❄️Rozdział 6❄️

6 3 0
                                    

❄️Z drogi śledzie, Emily jedzie !❄️

   Wyścig wygrał nie kto inny jak William. Spodziewałam się tego - nie smuciłam się. Z tego co mi mówiono, to Will wyzywał narciarzy i bałam się że na mnie też padnie.
   Myliłam się.
- No, no. Mało brakowało narciarko - powiedział.
- Spierdalaj - powiedziałam i pokazałam mu środkowy palec.
- Taka jesteś ?
- Możliwe - zaśmiałam mu się w twarz.
   Nagle dostałam śnieżką. Słyszałam śmiech Willa, który mi to zrobił.
- O Ty zjebie ! - krzyknęłam. Zaczęłam uciekać. Chciałam zrobić jak największą śnieżkę - taką jak do zbudowania bałwana.
   Schowałam się za jakimś pagórkiem. William mnie szukał ale mnie nie znalazł. Zyskałam na czasie i zrobiłam wielką kulę śnieżną. Kiedy już skończyłam krzyknęłam:
- Ale Ty jesteś słaby w szukaniu...
   Odrazu mnie znalazł.
- I o to dlaczego się ze mną nie zadziera - powiedziałam i rzuciłam w niego tą wielką kulą. Dostał. Zaczęłam się śmiać tak głośno że aż Lucia lub inne osoby mogle mnie usłyszeć. Naprawdę.
- Ale mam z Ciebie bekę - zaśmiałam się.
On nie wyglądał na zadowolonego. Wtedy przypomniała mi się jedna rzecz.
   „Często wyzywa narciarzy i czasami daje się nawet w bójki. Chciałam Cię tak na wszelki ostrzec."
   Te słowa wypowiedziała Lucia przy ognisku. Teraz, jak zobaczyłam niezadowolonego Williama zaczęłam się bać. Postanowiłam więc wstać i zwiać. Tak zrobiłam. Wykorzystałam fakt że Will jest cały we śniegu i wpięłam szybko narty żeby jak najszybciej zjechać.
   Jest tu trochę niebezpiecznie ale damy radę.
Zjechałam. Zjechałam z tej wielkiej góry. Dobrze że miałam na sobie kask - gogle też się przydały. Modliłam się żebym to przeżyła.
   Przeżyłam.
   Jak już tylko dojechałam do hotelu, odpięłam narty - nie myślałam nad tym że zwrócą mi uwagę. Teraz zależało mi na przeżyciu. William nigdy mi tego nie wybaczy.Na korytarzu napatoczyłam się na Lucię.
- O hej...
- Lucia, jak coś pokój 111, chodź pogadać...
I szybko zaczęłam biec po schodach.
   Czemu nie wybrałam windy która dotarłaby szybciej ?
   Wkroczyłam do pokoju. Narty położyłam na balkonie. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.
- To ja, Lucia.
   Miałam dylemat. Czy to serio była Lucia czy Will ? Zaczęłam myśleć logicznie.
Lucii powiedziałam żeby przyszła tutaj, natomiast Will nie znał numeru mojego pokoju. Lucia zawsze była spokojna natomiast Will zaczął by walić w drzwi aż w końcu by się poddał. Moja intuicja podpowiedziała mi że to rzeczywiście jest Lucia.
- Hej Lucia - powiedziałam wpuszczając ją szybko do środka.
- Co się dzieje...
- William zaczął mnie prześladować. Zaczęła się bitwa na śnieżki, on rzucił pierwszy. Później go mocno wkurwiłam... Zaczął mnie gonić. Przypomniało mi się Twoje ostrzeżenie na temat niego... Myślałam że będzie chciał mnie zabić - mówiłam.
    Lucia się na mnie spojrzała.
- Ostrzegałam, teraz tego napewno Ci nie wybaczy. Postaram się go przekonać...
- To Ty jesteś jego siostrą ?!
- Tak padło. Wszystkich ostrzegam przed moim bratem. Wiem jak się to kończyło ze mną.
- Boże, Lucia. Jak ja Tobie współczuję - powiedziałam. Jak tak w ogóle można się zachowywać w stosunku do siostry ? W stosunku do rodziny ?
- Spoko, już mu się nieraz oberwało. Ale teraz jako że jest pełnoletni... Ma wszystko gdzieś. Może decydować za siebie i rodzice mu w niczym nie przeszkodzą.
- Przykro mi że tak miałaś, pewnie nadal też... - zauważyłam. Nagle poczułam wibracje telefonu.. - Poczekaj, muszę odebrać.
   Poszłam do łazienki. Odebrałam telefon.
- H-gh-ghej- usłyszałam.
- Co ?!
- H E J - powtórzyła Emily. - Jha-dadę g-ju-szuż.
- Co ?! Zacina Cię ! Brzmisz jak robot...
   I rozłączyła się. Napisała do mnie SMS-a.

Emily💗: Jadę już !
: Gdzie ?!
Emily💗: No do hotelu, operacja się udała ! Mogę chodzić i nadal jeździć na snowboardzie !
: Super ! Cieszę się 🫶🏻
Emily💗: Zaraz się już zobaczymy. Czekaj na mnie.
: Cały czas czekam geniuszko !

   Nie odpisała. Może telefon jej się rozładował ? A może musiała go schować ? Ta druga opcja wydaje mi się najbardziej prawdopodobna bo zaraz usłyszałam:
- Kto to tak się wydziera ?
   To była Lucia, która krzyczała w pokoju obok. Wyszłam z łazienki i przyszłam do niej. Później wyszłyśmy razem na balkon i zobaczyłyśmy Emily, jeżdżącą na snowboardzie. Jechała w stronę hotelu. Zaczęła się wydzierać:
- Z drogi śledzie, Emily jedzie !
   Zaczęłyśmy się śmiać z Lucią. Leciały mi łzy z oczu i naprawdę wyglądało to zabawnie.
   Mogę przyznać że to mi poprawiło humor.
   Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Ej Lucia, idź otwórz i powiedz wrazie czego że nic o mnie nie wiesz, gdzie jestem, jaki mam pokój. NIC
- Ok, ok.
   Wślizgnęłam się pod łóżko - bałam się że to mógł być William. Nie myliłam się.
- Dzień dobry Lucia - powiedział.
- Czego Ty chcesz ?
- Ostro mała...
- Nie nazywaj mnie tak. Jestem twoją siostrą a nie jakaś zabawką !
- Gdzie Winter ? Wisi mi 2€
   Kreatywnie drogi Williamie.
- Co ?
- Gdzie Winter ?
- A myślisz że ja wszytsko wiedząca ? Nie wiem ! Nie wiem o niej nic, totalnie nic !
   Obroniła mnie.
- Dobra Lucia, mamy teraz do pogadania. Weź się ogarnij. Jak zobaczysz Winter to mi powiedz. Najwyżej zobaczymy się dzisiaj lub w poniedziałek.
   I wyszedł. Zbierało mi się na płacz - w sumie to już płakałam. On chciał mnie wykończyć wykorzystując do tego moją koleżankę.
- Winter... - odezwała się. Wyszłam.
- Czemu mi wcześniej nie powiedziałaś - zapytałam łkając. - Przecież on teraz...
- Uspokój się. Nawet nie wiesz co chce...
- On chce mnie wykończyć. Wykorzystuje do tego Ciebie - łkałam.
- Nic Ci nie zrobi, najwyżej podejdzie i pogada...
- Może wykorzystać Matteo !
- A to nie jest wykluczone...
   Dlaczego przechodzę teraz taką mękę ?
- Będę Ciebie broniła. Słyszysz ?
- Mhm - mruknęłam. - Dziękuję że mnie wspierasz. Myślałam że wybierzesz brata...
- Ta, brata który daje się w bójki ? Nigdy w życiu - próbowała zażartować ale najwyraźniej nie sprawiło mi to wielkiej radości.

❄️❄️❄️

   Poszłam spać dość szybko. Dzisiaj, jutro i pojutrze nie zamierzałam wychodzić z domu. Bałam się że napatoczę się na Williama albo co gorsza - Matteo. Byłam pod silnym wpływem emocji i nie wyobrażałam sobie żeby jeszcze więcej znalazło się w moim ciele. Już miałam tego dość choć całkowicie wiedziałam że i tak jestem zmuszona zostać te 6 miesięcy. Do pokoju zawitała Emily, bez poprzedniego popukania do drzwi.
Japierdole, serio ?
- Heeeee... j - przywitała się.
- Mmmmm - odpowiedziałam.
- Weź śpiochu wstawaj ! Jest już 8:00 !
- No ale dzisiaj nic nie robię. Nigdzie nie wychodzę do poniedziałku. Przynajmniej taki mam plan.
- Dlaczego ? Dzisiaj są przecież zawody...
- Pójdziesz za mnie i powiesz że się źle czuję. I też że nie potrzebuję pomocy bo wzięłam leki i zasnęłam.
- Ale dlaczego ?!
- Bo wkurwiłam Williama i teraz chce mnie zamordować. A przynajmniej tak mi się wydaje.
   Emily już nie odpowiedziała. Popatrzyła na mnie zażenowana i nie wiedziała co odpowiedzieć. Finalnie zostawiła mnie w spokoju i poszła na te zawody.
   Wtedy nie wiedziałam jeszcze co tak naprawdę miało się wydarzyć.

❄️ Snowflake of magical feeling ❄️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz