoczony uścisnął ją. Tak, w zespole Katy i Riley to ta pierwsza rozmawiała ze służbami.
- Teraz my to przejmiemy a wy możecie wrócić do szukania kuchni - wyjaśniła
- Skoro tak - wzruszył ramionami. Nie chciał się zagłębiać w tę sprawę. Miał swoje do zrobienia. I jeszcze miał dodatkowo brać tę sprawę? Zwołał wszystkich i poinformował ich o odwrocie.
CZYTASZ
over time [chicago PD]
FanfictionRok 2008, Fort Benning (Georgia), baza szkoleniowa Rangers Spotykają się w jednym z oficerskich klubów. Ostatnie tygodnie szkolenia przed wyjazdem na misję, spędza dzieląc czas miedzy kurs a nią. Ona nie mówi kim jest, mało o niej wie. Nazywa się Ri...