Rozdział 12

20 0 0
                                    


9 lat wcześniej

Od kiedy Seweryn zabił Olgierda minęły prawie trzy miesiące. Od prawie trzech miesięcy nikt z nas nie widział Seweryna. Nie przyjeżdżał na weekendy by pomóc nam w treningach. Iwan skrupulatnie wracał co tydzień, ale co tydzień słyszeliśmy to samo. Seweryna nie było na uczelni. Dimitri nie chciał udzielić nam żadnej informacji. Mówił, że o wszystkim dowiemy się w swoim czasie. A Wincent? Wincent przestał z kimkolwiek rozmawiać. Nie wiedziałem, czy wpłynęła tak na niego śmierć Olgierda, którego chyba uważał za dobrego kolegę, czy też spięcie pomiędzy nim a jego starszym bratem.

Razem z Sachiko odpuściliśmy trening narzucany przez Dimitriego. Wróciliśmy do korzeni. Szkoliliśmy się jako ninja. Mężczyzna początkowo był temu sceptyczny, tłumacząc, że w akademii będą obowiązywały brutalne zasady i to może nam nie wystarczyć. Z czasem przestaliśmy się buntować, a zaczęliśmy tłumaczyć. Woleliśmy być mistrzami w czymś, co znamy i w czym czujemy się dobrze, niż liznąć różnych sztuk walki, ale z żadnej nie być wystarczającym. Wiedzieliśmy, że inne umiejętności również mogą być przydatne, więc nie wyparliśmy się tego, czego już zdążyliśmy się nauczyć i nie odmawialiśmy też przykładowo treningów z Iwanem, jeżeli ten przyjeżdżał i chciał z nami sparować. Ale oboje, razem z Tsuki, woleliśmy skupić się na naszym dziedzictwie. Dimitri w końcu to zaakceptował i finalnie udało mu się nawet dotrzeć do zawodowych shinobi, którzy godzili się czasami odbyć z nami trening. Kusiło mnie podpytać ich o znajomość z moim tatą. Skoro byli Japończykami i byli ninja, była opcja, że go znali. Nie chciałem się jednak zdradzać, mówić niczego wprost, więc starałem się dyskretnie wyciągać różne informacje.

Jak się z czasem okazało, to nie tyle Iwan i Seweryn powodowali, że w rezydencji rozkwitało życie co weekend. Powodował to jedynie Seweryn. Obecnie, pomimo przyjazdów Iwana, weekendy niczym nie różniły się od reszty dni. Czasami wręcz zaczynałem łapać się na tym, że nawet zaczynam tęsknić za jego obecnością. Może wydawać się to absurdalne, bo nasz początek znajomości był przepełniony nienawiścią, przynajmniej z mojej strony. Ale z czasem to właśnie Seweryn okazał się być jedyną osobą, na której obecnie z Sachi możemy polegać. Zwłaszcza ona mogła na nim polegać. Początkowo byłem przekonany, że nie będzie w stanie patrzeć mu w oczy, rozmawiać z nim, przebywać obok niego. Jednak Sachiko szybko zaaklimatyzowała się w naszym nowym świecie i udało się jej puścić bokiem nieprzyjemne wspomnienia związane z ich pierwszym spotkaniem. Spędzali ze sobą naprawdę sporo czasu i widziałem, że ona najzwyczajniej w świecie zaczyna mu ufać.

- Wciąż nie wiadomo co z Sewerynem? - Sachiko zadała pytanie wpatrując się w siedzącego po drugiej stronie Iwana. Siedzieliśmy w jadalni razem już dłuższą chwilę, a ja nawet nie zauważyłem, kiedy podano nam jedzenie.

- Ja nadal nie mam żadnych informacji. - Odpowiedział.

- Po prostu ojciec Olgierda wymagał, by Seweryn został ukarany w jakiś sposób. Oczywiście nikt tego nigdzie nie zgłosi, ani nie zostaną względem niego wyciągnięte żadne poważniejsze konsekwencje, ale dla zasady trzeba było go przysłowiowo schować na jakiś czas. - Trochę mnie zszokowało, kiedy Wincenty zaczął nam tłumaczyć sytuację. On praktycznie się nie odzywał, od momentu, kiedy miał miejsce ostatni incydent. Nie zdziwiło mnie jednak to, że nawet na nas nie spojrzał przy tym wszystkim, a jedynie dłubał widelcem w swoim jedzeniu.

- Tak po prostu? Dla ciebie to wszystko to tak po prostu? Jedno wielkie nic? Tak czy inaczej wyniknęły z tego jakieś problemy jeżeli go tutaj nie ma, a to tylko i wyłącznie wina twoja i tego drugiego gnoja. - Iwan co słowo podnosił głos bardziej.

- Takie życie. Niech się cieszy, że nasz ojciec się za nim wstawił i skończyło się na niczym. - Odparł obojętnie, jeszcze bardziej denerwując swojego rozmówcę.

DawnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz