5 lat wcześniej
Siedziała na parapecie w sali treningowej. Główne światło było zgaszone, pomieszczenie oświetlały jedynie pojedyncze kinkiety. Bardzo powolnym krokiem wchodziłem w głąb sali, zbliżając się do niej.
- Skronie, górna warga, podbródek, splot, krocze. - Wymieniałem powoli, leniwie. - Celując w te miejsca, zyskasz największe prawdopodobieństwo obezwładnienia. - Czułem jej wzrok na sobie, choć sam na nią nie patrzyłem. Stanąłem przy składziku z białą bronią. Sięgnąłem po miecz, który należał do moich ulubieńców. - Wątroba, płuca, kręgosłup, aorta, tętnica, mózg, nerki, serce. - Przyglądałem się mieczowi, układając go w swojej dłoni. - Miejsca, w które celując, zabijesz.
- Zabiłeś kiedyś kogoś? - Zastygłem. Odłożyłem miecz i odwróciłem się, by na nią spojrzeć.
- Poczujesz większy autorytet, jeżeli odpowiem, że tak?
- Nie wiem, co poczuję. - Zmniejszyłem dystans między nami robiąc kilka kroków w jej stronę. Obserwowała każdy mój ruch. Nachyliłem się nad nią, kładąc dłonie na parapecie po obu stronach dziewczyny.
- Zabiłem. - Odpowiedziałem na pytanie patrząc jej w oczy. - I? - Zapytałem po chwili obustronnego milczenia. - Wstręt? Podziw? - Dopytywałem. - Podniecenie? - Wyszeptałem. Uciekła oczami przerywając nasz kontakt wzrokowy. - Rozgrzej się. - Rzuciłem, odsuwając się od niej.
- Już jestem rozgrzana. - Powiedziała mocno niepewnie, ukradkiem na mnie spoglądając.
- Na worku, dzieciaku. - Sprecyzowałem swoje polecenie, wskazując palcem na worek treningowy.
Wstała i ruszyła we wskazane miejsce. Nie mogłem rozgryźć tej dziewczyny. Raz była pyskata i nachalna, a raz nieśmiała i posłuszna. Ciężko było mi nadążyć za jej zmianami osobowości. I co przepraszam miało oznaczać, że jest już rozgrzana? Minuty mijały. Skończyłem swoją rozgrzewkę szybciej, po czym zacząłem przyglądać się poczynaniom Zoji. Kiedy poczuła, że ją obserwuję, wyraźnie się speszyła.
- Chodź. - Wskazałem na przestrzeń przeznaczoną do sparingów.
- Już dziś będziemy sparingować?
- Ja będę się tylko bronił. Podejdź.
Posłusznie wykonała polecenie i natychmiastowo uniosła gardę. Próbowała wymierzać ciosy zarówno pięściami jak i za pomocą kopnięć. Raz za razem omijałem lub odbijałem jej uderzenia. Odpychając ją kilkukrotnie rzuciłem nią o ziemię. Blokowałem jej ruchy zatrzymując swoje ciosy milimetry od jej ciała, rzucając jednocześnie nazwami części ciała, które wymieniałem wchodząc na salę. Otrzymałaby cios w każde z tych miejsc, gdybym się nie hamował.
- Bezsensu. - Powiedziała, kiedy po raz kolejny próbowała podnieść się z desek. - Nic z tego nie będzie, Wincent miał rację.
- Brakuje ci siły. - Uniosła głowę by na mnie spojrzeć.
- I w tym widzisz największy problem?
- Jesteś naprawdę zwinna, masz dobrą kondycję, nie wiem ile dokładnie czasu poświęciłaś na treningi walki, ale twoja technika wydaje się mieć potencjał, wiesz, co robisz i robisz to całkiem intuicyjnie. Ale jesteś słaba.
- Generalnie to zabrzmiało nawet miło.
- Dla mnie koniec na dziś, ty tu zostań i poćwicz jeszcze sama. Jutro pokażę ci trochę ćwiczeń na siłowni.
- Jeszcze jeden sparing. - Ton brzmiał, jakby była to prośba.
- Do jutra, młoda. - Machnąłem jej ręką, będąc tyłem do niej i kierując się ku wyjściu.
CZYTASZ
Dawn
RomanceWe wschodniej części mapy świata, w Rosji, ukryta jest akademia dla przyszłych skrytobójców. Uczniowie z całego kontynentu uczą się jak zabijać i jak nie dać się zabić. 19 letni Dawn, choć nie jest to jego prawdziwe imię, od lat nie przedstawia się...