Rozdział czwarty

1K 35 9
                                    


Riley

Około godzinę temu Xavier odwiózł mnie do domu. Dochodziła godzina dziewiętnasta, a ja szykowałam się do spania. Ten dzień wykończył mnie psychicznie, więc chciałam jak najszybciej znaleźć się w stanie głębokiego snu. Byłam w drodze do łazienki, gdy nagle zadzwonił mój telefon. Myślałam, że to Xavier lub Tanner ale po zobaczeniu imienia na wyświetlaczu lekko się zdziwiłam. Chwyciłam go i przyłożyłam do ucha.

-Hej, Ava, co tam? - przywitałam się.

-Wbijasz do mnie na imprezę? Jest nasza paczka i parę osób ze szkoły! - wykrzyczała tak głośno, że musiałam odsunąć telefon od ucha.

Bardzo dawno nie byłam na żadnej imprezie. Dokładniej to od dwóch lat. Nie wiem czy byłam gotowa na takie wydarzenie, ale chciałam chociaż spróbować. Powinnam zacząć wychodzić do ludzi. Zgodziłabym się, ale był jeden mały problem.

-No nie wiem, nie mam żadnej podwózki, a ty mieszkasz trochę daleko.

To prawda bo dalej nie miałam własnego samochodu, ani nawet prawa jazdy. Wszyscy w moim wieku już dawno mieli to wszystko, ja jednak dalej się wstrzymywałam. Nie miałam żadnego problemu z jazdą samochodem, gdy miałam szesnaście lat mój tata mnie uczył mnie bardzo intensywnie i szło mi całkiem nieźle. Ale wizja wyjechania na miasto dalej napawała mnie strachem.

Dziewczyna przez chwilę nic nie mówiła, ale mogłam usłyszeć, że rozmawia z kimś innym.

-Ogarnęłam ci podwózkę, bądź gotowa za piętnaście minut! - krzyknęła ucieszona i od razu się rozłączyła.

Zajebiście.

Teraz chyba nie miałam innego wyboru niż tam po prostu pójść. Ava miała genialne wyczucie bo właśnie miałam iść zmyć makijaż. Skoro jest tam tylko parę osób to nie muszę stroić się nie wiadomo jak.

Po piętnastu minutach stałam na ganku mojego domu i czekałam na mojego wybawcę, który postanowił mnie podrzucić. Nie wiem komu chciało się urwać z imprezy by mnie na nią zawieść ale nie będę narzekać. Na początku byłam bardzo sceptycznie nastawiona do tej imprezy, ale z każdą kolejną minutą byłam coraz bardziej podekscytowana. Zapomniałam już jakie to uczucie szykować się na imprezę, co oczywiście było moją ulubioną częścią. Gdy zadzwoniła do mnie Ava byłam w miarę ogarnięta, więc musiałam się tylko przebrać. Zajęło mi to najdłużej, ale w końcu zdecydowałam się na zwykłe niebieskie jeansy, czarny top na ramiączkach i skórzaną oversizową kurtkę.

Przeglądałam instagrama na telefonie gdy nagle usłyszałam bardzo głośny warkot silnika zbliżającego się do mnie. Po chwili moim oczom ukazał się lśniący, czarny chevrolet.

Kto jeździ taką furą?

Nie byłam w stanie zobaczyć swojej miny ale na pewno oczy mi zabłysły, a uśmiech się poszerzył na ten widok. To jest mój wymarzony samochód.

Podjechał centralnie pod mój dom, ledwo hamując. Kierowca zgasił silnik i powoli otworzył drzwi wysiadając z auta. Odwrócił się w moją stronę, a mi momentalnie uśmiech zszedł z twarzy.

-Wiem, że cieszysz się na mój widok, ale mogłabyś to jakoś inaczej okazać. - Uśmiechnął się zadziornie kierując się w moją stronę. Obszedł samochód i oparł się o drzwi od strony pasażera.

-Co tu robisz? - zapytałam gdy w końcu otrząsnęłam się z szoku, który był spowodowany jego przybyciem.

West się tylko ponownie uśmiechnął, po czym wyjął z kieszeni paczkę fajek i włożył jednego do ust. Po chwili wysunął paczkę w moim kierunku.

Until You LieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz