❄️Rozdział 8 ❄️

10 3 0
                                    

❄️Gierka❄️

   Byłam bardzo zainteresowana historią mojej przyjaciółki.
- Tak, opowiadaj - powiedziałam.
- Ja miałam 15 lat a on 16. Jest ode mnie rok starszy. Od ciebie dwa - zauważyła. - Poszliśmy na randkę. Zaprosił mnie tak spontanicznie. Znamy się tak jakby od przedszkola...
- ŻE OD KIEDY ?! - wrzasnęłam.
- Cicho. W każdym bądź razie był we mnie zakochany i było to uzależnienie..
- Japier...
- W końcu zaczęliśmy spotykać się częściej. Któregoś dnia moi rodzice nas nakryli w jakimś barze no i kazali mi się rozstać z Williamem. Nie posłuchałam...
- Summer...
- Nie przerywaj mi tylko pal tą jednorazówkę. Wracając do historii, nadal spotykałam się z Willem. Któregoś dnia moja mama widziała go w barze z jakąś dziewczyną. To była właśnie Lucia. Moja mama myślała że on mnie zdradzał. Zrobiła im zdjęcia a później nas razem umówiła mówiąc mi że jedziemy się spotkać z kuzynami czy coś.
- Boże...
- Wtedy nam pokazała zdjęcia Williama z Lucią. Obydwoje wiedzieliśmy że to przecież jego siostra ale moja mama Williamowi nie wierzyła. Ja nie mogłam się za nim wstawić ale wiedział że bardzo tego pragnę. Wypowiedział ostatnie słowa w moim kierunku :
„Nigdy Ciebie nie zapomnę Malutka. To będzie takie trudne. Pamiętaj że bardzo Ciebie kochałem i nadal kocham. Żegnaj"
Wzruszyłam się.
- To był najromantyczniejszy tekst jaki mogłam usłyszeć z czyichkolwiek ust.
- Summer... - zaczęłam. - Nie wiem co Ci powiedzieć. Nie wiedziałam... Boże, tak mi przykro...
- Przepraszam że Ciebie wtedy okłamywałam że nie mogę się z Tobą spotkać... Nie chciałam Cię smucić ani nic podobnego - wyznała.
- Nie jestem zła. To naprawdę historia i... Nie rozumiem dlaczego teraz się o tym dowiaduję - powiedziałam.
- Fajnie to słyszeć...
- Summer, muszę kończyć. Do później ?
- Może ? Pa Win !
- Pa Sum ! - powiedziałam i wysłałam jej buziaczka.

❄️❄️❄️

   Był poniedziałek. Najgorsze było to że to właśnie dzisiaj musiałam iść na naukę jazdy na nartach. Zawsze nas doszkalano przed samodzielnemu zjeździe.
I to właśnie dzisiaj, miałam zobaczyć Williama.
Na samo wspomnienie tego chłopaka, chciało mi się płakać i rzygać jednocześnie.
Ubrałam się na cebulkę. Klasyk. Nie wiedziałam czy dzisiaj nie będzie czegoś zupełnie innego - nadal nie przerobiliśmy kursów pierwszej pomocy. Pan trener ostrzegał nas że możliwe jest także pomoc przy wyciągach. Na dniach miała przyjechać grupa przedszkolna licząca ponad 400 osób - najwięcej miło być dzieci.
Takie małe dzieci ? Z przedszkolem w góry ? Współczuję że mają takich zjebanych rodziców, którzy mają na wszystko wywalone.
   Zeszłam już na dół - wtedy przypomniało mi się że narty są na balkonie. Szybkim krokiem po nie wróciłam i wyszłam z budynku. Udałam się najpierw do ski roomu, upewniając się że nie napatoczę się na jakiegoś świra typu Matteo lub Williama.  Odniosłam narty i kijki. Wyszłam później jeszcze na spacer i zobaczyłam lodowisko.
Łyżwy.
- O mój Boże... - szepnęłam pod nosem. Było to ledwo słyszalne więc myślę że nikt tego nie usłyszał.
   Zamierzałam wejść teraz pojeździć na łyżwach. Mimo tego ze dawno nie uprawiałam tego sportu, chciałam spróbować. Jako że byłam na wolontariacie, miałam wszystko za darmo.
Zajebiście.
Weszłam na lodowisko, wypożyczyłam łyżwy i na jedną godzinę weszłam na lód. Mało brakowało a już bym się wywaliła. Uwielbiałam narty. Kilka lat temu regularnie uprawiałam też sport - umiałam robić wszelkie piruety, jeździć na jednej nodze... Chciałam przypomnieć sobie te czasy. Najpierw nauczyłam się utrzymywać równowagę, później jeździć prosto - i szybko - a jeszcze później jeździłam już na jednej nodze. Było mało osób więc miałam taką możliwość. Udało mi się raz na jednej nodze podskoczyć i w powietrzu zrobić pirueta. Przy lądowaniu jednak spadłam bo straciłam równowagę. Usłyszałam ciche śmiechy.
Bardzo dobrze znam ten śmiech.
Niestety, trafiło się. William stał i patrzył jaką akrobatykę uprawiam na lodzie. Teraz będzie mnie jeszcze nazywał łyżwiarą.
No i dupa.
Wstałam i popatrzyłam się na niego. Miałam świetny plan - skoro był taki mądry żeby się ze mnie śmiać...
- Z czego się śmiejesz ? Wchodź na lód, przekonamy się kto będzie się teraz śmiał ! - krzyknęłam.
- Nie spróbuję nawet - powiedział. Podjechałam do niego.
- No dawaj, jak jesteś taki mądry - powiedziałam.
- Nie zgadzam się...
- Odpowiedź może brzmieć tylko „Tak" albo „Za chwilę".
- Ale ty jesteś pamiętliwa, narciaro.
- Ta kurwa, żebym ja Ciebie za chwilę nie nazwała snowboardzistą.
- Ja na to pozwalam, nie przeszkadza mi to. W każdym bądź razie już do Ciebie wchodzę.
Rzeczywiście chwilę później był na lodzie. Wszedł i jadąc do mnie wyglądał jakby tańczył. Zaczęłam się z niego śmiać i stwierdziłam że pokaże mu jak to się robi.
Pokazałam mu trochę akrobatyki. Jechałam raz tyłem raz przodem, raz na lewej nodze a raz na prawej... Udało mi się zrobić kilka piruetów co musiało go trochę zaskoczyć.
- No nieźle narciaro.
- To tylko początek mój drogi. Jutro przyjdę i zobaczysz jeszcze lepsze rzeczy jeżeli nadal będziesz mnie śledzić...
- Chyba nigdy nie przestanę.
- To jakaś gierka czy co ? - zapytałam.
Zaczął mnie bardzo wkurwiać.
- Pamiętasz Twoją kochaną Summer ? - zapytałam tak nagle.
- Skąd ją...
- To moja najlepsza przyjaciółka. Wczoraj mi opowiedziała...
- Nie wspominaj mi - warknął. - Nie chce do tego wracać. Oddałbym wszystko żeby z nią jeszcze być...
- Ma już kogoś. Po osiemnastce planują ślub więc wiesz... Nie masz już szans, przykro mi - skłamałam. Nie chciałam żeby ten drań zbliżył się do mojej przyjaciółki.
   Mimo tego że nie chciałam z nim rozmawiać, wdałam się z nim w interakcje. Fajnie się z nim rozmawiało co zszokowało samą mnie.
- Nie ukrywam że zajebiście jeździsz. Naprawdę masz talent młoda.
- Żebym ja Ciebie tak zaraz nie nazwała.
- Co tak ostro ?
- Zaczynasz mnie już wkurwiać po prostu i nie wytrzymuję. Takie jest życie.
- Dlaczego ze mną rozmawiasz ? - zapytał.
- Zacząłeś pierwszy. Nie chce z Tobą rozmawiać ale jak już tu jesteś to przynajmniej se z kimś pogadam. Szkoda tylko że to nie mogła byś twoja siostra.
- W sumie to dobrze że jej tu nie ma. Chciałem porozmawiać na temat tego zajścia ostatnio jak dostałem od Ciebie mocny wpierdol wielką kulą śnieżną. Możesz mi to wytłumaczyć ? 
Miałam plan.
- Nawet jednym słowem.
- Słucham.
- Zemsta - powiedziałam śmiejąc mu się w twarz. Te jego ciemne oczy...
- Jaka kurwa zemsta ?!
- Przecież ty pierwszy we mnie rzuciłeś. Dobra, wiesz co ? Nie chce mi się już z Tobą rozmawiać. Idziesz sobie stąd czy ja mam sobie iść ? - zapytałam.
- Ja zostaję...
- Kurwa - przeklnęłam. Już mnie wkurzył na maksa bo chciałam sobie jeszcze pojeździć.
- Dobra, wiesz co ? Daj mi sobie pojeździć na tych łyżwach i nie zawracaj mi dupy jak tak bardzo chce Ci się tu zostać.
- Winter ?
- Co znowu - jęknęłam.
- Nauczysz mnie jeździć ?

❄️ Snowflake of magical feeling ❄️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz