Podjechali pod dom blondyna, nie był duży ale był ładny i nowoczesny. Brunet zatrzymał się i pomógł blondynowi zejść i podał mu plecak.D: Dzięki za podwózkę.
P: Nie ma za co i przepraszam jeszcze raz.
D: Wiesz jeśli chcesz się zakumplować, to
nie możesz mnie zarywać i do tego tak słabo, to na mnie nie działa.
P *uśmniechnołem się* : chciałem być miły ale racja przesadziłem.
D: Okej Rozumniem i powiecmy , że Ci wybaczam.
P: Dziękuję - wyciągnęłem ręce do przytulenia.
D: Nie przeginaj!
P *zacząłem się śmiać* : już dobra myślałem, że się pogodziliśmy.
D: Tak jakby, to co wejdziesz?
P: A nie zabijesz mnie?
D: Tego Ci zagwarantować nie mogę.
- powiedział chytrze.
P: Ale chociaż schowaj patelnię proszę.
D *zaśmiałem się* : Zastanowię się.Weszli do budynku i odrazu brunet zaczął podziwiać wnętrze domu. Przeszedł się po salonie i zatrzymał się przy komodzie z ramkami.
P: Ładne wnętrze.
D: Dzięki, moja mama urządzała.
P: To ty? - podniosłem zdjęcie.
D: Tak, miałem 6lat.
P: Słodki bobas z Ciebie był.
D: Dzięki, jak już się na podziwiasz będę w kuchni.
P: oke... - chłopak wyszedł, ja sobie jeszcze popatrzyłem na zdjęcia bo podobna one dużo mogą zdradzić o człowieku. Za chwilę usłyszałem
huk w kuchni i soczyste „Kurrr" z ust blondyna.
- co jest?
D: Nie ważne, nic takiego.
P *spojrzałem na to co trzymał w ręce* : mama kazała Ci zrobić obiad i tym się martwisz?
D: Bo jaaa - zająkałem się - nie umiem gotować.
P: Serio? - pomogę Ci, co masz zrobić ?
D: No spaghetti.
P: Dobra to weź garnek i nalej wody wstawimy na makaron, a ja zajmę się mięsem.
D: Pomóc Ci?
P: Możesz wyciągnąć pasate to zaraz dodam z mięsem na patelnię.
D: Oki. - podałem mu i serio mimo, że nie umiem gotować to bawiłem się z nim super.
Włączyliśmy muzykę i Paweł mieszając mięso z sosem śpiewał do drewnianej łyżki, a ja się śmiałem.
Potem mnie usmolił sosem na nosie.
- Ejjjj noo, co Ty robisz.
P: No co słodko Ci w tym czerwonym sosie.
D: Ja Ci dam słodko - sięgnąłem bitą śmietanę z lodówki i rosplaskałem to co miałem na ręce mu na twarzy. - no słodko teraz Ci będzie.
P: Tak chcesz grać - ściągnąłem trochę śmietany
z twarzy i otarłem rękę o usta blondyna.
- i co smaczny jestem?
D: Fuuuj ochydny bleee
P: Eskjuzju, że ja ochydny bo ty myślisz, że jesteś pralinka Ferrero Rocher?
D: Oczywiście, a ty grzyb w śmietanie.
P: Mmm jak Trufla to jeszcze mogę zaakceptować.
D: Chciałbyś, pieczarką jesteś taką zleżałą w biedronce.
P: No wypraszam sobie i mówi to chłopak wyglądający jak wata cukrowa?
D: A to komplement bo lubię watę.
P: Widać.
D: Co masz namyśli?
P: Wyglądasz jak psycho fan i jak bym był watą to bym się ciebie bał.
D: Oszty! - Ja Ci kurna dam - złapałem ścierę i zanim biegłem on we mnie rzucił poduszką.
P: Odczep Ty się ode mnie waciarzu!
D: Tak się mnie boisz ty kurczaku wypierzony.
P: Nie jestem kurczakiem bakłażanie.
D: Za to wieprzem owszem!
P: O przegiąłeś!
D: Wiem świnki są urocze i słodkie, a Tobie do nich daleko, więc powinienem świnki przeprosić.
P: Poprostu mi zazdrościsz.
D: Tak, a czego niby?
P: A co kurde ślepy? - Przed Tobą stoi sto osiemdziesiąt osiem centymetrów czystego seksapilu.
D: Mech widziałem lepszy towar.
P: Jasne chyba w snach o mnie.
D: Raczej koszmarach.
P: Takie te koszmary, że błagasz bym nie przestawał.
D: Raczej byś spadał.
P: Tak, a mi tu tramwaj jedzie.
D: No patrz pasażer jadący na gapę znalazł twój mózg.
P: Osz Ty gówniarzu! - biegłem za nim i jak go złapałem zacząłem go łaskotać.
D: hahaha hahaha hahaha hahaha prze prze przestań
- łapałem powietrze.
P: Dobra już dość, rozejm bo obiad się spali?
- podaliśmy sobie rękę.
D: Dobra niech będzie Choćmy.Poszli do kuchni nałożyli jedzenie i usiedli w salonie.
Parząc się na siebie z zainteresowaniem.
W pewnym momencie brunet przerwał milczenie.P: Co? - mam coś na twarzy?
D: Twarz.
P: Bardzo śmieszne.
D: Ja się nie śmieje.
P: Czemu jesteś taki no wiesz?
D: Bo zmęczyłem się towarzystwem ambitnych dupków.
P: Więc dla Ciebie jestem dupkiem?
D: i tak i nie.
P: Co?
D: No pomiędzy.
P: Jak pomiędzy?
D: Bo czasami jesteś spoko?
P: A teraz? - Jaką jestem wersją?
D: Tą spoko bo zrobiłeś mi obiad.
P: Kto kolwiek Cię skrzywdził nie był Ciebie wart.
D: Nie chce o tym mówić, a Ty?
P: Co ja?
D: Dlaczego nie spełniasz własnych marzeń tylko czyjeś?
P: To skomplikowane trochę.
D: Czasami nawet te skomplikowane sytuacje mają wyjście.
P: Wiesz chodzi o sytuację, która kiedyś miała
miejsce na jednej z imprez.
- oskarżyli mnie o coś czego nie zrobiłem i żeby to się nie wydało muszę grać w kosza.
D: Ale wiesz, że to szantaż?
P: Wiem, tyle że nie mam dowodów by się z tego wykaraskać i musi być jak jest.
D: To jest nie fair, napewno da się coś znaleść i ja Ci w tym pomogę.
P: Dzięki za chęci, ale nie da się nic zrobić próbowałem.
D: Może coś pominąłeś, opowiec mi coś więcej.
P: Nie wiem czy mogę Ci na tyle ufać.
D: To chociaż powiec, gdzie była impreza.
P: W Klubie w tym dużym, zaraz na uboczu centrum Warszawy.
D: Wiem o jakim mowa hmmm coś wymyślę.
P: Dlaczego tak bardzo chcesz mi pomóc?
D: Bo sam w swoim życiu spodkałem się z
nie sprawiedliwościom i wiem jak to jest.
P: Wiesz co, zawrzyjmy układ.
D: Jaki układ?
P: Jeśli Ty zaufasz mi, a ja Tobie to powiemy sobie o wszytkim.
D: Yyym podoba mi się taki układ - podałem mu rękę i przybiłem piątkę. Położyliśmy się na podłodze głowami do siebie i jeszcze rozmawialiśmy.P: Jesteś teraz szczęśliwy?
D: Napewno bardziej niż przedtem, ale chciałbym odczuć co to jest prawdziwa miłość w sensie wiesz druga połówka.
P: Wiem, a miłość nie jest przereklamowana?
D: To zależy jak na to patrzysz.
P: A Ty jak Patrzysz?
D: Wiesz nie miałem okazji się przekonać ale myślę, że jeśli bym się zakochał to ufał bym tej osobie bezgranicznie i czułbym, że mogę z tą osobą zrobić wszytko.
P: Łał to brzmi tak magicznie - wstałem i zawisłem nad nim tak, że mieliśmy przed sobą tylko twarze.
D: Co robisz?
P: Chciałbym mnieć dużo szczęścia i trafić na kogoś takiego jak Ty. - zbliżałem się bardzo blisko jego twarzy i gdy już prawie się pocałowaliśmy odrzekłem.
- pójdę już - i wstałem udając się w stronę drzwi.
D: Zaczekaj! - podbiegłem
P: Muszę już iść do potem paaa
D: Ale, ale - wyszedł zostawiając mnie tak.
Czemu on tak o mnie mówił? Przecież Wika jest super i nie zrobiła by mu krzywdy?
Coś tu jest nie tak i ja to rozszyfruje.Bardzo Dziękuję Każdemu za tak miły odbiór tej książki. 🤍
CZYTASZ
„Popularny i Piękny"
ФанфикPrzystojny brunet o zielonych szmaragdowych oczach należy do popularsów wśród szkoły, jest kapitanem drużyny koszykarskiej ale tak naprawdę w swoim życiu ma inne cele, a robi to co robi przez pewien incydent. Na jego drodze stanie mało popularny blo...