Siedzieli w szatni blondyn oparty plecami o bruneta, całowali się i cieszyli sobą trzymając się za ręce.
Okryci byli jedynie ręcznikiem.D: Mmm.... - mruknąłem bo brunet muskał moją szyję malutkimi pocałunkami jakby dotyk motyli. - matka mnie zabije.
P: Nie myśl o tym, przecież ona się o niczym nie dowie
bo od kogo?
D: No nie wiem, ale jakby się dowiedziała, że bzyknąłem się z jej modelem to normalnie dała by mi dożywocie.
P: Uwolnił bym cię. - całowałem kostki na jego ręce idąc ścieżką pocałunków, aż do jego szyi.
D: Ty i podkop? - spojżałem pytająco.
P: Nie wiem czy podkop, jeszcze jest opcja, że zrzucisz swojego złotego loka jak roszpunka z wierzy i się wespnę by Cię uratować.D: Ty i wysiłek? - zacząłem się śmiać.
P: Dobra ale dla niektórych spraw warto się poświęcić nawet jakby miał się spocić.
D: Głupek! - zacząłem się śmniać odwracają się do niego przodem, spojrzałem mu głęboko w oczy.
- jesteś niesamowity.
P: Ty też Domi - znowu zaczęliśmy się całować.
- Mmm.. choć zwiewamy z Tond.D: Gdzie?
P: Do mnie na chatę.
D: zaraz wagary?
P: A Co idealny chłopiec nigdy nie wagarował?
D: Ty serio chcesz by matka mi dała dożywocie.
P: Powiedz, że źle się czułeś i Cię usprawiedliwi.
D: Ona czegoś takiego nie uznaje, ale mam lepszy pomysł.P: Jaki? - objąłem go i cmoknąłem w czoło.
D: Patrz się i ucz, tylko Ciii 🤫
- zakryłem mu usta i wybrałem numer w telefonie, jak tylko usłyszałem sygnał, potem jego głos
odezwałem się. - hallo tata?TD: Co się stało synku?
D: Mógłbyś mnie usprawiedliwić w szkole?
TD: Nie poszedłeś do szkoły?
D: Znaczy niby kolega mnie przywiózł ale źle się czuję.
TD: Znowu nie jadłeś?
D: Mama kazała mi gotować.
TD: Czy ona zwariowała, przecież ona wie doskonale że nie potrafisz.D: Mówiłem jej to, a ona że książka kucharska nie boli.
TD: Pozwoliłem jej ciebie zabrać pod warunkiem, że będzie o ciebie dbać.
D: Jesteś zły?
TD: Na Ciebie nie, tylko na Twoją matkę.
- boli Cię brzuch?
D: Trochę ale nie martw się.
TD: Dobrze ić do domu, ja zaraz zadzwonię do szkoły i powiem że źle się czujesz i wracasz do domu.D: Dziękuję tato jesteś najlepszy.
TD: Masz coś zjeść.
D: Dobrze Tato.
TD: Założyłem ci konto i masz tam pieniądze, wyślę Ci dane to się zaloguj i coś se zamów.
D: A mama nie będzie zła?TD: konto jest na mnie więc nawet nie ma wstępu.
- Szczerze nie wiem ile daje się kieszonkowego więc wpłaciłem ci tam parę groszy.
D: Okej Tato naprawdę dziękuję, kocham Cię wiesz.
TD: Ja Ciebie synku też. - wysłać po Ciebie auto?
D: Nie dam se radę, nie jestem sam mój kolega powiedział, że jak sam do Ciebie nie zadzwonię to on to zrobi i mnie pilnuje, a on skończył zajęcia więc mnie odwiezie.TD: Dobrze to podziękuj mu ode mnie i może zamów też coś dla niego za tą podwózkę.
D: Okej, dziękuję.
TD: Niema za co synku i później po Ciebie przyjadę.
D: Dobrze paaa tato - rozłączyłem się.
P: Co jest? - kim jesteś i co zrobiłeś z Dominikiem.
D: Głupku jestem tu - zacząłem się śmiać.
P: Zbieramy się?
D: Tak czekaj.
P: Co robisz? - całowałem go po obojczyku.
D: Tata wysłał mi dane do konta i mam się zalogować, mówi że wysłał mi parę groszy w ramach kieszonkowego.*zalogował się*
P: to jest parę groszy - oderwałem się od niego z zdziwieniem.
D: Według mojego taty tak hahahah
- zalogowałem się, a na koncie było 50tysP: Czym Twój tata się zajmuje, że takie hojne kieszonkowe daje?.
D: Ma własną dużą firmę reklamową i dlatego się rozwiedli bo walka o to czyja firma jest lepsza.
P: Bez sensu, choćmy z tond.
D: Tak masz rację.
- Wstaliśmy i się ubraliśmy, brunet schował do szafki to co mniał schować i wyszliśmy.P: Czekaj. - trzymałem go za rękę i się z nim wymykałem.
D: Co robisz?
P: Nie chce by ktoś z nauczycieli nas złapał, zauważ że ja robię waksy.
D: A kto Ciebie usprawiedliwi.
P: Moja mama zawsze mnie usprawiedliwiała, nawet nie pyta czemu se robię wolne.
D: Jak to nie interesuje się Tobą?
- podbiegliśmy do motoru, a chłopak podał mi kask.
P: Interesuje i jestem jej oczkiem w głowie,
poprostu uważa, że skoro robię se wolne to
miałem dobry powód i nie będzie mnie męczyć tłumaczeniami. - ufa mi poprostu.
D: Woo zazdroszczę mamy.
P: Nie ty pierwszy hahahaOdjechali na motorze do domu bruneta.
Po około 15min byli na miejscu, ciemno
włosy kliknął by otworzył się garaż i wjechali do środka zamykając drzwi. Pierwszy z motoru zszedł Paweł i złapał Dominika za rękę.
P: Chodź za mną. - weszliśmy do domu i odrazu zaczęliśmy się całować.
D: Mmm.. a Wika?
P: Jest w szkole. - całowałem go przypierając do drzwi, a moje ręce zjechały na jego tyłek.
D: Czekaj. - odsunąłem go - chodźmy do Twojego pokoju.
P: Masz rację. - pociągnąłem go do góry i wciągnęłam do pokoju zatrzaskując drzwi, popchnąłem go na nie zsuwając mu plecak, a ja zrobiłem to samo.
D: Mmm.. ahh - czułem jak muskał mnie po szyi, rozpiąłem mu powoli spodnie on to obserwował.
P *wróciłem wzrokiem do jego oczu* - Tak bardzo Cię uwielbiam - wbiłem się w jego usta i zaczęli śmy się kierować w stronę łóżka zrzucając ubrania, upadłem nad nim nagi nie przerywając pocałunku.
- zjechałem ręką wzdłuż ciała blondyna, aż na pośladek zarzucając se jego nogę na siebie i w niego weszłem.
D: Aaa ahh - zagryzłem wargi czując go w sobie i jego usta na szyi, złapaliśmy się za dłonie i ścisnęliśmy, które zaraz znalazły się nad moją głową powodując, że usta bruneta schodziły niżej po moim torsie zahaczając o sutek.
P: Mmm.. - mruczałem poruszając się w nim i drażniąc jego sutek raz liżąc, a raz podgryzając. - Podniosłem się wyżej pogłębiając ruchy patrzyłem mu w oczy.
D: Aaah aaah aaah taaaak - czułem, że jestem coraz bliżej i że ruchy bruneta są mocniejsze.
P: Aaah aaaaaaa - to była chwila kiedy finiszowałem, a zaraz za mną też i on.D: Zmęczyłeś mnie przystojniaku.
- on opadł obok trochę na mnie i skradł mi całusa patrząc mi w oczy.
P: Żałujesz słodziaku?
D: Ani trochę, to było cudowne.
P: Ty jesteś cudowny. - całowałem go po ramionach,
w końcu cały jest mój.
D: Paweł? - poprawiłem się by być wpół siedząco.
P: Hmmm - spojrzałem mu w oczy.
D: Co nas tak właściwie łączy?
P: Cośśś..?D *walnąłem go* - głupi jesteś.
P: No ja se żartuje słodziaku.
D: No więc? - Powiedziałeś, że mnie uwielbiasz.
P: Bo To prawda, jesteś taki słodki, niewinny
i nie przewidywalny. - uwielbiam to w Tobie.
D: iiiii? - zaśmialiśmy się.
P: Mam czynić honory?
D: No przecież księżniczka nie będzie się prosić to rola księcia i jeszcze tu klekni. - pokazałem na
podłogę i zacząłem się śmiać.
P: Uwielbiam to w Tobie - uśmniechnołem się i złapałem go tak, że jak pociągnąłem to teraz siedział
na mnie i oplutł rękami moją szyję.
D: Co robisz?
P: Słodziaku mój - zjechałem rękami na jego pośladki obejmując go. - czy zechciałbyś zostać moim chłopakiem?
D: No nie wiem, matka odda mnie na krucjatę i wywali z domu, a potem wybuchnie bo będzie tak zła.
P: To bym Cię przygarnął.
D: Uuuu wtedy to już był by smoczy ogień.
P: Więc jak?
D: Zgadzam się Tak Tak Tak Tak
- wbiłem się w jego usta unosząc się trochę, byłem tak bardzo szczęśliwy. Szczęśliwy bo miałem kogoś kogo kocham w swoich ramionach.Jesteście przekochani dlatego dziś jeszcze jeden rozdział. Dziękuję każdemu co czyta i tym komentującym i tym co nie komentują. Dajecie mi taki power do pisania.
Jesteście najlepsi i dziś rozdział dedykuję Wszytkim moim czytelnikom lovki 🤍
CZYTASZ
„Popularny i Piękny"
أدب الهواةPrzystojny brunet o zielonych szmaragdowych oczach należy do popularsów wśród szkoły, jest kapitanem drużyny koszykarskiej ale tak naprawdę w swoim życiu ma inne cele, a robi to co robi przez pewien incydent. Na jego drodze stanie mało popularny blo...