ROZDZIAŁ 14

6 2 0
                                    

Krinter

     Zostałem wezwany chwilę po rozmowie z dziewczyną do ojca. Gdy wszedłem do jego gabinetu wydawał się świdrować mnie trochę karcącym wzrokiem. Szczerze się przeraziłem, ale usiadłem naprzeciwko niego i czekałem na to, co powie. Mój ojciec jest bardzo ciepłym i przyjaznym człowiekiem. Jednak gdy coś przeskrobię to powiem tak: mam przejebane.

     - Krinterze… - podniósł wzrok znad papierów na jego biurku.

     - Tak ojcze?

     - Widziałem jak na nią patrzysz.

     - Co? Na kogo?

     - Na Relisę rzecz jasna. - złożył ręce i oparł na nich głowę

     - Co? Nie! - próbowałem zaprzeczyć.

     - Kochasz ją. Widzę to, więc nie próbuj mi się tłumaczyć. - teraz rosyjska ruletka: mam przejebane czy nie?

     - T-tak… - moja mina pewnie wyglądała jakbym był zbitym psem.

     - A ona? - napił się herbaty leżącej na biurku.

     - Wydaje mi się, że czuje to samo. Tylko… Właśnie niechcący chyba złamałem jej serce myśląc, że mnie skarcisz za zakochanie się w łowczyni…

     - Synu, najważniejsze dla mnie jest twoje szczęście. Jednorożec, jaszczurka, łowca, co za różnica! - ojcze, super porównanie, naprawdę -  Ważne, żebyś ty czuł, że to jest miłość życia. Czujesz to?

     Wiedziałem o co mu chodzi. Nie ważne kogo będę chciał uczynić moją dziewczyną czy nawet żoną. Ważne czy będę ją kochał.

     - Tak.

     - No to jej to udowodnij! Tylko pamiętaj, że jestem jeszcze za młody na wnuki! - zaśmiał się, a ja byłem zupełnie zażenowany.

     - Ojcze! - Zarumieniłem się.

     - No dobrze. Jak będziesz gotowy, to udowodnij jej swoje uczucie! A teraz idź i powiedz Ann… Relisie, aby do mnie przyszła.

     - Dobrze.

     Przejęzyczył się? To do niego niepodobne. Może dlatego, że ostatnio jest zmęczony. Dużo czasu spędza że swoją sekretarką Annei i doradcą Fridanem. Mają bardzo dużo pracy odkąd coraz więcej gwiazd było porywanych

     Wstałem i wyszedłem z gabinetu. Chwilę później stałem przed pokojem dziewczyny. W odpowiedzi na moje pukanie usłyszałem tylko ‘’Chwilkę!’’.

     Gdy mi otworzyła wydziałem jej czerwone oczy i nos od płaczu. Serce mi się krajało widząc kobietę mojego życia w takim stanie.

     - Mój ojciec chce cię widzieć.- wyszło bardziej oschle niż zakładałem.

     - Dobrze. Zaraz do niego pójdę. - rzuciła równie oschle i zamknęła mi drzwi przed nosem. Zasłużyłem sobie.

     Gdy wszedłem do mojej komnaty usłyszałem śmiech. Dziecięcy śmiech. Co za mała gnida!

     - Livia! Miałaś nie bawić się w moim pokoju! - wbiegłem do garderoby gdzie przebywała moja siostra. Zobaczyłem wtedy jej koleżankę - księżniczkę Kerry. - Witaj księżniczko Kerry. - lekko się ukłoniłem.

     - Ale Krintyyyy U ciebie jest tak faaaajnieeee. Proszęęęę.

     Co za gnida. Wie, że przeciąganie wyrazów na mnie działa. Wziąłem głęboki oddech.

     - Livia. Prosiłem cię, żebyś nie bawiła się w moim pokoju. Potem zostawiasz syf, a ja to muszę sprzątać.

     - A pobawisz się z nami? 

     - Nie. Mam dużo roboty.

     - No proszęęęę.

     - Livia. Dobrze wiesz, że jestem teraz w straży królewskiej i nie mam już tak wiele czasu.

     - To po co w ogóle tam poszedłeś?! - zaczęła krzyczeć, a w jej oczach powoli zbierały się łzy.

     - Wyjdźcie. Nie mam teraz czasu.

     - Ale… - próbowała coś powiedzieć, ale jej przerwałem.

     - Powiedziałem wyjdźcie! - wyszło głośniej niż zakładałem. Obie patrzyły na mnie przestraszone.

     Dziewczynki wstały i wybiegły z mojej komnaty zabierając część zabawek. Zrobiło mi się smutno. Nigdy nie krzyczałem na Livię. Mieliśmy bardzo dobre relacje. Jednak teraz byłem rozdrażniony przez sytuację z Relisą. Dzisiaj już zraniłem dwie bliskie mi dziewczyny. Poczułem się okropnie.

Łowczyni gwiazdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz