part 7

70 5 17
                                    

Usłyszał trzask drzwi i odwrócił wzrok do wejścia. Blondynka na jego widok uśmiechnęła się. Poczuł zapach chińszczyzny.
- Jak się czujesz? - Hailey odwiesiła kurtkę na hak. Rozczesała palcami wilgotne włosy. Weszła do salonu. Uśmiechnął się na jej widok.
- Boli mnie gardło a siniak wygląda imponująco - oznajmił unosząc głowę. Spojrzała na czerwoną pręgę i skrzywiła się.
- Pijesz wodę?
- Tak
- Will mówił, że ktoś odwiózł cie do domu - zaczęła znikając w kuchni.
- Koleżanka z wojska - podniósł się i ruszył za nią. Poczuł lekkie skrępowanie mówiąc o kobiecie z którą kiedyś sypiał, kobiecie z którą obecnie się spotyka. Ale w sumie Riley zachowała się zupełnie naturalnie jakby byli dobrymi znajomymi.
- Koleżanka?
- Tak, pracuje w NCIS. Zajmuje się tymi atakami bombowymi ostatnio - rzucił. Uśmiechnęła się szeroko podając mu pudełko.
- Ahhh w ten sposób - minęła go i przeszła do kanapy. Usiadła po turecku i zabrała się za jedzenie. Zajął miejsce obok.

———*———

Sporządzała kolejny raport. Tonęła w papierkowej robocie. Odpuściła sobie ostatnio to i się narobiło. Katy na jej widok uśmiechnęła się
- Nauczysz się kiedyś być w tym systematyczna?
- Jak mnie ktoś puknie w głowę to może - zaśmiała się. Usłyszała śmiech swojej partnerki
- Czyli nieprędko - rzuciła Katy wchodząc do kuchni. Akurat z tym miała rację. Riley na prawdę miała niebywałe szczęście nie odnosząc żadnych ran w bójkach podczas jakiejkolwiek akcji. Co tydzień chodziła na zajęcia jogi. Potrafiła przecisnąć się przez każdą szczelinę. Czasami więc nazywali ją kotem. Oczywiście Thorton nic sobie z tego nie robiła. Odwróciła wzrok do telefonu i uśmiechnęła się szeroko. Chciała już wrócić do NY. Ale wiedziała, że po strzelaninie jej powrót znów został odsunięty w czasie. Zagłębiała się w sprawę. Musiała to rozwiązać. Musiała zamknąć gościa który za to odpowiadał. Musiała poznać jego motyw. Dlaczego Navy Seals został terrorystą? Pytań było tak wiele a tak mało odpowiedzi. Jednak dopóki nie zamknie tej sprawy zostaje w Chicago. Zacisnęła wargi.

———*———

Weszła do baru i rozejrzała się z zaciekawieniem. Kiedy dostrzegła podniesioną rękę ruszyła w tamtym kierunku. Jay na jej widok napiął mięśnie i podniósł się. Poruszała się płynnie, lawirowała wśród ludzi nie dotykając ich nawet. Wiedziała instynktownie kiedy się odsuwać by nie doszło do kontaktu. Rozłożył ręce szeroko
- Cześć - uśmiechnął się do niej. Poczuła jak widząc jego uśmiech tętno jej przyspiesza. No dalej ją pociągał. I to tak samo mocno jak wtedy. Właśnie poczuła, że to piwo nie było zbyt mądrym posunięciem. Jednak nie miała w zwyczaju się wycofywać. Będzie po prostu ostrożna. Poklepała go po ramieniu ignorując rozłożone ramiona. Zsunęła z siebie kurtkę. Poczuł się zmieszany. Może nie powinien tak reagować. Usiadła przy stoliku.
- Cześć. Jak twoje gardło?
- Już lepiej - oznajmił przysuwając w jej stronę butelkę. To będzie chyba trochę trudniejsze niż się spodziewał. Czuł się bardzo zakłopotany. Nie tak jak wtedy, piętnaście lat temu nie przychodziło mu to zbyt łatwo. Patrzył na nią i przypominał sobie o tym co ich łączyło i to jak bardzo był nią zafascynowany. Teraz, po tym czasie bardziej się krępował jej obecnością. W końcu coś jej obiecał, podjął decyzję i poszedł w swoją stronę. Nie wiedział jakby potoczyło się jego życie gdyby się odezwał. Patrzył na nią. Dalej nie krępowała się tym spojrzeniem, nie odwracała wzroku. Widział w jej oczach ten sam szelmowski błysk. Dalej była pewna siebie.

———*———

Zaśmiał się cicho wychodząc na zewnątrz. Chłód wieczora uderzył w nich. Poprawiła kurtkę.
- Patrz, nie upiliśmy się jak ostatnio - rzuciła schodząc do ulicy
- Musimy jakoś wrócić do domu - odparł szukając kluczyków. Uniosła brew.
- Będziesz prowadził po alkoholu?
- To tylko parę piw - mruknął zdziwiony jej podejściem. Ściągnęła brwi
- Nie ma takiej możliwości - sprawnym ruchem zabrała mu kluczyki z dłoni. Poczuł ciepło jej skóry i coś sprawiło, że poczuł przyjemny dreszcz. Wsunęła klucze do swojej kieszeni. Zaskoczony spojrzał na nią.
- To jak mam się dostać do domu?
- Pojedziesz taksówką - wyjaśniła - Zamówię dla siebie drugą - dodała patrząc na niego. Zacisnął zęby. Nie umiał się jej chyba postawić. Zawsze ona rządziła. Zawsze to ona wiedziała co mówić żeby dostać co chce. Ustawiała otoczenie pod siebie.
- To może pojedziemy jedną? - przekrzywiła głowę słysząc to. Właśnie tego się obawiała. Niby coś przez cały wieczór się do niego wyrywało ale odniosła wrażenie, że nie był nią zainteresowany. A przecież nauczyła się już nie chodzić tam gdzie jej nie chcą.
- Możemy pojechać jedną - oznajmiła. Uśmiechnął się pod nosem
- A oddasz mi kluczyki?
- Jak będziesz wysiadał - wyjaśniła wciskając ręce do kieszeni. Uśmiechnął się pod nosem i zrobił krok w jej kierunku. Był za blisko. Poczuła zapach jego perfum. Właśnie teraz. Złapał jej nadgarstek ale wcisnęła mocniej dłonie do kieszeni.
- Wolałbym teraz - mruknął patrząc w jej oczy. Rozbłysły tymi fascynującymi ognikami jak wtedy. Pojawiało się w nich coś drapieżnego ale dla niego absolutnie bezpiecznego. Sam nie wiedział dlaczego to zrobił. Coś przyciągało go do niej. Nie umiał tego nazwać. Wsunął dłoń do kurtki. Zacisnęła palce na jego dłoni. Przysunął się do niej bliżej. Poczuł jak opiera się o niego. Zaśmiała się cicho patrząc w jego oczy.
- Dostaniesz je jak zatrzymamy się pod twoim domem - wyjaśniła. Jej ton sugerował żeby nawet nie próbował z nią dyskutować. Westchnął.
- Zapomniałem że ostatnio słowo musi należeć do ciebie - odparł. Ciągle trzymała jego dłoń i nie odsunęła się nawet o krok. Patrzył w jej oczy. Po raz kolejny świat dookoła nich się zatrzymał. Po raz kolejny nie docierały do nich żadne dźwięki otoczenia. Patrzyli w swoje oczy. Taksówka kolejny raz zatrąbiła przyciągając ich uwagę.

———*———

Roześmiała się w głos czując jak podnosi ją bez najmniejszych problemów. Oplotła go w pasie nogami wciskając palce w jego włosy. Chciała by był jak najbliżej. Zwariowała! Poczuła jak posadził ją na oparciu kanapy. Odchyliła się lekko zsuwając swoją koszulę. Przesunął wzrok z jej oczu na jej ramiona. Nie widział na jej skórze żadnych blizn. Westchnęła kiedy pocałował jej szyję.
- Ohh, ile tego - dotknęła palcami każdej blizny na jego torsie. Uśmiechnął się.
- Nie siedziałem za biurkiem - oznajmił całując ją. Zamruczała zadowolona kiedy jego dłonie ponownie ale jakby od nowa zaczęły badać strukturę jej skóry.
- Ooo - spojrzał w jej oczu czując na boku podłużną bliznę
- Nie mówiłam, że siedziałam za biurkiem - oznajmiła przygryzając ostrożnie jego wargę. Roześmiał się. Czuł buzujące w nim gorąco, rosnące z każdym pocałunkiem, dotykiem czy oddechem gdy czuł zapach jej skóry. Rozsunęła nogi przysuwając go do siebie jeszcze bardziej. Czuła tą słodką niecierpliwość. Chciała ponownie poczuć go całego. Chciała zatracać się w tym jak piętnaście lat temu. Ale też na nowo patrzeć na jego twarz, patrzeć jak mimo woli reaguje na nią, na to co robi. Chciała od nowa widzieć te ogniki w jego oczach. Pocałował ją opierając dłonie na jej biodrach. Czuła jak przycisnął ją do siebie. Zadrżała kiedy jego dłonie przesunęły się na jej brzuch. Wyczuł doskonale jak odruchowo wciągnęła brzuch gdy przesuwał opuszkiem nad linią paska. Teraz nie miał ciszy nocnej, nie miał musztry rano. Miał całą noc żeby się z nią droczyć, żeby jej smakować i satysfakcjonować się tym jak reaguje na niego i na to co robi.

over time [chicago PD]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz