❄️Spadaj❄️
WILLIAM
Ten dzień zapowiadał się naprawdę bardzo fajnie. Żeby podpaść w oczy Winter stwierdziłem że będę robić to, co powie ona.
Dzisiaj w tych pięknych jeansach wyglądała przecudownie.
- Dobra ja muszę iść po narty...
- Nie masz ich w ski roomie ? - zapytałem.
- Mam ale w tym na stoku narciarsko-snowboardowym. Tam gdzie ostatnio robiliśmy wyścigi...
- Przepraszam Cię za wtedy. Że Cię tak wystraszyłem... Fakt, nie należę do osób które są miłe i najprawdopodobniej jeszcze wtedy nie dostrzegłem tego co dostrzegam teraz - powiedziałem.
Winter się do mnie uśmiechnęła dzięki czemu poczułem się o wiele lepiej.
- Przyjmuje. Ale to ja powinnam przeprosić za to że Ciebie wkurwiłam wtedy. Sam mnie zezłościłeś rzucając we mnie śnieżką więc po prostu się zemściłam...
- Rozumiem Ciebie bardzo dobrze.
- To super. Dobra, idę po narty bo się rozgadamy. Zaraz wrócę - powiedziała i na pożegnanie złapała mnie za rękę a później ją puściła.
Chyba się zarumieniłem.❄️❄️❄️
WINTERNa obecną chwilę musiałam zostawić mojego kolegę żeby pójść po sprzęt. Pomyślałam sobie Jeżeli będą tam jego rzeczy to je wezmę ale najpewniej Will by mnie o tym poinformował albo poszedłby za mną.
Kiedy już dotarłam do ski roomu, zaczęłam rozglądać się za biało-czerwonymi nartami oraz ostatnio kupionymi czerwonymi kijkami. Kątem oka zauważyłam też z boku znajome mi turkusowe narty.
Należały one do Willa
Pamiętałam jak przyszedł do mnie na tą górkę i robiliśmy wyścigi. Przyniósł ze sobą właśnie te narty.
- Wezmę je - powiedziałam sama do siebie.
Dlaczego to robię ?
Mam nadzieję że Will nie zareaguje na to niewiadomo jak - tak samo na to jak go nazwałam „Willuś". To było przypadkiem - po prostu się o mnie zatroszczył i... Nie wiem.
Wzięłam sprzęty ( mój i Williama ) i wyszłam. Już na wejściu zobaczyłam chłopaka.
- Ja też mam...
- Will...
Popatrzył na mnie ze zdziwieniem. Aż się zarumienił.
- Ty... - zaczął. - Ty wzięłaś mój sprzęt ?
- Will to nie tak jak myślisz. Po prostu...
Popatrzył na mnie a ja na niego. Na jego ciemne jak czekolada oczy.
- Po prostu stwierdziłam że po co masz tu przychodzić skoro ja już tu jestem...
Will wyglądał jakby się miał zaraz rozpłakać. Był totalnie zszokowany i chyba nie wiedział co się właśnie stało.
- Winter, nie trzeba było. Ja...
- Chodźmy już i zapomnijmy o tym. Trzymaj to - powiedziałam cała zdyszana dźwiganiem tych jego nart.❄️❄️❄️
Dotarliśmy na stok przeznaczony dla nas. Stok numer 7. Najgorsze było to że dla mnie właśnie 7 jest pechową liczbą.
Już się boję o swoje życie.
Dzisiaj wszystko się układało po mojej myśli - wszystko szło zgodnie z planem. William robił to co mu mówiłam więc było mi z tym wygodnie.
- Pójdziemy do maka ?
- Winter, jesteśmy tu dla nauki a nie...
- Weź spadaj.
Już się nie odezwał ale się zaśmiał.
Odebrał to jako żart.
- Dobra chodź już i się nie obrażaj - powiedział i złapał mnie za rękę.
- Co ty robisz ?! - warknęłam.
- Ciągnę Cię do mąka ale jak chcesz to mogę cię puścić...
- Wiesz co ? W sumie trzymaj mnie ile chcesz - powiedziałam. Co się ze mną dzieje ?
William się uśmiechnął.
- Chodź - powiedział. - Co byś chciała zjeść moja narciaro ?
„Moja narciaro" ?! Co z nim nie tak ?
Uśmiechnęłam się bo trochę mi się zrobiło miło że mnie tak nazwał, jednak uważałam że upadł na głowę.
- Cheeseburgera - powiedziałam.
- Że cheeseburgera ?! Dziewczyno są lepsze kanapki w MCDonaldzie. Weź sobie... Na przykład MCBecon ?
- A co to niby jest ? - zapytałam go zszokowana. Fakt, znam tylko cheeseburgery no bo MCDonalda ostatni raz odwiedziłam 4 lata temu.
- Burger z bekonem, serem i sosem. Bardzo dobre...
- Spoko, spróbuję - powiedziałam uśmiechając się do niego szeroko.
Odwzajemnił ten uśmiech.
Chyba go lubię.
Nie wiem co się ze mną działo po tych całych wydarzeniach z imprezą. Idąc w kierunku fastfoodu myślałam : Może nadal jestem nietrzeźwa i wariuje ? A może to tylko sen ?
- Nad czym tak myślach narciarko ?
Zdrobnił moje przezwisko.
- Nad niczym... Mógłbyś mnie dotknąć ?
Will popatrzył na mnie ze zdziwieniem najwyraźniej nie oczekując takiego pytania.
- W jakim sensie „dotknąć" ? - zapytał.
- Nie wiem. Uszczypnij mnie na przykład. Chcę się upewnić że wszystko dzieje się naprawdę...
Dotknął mnie w rękę, dość mocno wbijając w nią palca.
- Ała ! Już przestań, to boli - powiedziałam zirytowana.
William po usłyszeniu mojego niezadowolonego głosu odrazu mnie puścił.
Teraz wiem że nie śnię.
- Kiedy będziemy ? Umieram z głodu - powiedziałam.
- Wytrzymasz narciarko. Jeszcze pięć minut drogi.
- Aha okej...
- Patrz, jest już nawet znak. Zamawiamy na wynos i jemy po drodze - powiedział.
- Ale dlacze...
- Bo musimy być za piętnaście minut na wyciągu i trzeba zostawić rzeczy w ski roomie, inaczej mamy naganę i do domu - powiedział uśmiechając się do mnie.
Kiedy dotarliśmy na miejsce, zamówiliśmy nasze burgery. Ja wzięłam ten z bekonem który polecił mi Will a on zamówił sobie burgera z kurczakiem i sałatą. Nie pamiętam nazwy.
W drodze do stoku delektowaliśmy się smakami naszych kanapek. Burger którego sobie zamówiłam smakował obłędnie. Jego smak rozpływał mi się w ustach i miałam ochotę na jeszcze więcej. Will od czasu do czasu na mnie zerkał - ja w sumie na niego też - przez co uśmiechaliśmy się do siebie.
O nie, muszę oddać mu pieniądze.
- Will... Nie mam jak Ci oddać za burgera...
- Ty mi nic nie oddawaj narciarko. Najadłaś się ?
- Muszę Ci oddać Will...
- Spadaj i gadaj czy się najadłaś.
- Nie strasz mnie tak kasztanie - powiedziałam do niego.
- Kasztanie ? - zaśmiał się.
- Wujek James tak mówi... Mąż siostry mojej mamy... Po prostu mój wujek - wytłumaczyłam.
- Hahaha. Powiedz mu że jest bardzo kreatywny i że może po wymyślać więcej takich śmiesznych przezwisk...
- William !
- No co ? Tylko żartuje narciarko.
Spojrzałam na niego z morderczym wzrokiem a on tego nie skomentował.
- Dochodzimy już...
- Trudno przeżyjemy - wtrąciłam się nagle.
- Dochodzimy już do fontanny co oznacza że za niedługo będziemy na stoku - powiedział.
Ale mi się zrobiło głupio.
- Przepraszam, myślałam że powiesz coś innego.
- Nie no spoko, nie gniewam się. Chcesz trochę ? - zapytał podając mi łyżeczkę lodów z MCDonalda.
- Nie dzięki - powiedziałam. - Jestem najedzona, poza tym mam chore gardło jeżeli zapomniałeś.
- A no tak. Przepraszam narciarko.
- Jeszcze raz mnie tak nazwiesz a kurwa już nigdy nigdzie z Tobą nie pójdę i nie wyjdę. Nigdy !
- Okej, okej. Wyluzuj narciaro. I tak to był mój najlepszy dzień jaki kiedykolwiek mogłem mieć. Nie licząc dni spędzonych z Summer oczywiście.
Na samo wspomnienie mojej przyjaciółki, chciało mi się płakać. Na fakt o tym że był to dla niego „najlepszy dzień" zamarłam.
CZYTASZ
❄️ Snowflake of magical feeling ❄️
Teen Fiction16-letnia Winter, uwielbia zimę. Dzięki niej czuję się naprawdę wolna. Pewnego dnia, wybrała się w daleką trasę, by uczestniczyć w obozie zimowym, gdzie miała poznać bardzo dużo nowych przyjaciół. Jeden z nich, okazał się dla niej kimś więcej.