Wokół hula wiatr,
Lód skuł rzekę Yi,
Odważny człowiek nigdy się nie cofa!
Patrzyłem jak czerwona ciecz rozbryzguje się na podłodze, a ciało mężczyzny opada. Najtrudniejsza część tego zlecenia za mną, pomimo, że nie zdążyłem jeszcze pobrudzić rąk. W końcu i na to przyszła pora. Musiałem dostarczyć głowę swojej ofiary do mojego zleceniodawcy.
Niepostrzeżenie opuściłem rezydencję człowieka, którego tożsamości nie znałem i nie chciałem poznać. Przedostałem się za mur otaczający posiadłość. Czekała na mnie. Ukryta nawet przed światłem księżyca, które tej nocy odbijało się niesamowicie intensywnie. Z mistrzynią inwigilacji u boku to zlecenie nie mogło się nie udać. Spojrzała w moje oczy, na co kiwnąłem delikatnie głową.
- Szybko poszło.
- Wiedział, że w końcu ktoś po niego przyjdzie. Zrobił to sam, honorowo. - Zerwała nasz kontakt wzrokowy spoglądając na torbę trzymaną przeze mnie.
- Zabezpieczyłeś?
- Perfekcyjnie. - Na moment znów spojrzała mi w oczy, po czym przewróciła nimi. Kiwnęła głową w bok na znak, że pora się zbierać.
Bezszelestnie zaczęliśmy oddalać się z miejsca. Ochrona prędzej, czy później zorientuje się, co się stało.
Bez pukania otworzyłem drzwi do gabinetu mojego obecnego zleceniodawcy. Nie zdążyłem postawić pierwszego kroku, kiedy dwóch ochroniarzy zagrodziło mi drogę. Chciałem mieć to zlecenie za sobą, jeżeli te małpy nie przepuszczą mnie w przeciągu sekundy, to z najszczerszą przyjemnością udzielę im pomocy w pozbyciu się ich niedziałających mózgów i skończą tak, jak człowiek, którego głowę przyszło mi tu dziś dostarczyć.
- Wpuśćcie go. - Usłyszałem głos dobiegający zza pleców osiłków. Oboje momentalnie rozsunęli się na boki. - Dawn. Cudownie cię widzieć! Masz coś dla mnie? - Uniosłem worek trzymany w prawej ręce. - Fantastycznie. Weź to od niego - Wydał polecenie trzeciemu ochroniarzowi, który stał obok niego. Nie czekając aż mężczyzna do mnie podejdzie po prostu rzuciłem workiem w jego kierunku. - Podoba mi się. - Uśmiechnął się człowiek w garniturze siedzący za biurkiem. - Nawet po śmierci dostaje to, na co zasługiwał za życia. Dobra robota Dawn. Pieniądze są już u ciebie. Tsuki - Spojrzał za mnie, na dziewczynę opierającą się bokiem o framugę i skinął jej głową. - Jesteście niezawodni.
- Wystarczy zachwalania. Mówiłeś, że masz dla nas coś jeszcze, to aktualne? - Moja partnerka była ewidentnie poirytowana. Nic dziwnego, ten człowiek już wielokrotnie się jej naraził. Ale nie mieliśmy wyboru. Nie chodziło nawet o to, że dobrze nam płacił za zlecenia które od niego otrzymywaliśmy. Zbyt blisko trzymał się z naszym... Mentorem. Nie mogliśmy mu odmawiać.
- Owszem. - Wyjął z szuflady biurka białą kopertę. - Tutaj macie wszystkie informacje. Wróćcie do mnie jak najszybciej z dobrymi informacjami.
Podszedłem do mężczyzny i zabrałem kopertę. Nie racząc już nikogo spojrzeniem odwróciłem się i skierowałem do wyjścia. Kiedy tylko minąłem futrynę dziewczyna odbijając się ramieniem od niej ruszyła za mną.
Zbliżałem się do swojego motocykla. Chciałem na niego wsiąść, ale usłyszałem dźwięk odpalanej zapalniczki.
- Odstawię cię do domu, jutro zainteresujemy się tym, co skrywa nasza nowa niespodzianka - Pomachałem kopertą. - Dopiero świta, przyda się dzień na restart.
- Na restart u mnie? - Wydawała się obojętna zadając to pytanie.
- Na restart osobno. - Uśmiechnąłem się.
- Fakt, za dużo czasu osobno z tobą spędzam. - Parsknąłem śmiechem. Rozbawiło mnie wplątanie w to zdanie słowa "ostatnio". My od zawsze spędzaliśmy wspólnie każdy dzień. Dopaliła papierosa i kulturalnie ugasiła go o kosz na śmieci, do którego później wyrzuciła kiepa. - No. - kiwnęła głową na mojego ścigacza.
Podałem jej kask, po czym sam wsiadłem na motocykl. Popatrzyła na mnie z wyrzutem, ale nie powiedziała ani słowa i zaczęła go zakładać. Etap kłócenia się o to, kto z nas ma mieć założony kask, kiedy mamy ze sobą tylko jeden mieliśmy już za sobą. Dawno dotarło do niej, że nie ulegnę w tej kwestii. Początkowo była tak zawzięta, bym nie narażał siebie jeżdżąc bez kasku, że sama nauczyła się jeździć i kupiła własny motocykl. Z jednej strony było to dla mnie zabawne, bo przecież wystarczyłoby, gdyby kupiła własny kask. Z drugiej strony, znając ją, jej decyzja za bardzo mnie nie zszokowała. Jednak niedawno jeden z jej niedoszłych kochasiów, niebędący w stanie pogodzić się z odrzuceniem, nasłał na nią jakiegoś partacza z naszej branży. Co prawda uległa wypadkowi, motocykl razem z kaskiem poszły do kasacji, ale jej stało się tyle, że znów musi martwić się o swoje i moje życie, wsiadając ze mną na mój pojazd. Także kolega po fachu widowiskowo zjebał robotę.
Odstawiłem dziewczynę pod budynek, w którym mieściło się jej mieszkanie i wręczyłem jej kopertę. Najpewniej gdybym ją zatrzymał, sprawdziłbym jakie kryje się w niej zlecenie od razu i chciał je wykonać sam. Nie ma sensu jej narażać, kiedy jestem w stanie wykonać misję samodzielnie. Nie żegnaliśmy się. Po prostu odeszła w swoją stronę.
Nie mogłem jeszcze wrócić do swojego mieszkania. Czułem, że potrzebuję adrenaliny. Może to wydawać się śmieszne, bo czy praca nie dostarcza mi jej wystarczająco? Chyba jestem na tyle wypruty z emocji, że odbieranie życia mi jej nie dostarcza. Nie przypominam sobie, by kiedykolwiek dostarczało. Jazda motocyklem, kiedy licznik dobija deski ma się tutaj zdecydowanie inaczej. Zwłaszcza, od kiedy zainwestowałem w Hondę CBR1000RR-R. Wcześniej wiele lat jeździłem Yamahą MT-125, co nie ukrywam, przywołuje wspomnienia.
CZYTASZ
Dawn
RomanceWe wschodniej części mapy świata, w Rosji, ukryta jest akademia dla przyszłych skrytobójców. Uczniowie z całego kontynentu uczą się jak zabijać i jak nie dać się zabić. 19 letni Dawn, choć nie jest to jego prawdziwe imię, od lat nie przedstawia się...