ROZDZIAŁ 17

8 2 0
                                    

Annalis

     Gdy byłam już ostro najebana średnio wiedziałam co mówię, robię czy nawet gdzie jestem. Wiem, muszę ograniczyć alkohol, ale jak ciągle ktoś mi każe pić to się nie da. Dlatego nie powiem jak się znalazłam w swoim łóżku, bo sama nie wiem. Ale obudziłam się z ogromnym bólem głowy. Nadal byłam w sukience, a szpilki leżały przewrócone obok łóżka. 

     Wyszłam z pokoju z zamiarem ogarnięcia się, ale przerwały mi odgłosy dochodzące z kuchni. Było to skwierczenie, nucenie i śpiewanie. Męskie. Wiadomo, że poszłam sprawdzić kto tam był. 

     NIE WIERZĘ. NIE. TO NIE MOŻE BYĆ PRAWDA.

     W kuchni stał Krinter. W fartuchu zamiast koszulki i czarnych spodniach. Śpiewał dobrze znaną mi melodię. Moja mama śpiewała mi ją zanim umarła. Skąd on może to znać? I co on tu do chuja robi?

     - Krinter? Co tu robisz?

     - Już wstałaś skarbie? Jak się czujesz?

     Skarbie?!

     Nie rozumiałam co się dzieje. To słowo zaczęło tlić się w mojej głowie. 

     Nagle moje mieszkanie zmieniło się w zamek. Byłam w komnacie Krintera. A przynajmniej tak mi się wydawało. Całowaliśmy się. Intensywnie ale jednocześnie czuło.

Co tu się odpierdala.

     Następny kadr przedstawiał jak jadę z nim konno. Razem. Na jednym koniu. Mogłam zauważyć, że był troszkę starszy niż wcześniej.

     Potem zobaczyłam jak siedzę w jakiejś altanie i czytam książkę. Nagle przyszedł Krinter. Tylko nie sam. Na rękach niósł kilkuletniego chłopca. Byli do siebie bardzo podobni. Te same włosy, usta, nawet kształt twarzy i uszu. Jedyne co nie pasowało to oczy. Wyglądały zupełnie jak moje.

No może niezupełnie. Ja mam szaro-szafirowe, a chłopiec miał heterochromię. Jego prawe oko było szare, a lewe szafirowe.

     - Jak się czują nasze dziewczyny? - głos Krintera był ciepły i ociekał troską.

     Dziewczyny?

     Spojrzałam odrobinę w dół i zobaczyłam, że jestem w ciąży…

     Zaczęłam się cofać do tyłu. ,,Mój’’ brzuch zniknął razem z chłopcem, a oczy Krintera zaczęły mienić się na czerwono. Zbliżył się do mnie i wskazał palcem. Zaczął się okropnie śmiać. Zaczęłam krzyczeć. Nie wiem co się działo. Mężczyzna zaczął się do mnie jeszcze bardziej zbliżać, a ja od niego oddalałam się.

     Byłam przerażona.

     Wszystko wokół nas zniknęło, a całość pokryła ciemność. Oprócz Krintera pojawiało się więcej osób. Król, królowa, siostra księcia, Manti, łowcy, Dioran, moi rodzice i babcia.

     Zaczęłam krzyczeć.

     Wszyscy patrzyli na mnie czerwonymi oczyma i wskazywali palcem.

     Śmiali się.

    Obudziłam się zlana potem. Czyli to był sen… Ale dlaczego śniłam o Krinterze? Albo nie ważne… Nie chcę o nim teraz myśleć.

     Wszystko wyglądało jak na początku snu, lecz tym razem nie zastałam w kuchni Krintera, ani niczego innego i dziwnego. Byłam sama.

     Jak zwykle.

     Ogarnęłam się i ruszyłam do siedziby. Na miejscu dowiedziałam się, że Rique i Riquo odnieśli mnie do domu gdy urwał mi się film, a potem wrócili do siebie. Ulżyło mi, że to były osoby, które znałam i którym ufałam. Rique ma żonę, która jest jego oczkiem w głowie, a Riquo niedawno oświadczył się swojej dziewczynie.

     Powiedziano mi, że jeżeli nie mam ochoty to mogę zrobić sobie trochę wolnego od łowienia, więc stwierdziłam, że jutro rano wyruszę. Nie byłam zmęczona. Wręcz chciałam zapomnieć o tym co stało się podczas mojej misji. 

     Następnego dnia z rana przybyłam do bazy, wzięłam potrzebne rzeczy i ruszyłam na trop gwiazd. Jednak tym razem trochę się leniłam. Nie miałam zamiaru się śpieszyć.


Łowczyni gwiazdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz