Rozdział 4

136 3 0
                                    


warning: w tym rozdziale zacznie być brutalnie


9 lat wcześniej

Odliczałem dni. Był to nasz 17 dzień tutaj. Gdzieś ją zabrali. Nie wiem na jak długo. Nasze telefony zostały przez nich zniszczone. Na żadnej ze ścian nie widniał zegar. Nie docierało tutaj naturalne światło. Od ponad dwóch tygodni nie widziałem słońca. Te 17 dni mogło być złudne. Ciężko było mi tutaj zasnąć na dłużej, ale kilka dłuższych epizodów sennych w ciągu bliskiego odstępu czasu zaliczałem jako noc. Mężczyzna, który uprowadził mnie z mojej ukochanej Japonii nosił imię Dimitri. To ten sam mężczyzna, którego Sachiko postrzeliła w nogę. Drugiego dnia pobytu tutaj wytłumaczył nam co tu robimy i dlaczego akurat my. Znał mojego ojca. Wiedział, że był genialnym wojownikiem. Wiedział też, że miał syna, którego szkolił. Nie chciał mówić o szczegółach. W jaki sposób się poznali, skąd miał tyle informacji na mój temat. Kiedy jeszcze mój ojciec żył, Dimitri chciał go zwerbować do siebie. Podobno nie zdążył złożyć mu propozycji. Wtedy postanowił, że kiedyś złoży ją mnie. Ale o mnie przez wszystkie te lata było cicho. Nie trenowałem w żadnym klubie sportowym, nie pojawiałem się na żadnych zawodach a tym bardziej mistrzostwach. Zaczął się obawiać, że talent który mam w genach przepadnie, dlatego postanowił nie czekać aż będę pełnoletni i w pełni wyszkolony. Postanowił, że wyszkoli mnie sam. O Sachiko nie miał pojęcia. Nie wiedział, że mój ojciec ją szkolił. Chyba się cieszył, że wrócił z naszą dwójką, a nie z samym mną. Dosadnie uświadomił nam, że możemy go nienawidzić, ale buntowanie się niczego nie zmieni. Byliśmy dziećmi. On miał masę ludzi. Ucieczka byłaby samobójstwem. W tamtym momencie nie widzieliśmy z Sachiko innego wyjścia niż się poddać. Pokornie wykonywać jego rozkazy z nadzieją, że dzięki temu przeżyjemy.

Kroki. Dwie osoby. Nie. Trzy osoby. Dimitri, Sachiko i jakiś goryl. Umieścili ją w celi naprzeciwko mojej. Trzymali nas w jebanych celach, klatkach, jak jakieś zwierzęta. Ten człowiek robił wszystko, by nas złamać. By zabić nasze dusze. Patrząc, jak z oczu Sachiko z dnia na dzień uciekają chęci do życia zaczynałem się obawiać, że szybko mu się to uda.

- Dawn, chłopcze. Zapraszam cię na wspólną rozrywkę. - Powoli przeniosłem wzrok z Sachiko na mężczyznę, który czekał, aż jego podwładny wyprowadzi mnie z celi.

Zaprowadzili mnie do sali w której znajdowało się niewielkie kino. Kazali usiąść mi na jednym z foteli. Boże, jaki on był wygodny w porównaniu do pryczy, na której leżałem i siedziałem w swoim "pokoju". Dimitri zajął miejsce obok mnie. Niesamowicie niekomfortowa sytuacja. Drugi mężczyzna usiadł bezpośrednio na mną.

- Przygotowaliśmy dziś dla ciebie pewien film. - Zaczął. Poczułem jego rękę na swoich ramionach. On mnie nią objął. Wzdrygnąłem się. - Spokojnie. - Jakby rzeczywiście wypowiedzenie tego słowa akurat przez niego miało mnie uspokoić. - Wiem, że znasz Sachiko, czy teraz może jednak Tsuki bardzo długo. Ja zaś dopiero ją poznaję i wiesz co? Jestem pod ogromnym wrażeniem tej dziewczyny. Jest silna, odważna, cwana i wydaje się mieć psychikę ze stali. Uważam, że tobie brakuje tego ostatniego. - Zdjął rękę, którą mnie obejmował. - Dlatego pomyślałem, że warto będzie wykorzystać wszystkie zalety Tsuki, żeby ci pomóc. Z jej pomocą nagraliśmy dziś film, który gwarantuję, zapamiętasz już po pierwszym obejrzeniu. Po czym i tak będziesz oglądał go codziennie. - Złapał mnie za szczękę, przekręcając moją głową tak, bym zmuszony był spojrzeć na niego. - I codziennie będzie rosło w tobie poczucie, że wszystko co się jej stało to twoja wina, bo nie byłeś w stanie jej uchronić. I będziesz musiał nauczyć się z tym żyć, - Przybliżył się do mnie jeszcze bardziej. - Tak jak ona musi nauczyć się żyć z tym, co się jej przytrafiło i przygotować na jeszcze więcej - Wyszeptał.

DawnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz