ROZDZIAŁ 22

3 0 0
                                    

Krinter

     Byliśmy w trakcie pakowania się. Chociaż pakowaniem chyba nie można tego nazwać. Szybko zbieraliśmy potrzebne rzeczy i wrzucaliśmy je do wielo-mieszczącej torebki Relisy. Wrzuciliśmy tam między innymi ubrania dziewczyny, kosmetyki i inne potrzebne przedmioty. Już mieliśmy wychodzić kiedy usłyszałem pukanie do drzwi. Jeśli to w ogóle można nazwać pukaniem. To było walenie. Mocne walenie. Relisa zerwała się i podbiegła do okna. Wyjrzała za nie i natychmiast się zniżyła zakrywając usta, żeby nie krzyknąć.

     - Co jest? - szepnąłem i na czworakach do niej podszedłem.

     - Znaleźli nas.

     W jej oczach majaczyły łzy. Z wyspy kuchennej zabrałem kontrakt, mój zegarek, biżuterię dziewczyny i kluczyki do statku. Świstek papieru wrzuciłem do torebki, zegarek założyłem, a kluczyki włożyłem do kieszeni spodni. Natomiast naszyjnik podałem dziewczynie, który następnie szybko włożyła W międzyczasie spojrzałem za okno. Zobaczyłem mnóstwo żołnierzy i szefa Relisy. On chyba miał na imię Dioran? Nie pamiętam. Z wczorajszego wieczoru obólnie niewiele pamiętam. Dodatkowo to pulsowanie w skroniach. Dzięki temu napojowi od Relisy nie jest już takie uciążliwe, ale jednak nadal jest. Szef łowców krzyczał do swoich podwładnych.

    Podbiegłem do dziewczyny i potrząsnąłem nią. Głowę miała schowaną w ramionach, a nogi podkurczone. Spojrzała na mnie pustym wzrokiem.

     - Relisa, posłuchaj mnie uważnie. Masz jakieś tajne wyjście?

     Kiwnęła prawie niezauważalnie głową.

     - Gdzie?

     - W piwnicy. W szafie.

     - Gdzie jest wejście do piwnicy?

     Wstała i chwiejnym krokiem podeszła do blatu wyspy. Słyszałem jeszcze mocniejsze walenie. Zapewne zaraz wyważą drzwi, a wtedy nie chciałbym być w tym miejscu. Relisa popchnęła blat, a moim oczom ukazało się sekretne wejście do piwnicy. Chciałem już tam zejść, ale nie zrobiła tego ze mną. Zamiast tego chwyciła wyszczerbiony kubek i tak stała. Cholera, nie teraz!

     - Relisa!

    Podbiegłem do niej, wziąłem ją na ręce w stylu panny młodej i zbiegłem po schodach do piwnicy uprzednio zamykając wejście. Może się nie zorientują. Oby. Gdy byliśmy na dole usłyszałem trzask. Wyważyli drzwi. Biegali wszędzie, sprawdzając każdy pokój. Zamykając wejście do piwnicy kupiłem nam chwilę czasu. Przynajmniej na tyle, żeby zdążyć uciec.

    Znalazłem odpowiednią szafę i otworzyłem ją uprzednio stawiając moją dziewczynę na nogach. Czekaj. Moją dziewczynę? Fajnie to brzmi. Muszę używać tego określenia częściej. W środku szafy wisiały ubrania. Wtedy dziewczyna odsunęła mnie ręką, zamknęła drzwi, przekręciła klamkę o sto osiemdziesiąt stopni i otworzyła ponownie. Wtedy zamiast ubrań ujrzałem lekko oświetlony betonowy tunel.

    Wbiegliśmy w przejście. Nie wiem jak długo tak biegliśmy. Buzowała we mnie adrenalina. Gdy wyszliśmy na światło dzienne włączyłem opcję niewidzialności na zegarku. Wziąłem Relisę za rękę i zacząłem biec w stronę naszego statku. Dobrze, że wczoraj włączyłem maskowanie. Gdybym tego nie zrobił pewnie nie mielibyśmy czym uciec.

    Co chwilę mijaliśmy nowe oddziały szefa łowców. Zadziwiało mnie to, że ma tak dużo wojska. Nie sądzę, że jest go więcej niż straży pałacowej, ale jak na nawet całkiem tajną organizację to jest ich dużo. Dlaczego nawet całkiem tajną? Nie każdy wie o łowcach. W stolicy większość, jak nie wszyscy wiedzą. Jednak pewnie w mniejszych miasteczkach nie każdy będzie wiedział o łowcach, bo działają szybko i cicho. Podczas biegu dziewczynie wypadł wyszczerbiony kubek. Relisa chciała puścić moją rękę, ale to skutkowałoby zauważeniem nas. Na całe szczęście trzymałem jej dłoń kurczowo. Dziewczyna zaczęła się wyrywać i po chwili jej się to udało. Wróciła się po kubek. Wtedy nas zobaczyli, ponieważ niewidzialność działa tylko, jeżeli trzymamy się blisko.

Łowczyni gwiazdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz