ROZDZIAŁ 1

34 9 5
                                    

     Siedzę na szerokiej kanapie i rozmawiam z dwoma łowcami gwiazd - Enrique* i Enriquo*, dla przyjaciół Rique i Riquo.

     Braciom w tym miesiącu się nie poszczędziło. Zajmowali dość wysokie miejsce w rankingu. Teraz z czwartego miejsca spadki na ósme.

     Ja jak zwykle wygrywałam. W tym miesiącu złapałam aż 230 gwiazd*. Każdy chciał rozmawiać ze mną jak mi się to udało, ale odpowiadałam ogólnikowo i ich spławiałam. Nie lubiłam czyjejś uwagi.

     Enrique i Enriquo imponowali mi swoją szybkością i niegdyś ilością gwiazd. Mówią na nich ,,Złoci bracia". Niezawodni łowcy i tropiciele.

     Kilka razy spotkaliśmy się w terenie, ale nie mieliśmy czasu porozmawiać. Każdy poruszał się szybko w swoim kierunku, będąc na tropie.

     Plotki głoszą, że aż pięć razy uciekli strażnikom. Wynalazki Enrique i umiejętności tropienia Enriquo - to jedno. Natomiast technika - to drugie.

     Wielu łowców marzy, żeby znaleźć się w ich towarzystwie. Do mnie też lgną, ale nie tak jak do nich.

     Czy dobrze się z tym czuję, mając na uwadze to, że jestem od dwóch lat pierwsza w rankingu? Doskonale! Nigdy nie przepadałam za tłumami. Dlatego zostałam łowczynią. Cały miesiąc w odosobnieniu. Czasem tylko mignie mi inny łowca przed oczami. Tak to mam całą przestrzeń dla siebie.

     - Annalis Grakehoover.

     Usłyszałam dobrze mi znany, lekko zachrypnięty głos naszego szefa. Szedł w moim kierunku dostojnym krokiem, jak na niego przystało.

     - Zapraszam do mojego gabinetu. Teraz.

     Trochę się przestraszyłam, gdyż nigdy wcześniej nie zostałam wezwana do szefa Diorana.

     Wyjątkiem było kiedy pobiłam innego łowcę. No co? Złapał mnie za tyłek! Należało mu się!

     Niepewnie opuściłam moich dotychczasowych towarzyszy rozmów i pospiesznym krokiem ruszyłam do wskazanego pomieszczenia.

                          ***

     Zapukałam dwa razy kostką palca wskazującego. Po cichym "Proszę" weszłam do środka.

     Cały pokój był urządzony na starodawny. Na ścianach widniały obrazy dawnych szefów łowców. Po prawej stronie płomienie tliły się w kominku.

     Podeszłam do drewnianego biurka, na którym stała lampka i symetrycznie ustawiony szereg długopisów.

     Usiadłam na fotelu wyprostowana. Nie opierałam się. Od początku mojej służby zgrywałam poważną. Prawą nogę założyłam na lewą, nasłuchując dźwięków palącego się drewna. Dioran siedział po przeciwnej stronie. Usłyszałam cichy kaszel jednego z ochroniarzy.

     - Annalis. Wiesz dlaczego cię tu wezwałem? - położył łokcie na stole i oparł głowę na rękach.

     - Nie... - odpowiedziałam niepewnie.

     - Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia. Obserwowałem cię przez te ostatnie miesiące. Jedyny łowca, który jest kobietą, najlepszą ze wszystkich, i to jeszcze córka Vernice'a Grakehoover. Imponujesz mi.

     - Dziękuję. - w moim głosie było słychać zawstydzenie.

     - Słyszałaś o Wielkiej Gwieździe? - moje zakłopotanie było wystarczającą odpowiedzią. - Jest to największa ze wszystkich gwiazd. Bardzo trudno ją złapać. Jest szybka i potrafi dobrze się ukryć. Niewielu widziało ją na oczy. Od milionów lat żaden łowca jej nie złapał.

     - Co ja mam do tego?

     - Chcę, abyś zdobyła Wielką Gwiazdę. Wiem, że to trudne zadanie, zwłaszcza, że zamek podwoił strażników gwiazd. Wierzę jednak, że uda ci się ją wytropić. Oczywiście zostanie ci to wielce wynagrodzone. Pytanie tylko: Czy podołasz wyzwaniu?

     W głowie przemyślałam wszystkie możliwe scenariusze. Wyobrażałam sobie jak siedzę w lochach Arkanii lub jestem sądzona o to, co robię lub wracam z Wielką Gwiazdą i spłacam leczenie mojej siostry.

     Odpowiedź była oczywista.

     - Podołam. - odparłam sucho po krótkim zastanowieniu się.

     - Dobrze. Za dwa dni zjaw się tutaj punktualnie o osiemnastej. Dostaniesz cały sprzęt i wyruszysz o zmierzchu. - kiwnęłam głową na znak zgody.

     Wyszłam z pomieszczenia i od razu skierowałam się do wyjścia. Wzięłam płaszcz i ruszyłam szybkim krokiem w kierunku magicznych drzwi.

     Wstukałam na klawiaturze swój numer identyfikacyjny. Po usłyszeniu charakterystycznego stuknięcia, nacisnęłam na klamkę i popchnęłam lekko opierający się przedmiot.

     Magiczne drzwi zamknęły się za mną automatycznie i zniknęły, a ja ruszyłam w znanym mi kierunku na zachód lasu otaczającego mnie ze wszystkich stron.

     Szłam dobre kilka minut, uważając na pułapki, które sama zastawiłam.

     Po krótkim "spacerze" dotarłam do niedużej, klimatycznej, ale połączonej z nowoczesnością chatki na małej polance.

     Włożyłam kluczyk i go przekręciłam. Gdy weszłam, zamknęłam drzwi i opadłam na podłogę opierając się o drzwi.

     Ledwo zmusiłam się do zjedzenia czegokolwiek i dość wcześnie położyłam się w łóżku.

     Nie mogł uwierzyć , że wybrano mnie. Rozmyślałam jak to będzie wyglądało. Właśnie mam zrobić coś, co jeśli mi się nie uda, stracę całą repueację.

     Jestem przerażona.

,,Nie czekaj.
Pora nigdy nie będzie idealna." - Napoleon Hill

*Czyt. Enrike
*Czyt. Enriko
*W Arkanii występują dwie odmiany gwiazd. Jedne - na niebie. Drugie - małe chronione zwierzątka, które są nielegalnie łapane przez łowców gwiazd.

--------------------------------------------------------

     Hejka! Jak wam się podoba pierwszy rozdział Łowczyni Gwiazd?
     Rozdziały będą mniej więcej takiej długości. Jedynie chyba z tego co patrzyłam to 2-3 rozdziały są dłuższe.

Łowczyni gwiazdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz