Pow Pawełek:
Dominik był jakiś nie swój i martwiło mnie to, cały czas siedział taki przytulony i zgaszony.
Dawałem mu buziaki w czoło i trochę się uśmninchnoł.P: Źle się czujesz?
D: Nie, ale boję się że Cię stracę.
P: Nie stracisz, nie pozwolę na to.
LU: Właśnie, ja też nie, prędzej tej wiedźmie nawrzucam robali do łóżka by ją w nocy zeżarły.
D: Hahaha szalona.
LU: A co zadrzeć z moim kuzynkiem to zadrzeć zemną.
P: Wiecie co? - Może chodźmy na kanapę i se pooglądamy coś?
LU: właśnie przyniosłam dobre ciasto.
P: No i trzeba je zjeść, to wy pokrójcie ciasto, a ja zrobię picie.
D: No okej to chodźmy.Zrobili tak jak się umawiali i usiedli przed tv,
brunet karmił blondyna i skradał mu całusy.LU: Ooo ale jesteście cute słodziaki.
- oberwałam poduszką - Eeej!
D: To się nie gap!
LU: Wiesz co? - wredny jesteś.
P: Wredny z dobrym gustem haha
D: Nie prawda, znaczy to pierwsze bo w tym drugim się zgadza.
P: I tak Cię kocham wiesz? - scałowałem go.
D: Hahaha wariat uspokój się.
P: To daj buziaka - zrobiłem dziubek.
D: No dobrze - Chciałem go cmoknoć, ale zwykły cmok przerodził się w pocałunek.
P: Mmm... jesteś pyszny.
D: No przestań, nie przy Luizie. - schowałem twarz w zagięcie jego szyi.
LU: Spoko luz to jest urocze i szczerze wam zazdroszczę, może nasz romeo ma brata bliźniaka, albo jakiegoś przystojnego kolegę?
P: W sumie mój przyjaciel szuka dziewczyny.
D: Jak mówisz o tym co myślę to ja się nie zgadzam bo mi tylko zniszczy kuzynkę.
LU: Nie bardziej niż Ty nie będę.
D: Przepraszam bardzo czy ty coś mi insynuujesz?
LU: A co może jesteś grzeczny?
P: Oj już przestań Domiś to Anioł. - cmoknąłem go w czubek głowy.
D: Właśnie - uśmniechnołem się do niego i nagle ktoś zapukał do drzwi.P: Przecież Wika ma klucze.
D: Może to Twoja mama albo tata.
P: Mama też ma klucze, ale tata w sumnie nie.
- wstałem i otworzyłem drzwi i tam stała policja.
- Dzień dobry o co chodzi? - jesteśmy zagłośno?
Pol: Nie, my w innej sprawie możemy wejść?
P: Dobrze proszę.
LU: Co jest? - Co się dzieje?
Pol: Mamy nakaz założenia panu dozoru policyjnego na czas oczekiwania na rozprawę, bo Pana stan zdrowia nie pozwala by Pan został zabrany do aresztu.
D: Co ale dlaczego do aresztu?
P: Właśnie?
Pol: Ponieważ jest Pan oskarżony o gwałt na nieletnim Dominiku Rupińskim.
P: Coo??? To absurd!
- spojrzałem na Dominika, on mniał łzy w oczach.
D: On nic mi nie zrobił zostawcie go! - odepchnołem policjanta od Pawła. - Wynoście się!
Pol: Synu odpuścimy Ci tylko dlatego, że targają Tobą emocje, a teraz wychodzimy.
D: Nigdzie nie idę nie ma mowy wynoście się!
- on mi nic nie zrobił! - To nie był on!
Pol: Przecież byłeś naćpany, a syndrom sztokholmski robi swoje.
D: Paweł powiec im coś - wtuliłem się w niego mocno!
P: Domiś nie martw się wszytko będzie dobrze.
D: Ja znimi nie pójdę, oni nie mają prawa mnie zabierać.
Pol: Słuchaj gówniarzu masz zakaz spotykania się z nim, on Cię zgwałcił a Ty jesteś nie letni.
- złapali blondyna i zaczęli go ciągnąć w stronę drzwi.
D: Puszczajcie mnie! Puszczajcie - ugryzł policjanta i się wyrwał wtulając się w Pawła.
LU: Ejjj zostawcie go!
Pol: Kim jesteś?
LU: Jego siostrą cioteczną i nie pozwało byście go tak traktowali!
Pol: Więc przekonaj go by wyszedł dobrowolnie.
P: Ja go przekonam dajcie mi chwilę proszę.
Pol: Dobrze 5min masz.
P: Domiś posłuchaj mnie uważnie - patrzyłem w te niebieskie załzawione oczy - wiem, że to ciężkie i że znowu musimy się rostać ale jakoś to przejdziemy razem obiecuję.
D: Ale Paweł ja nie mogę na to pozwolić, ja nie chcę.
P: : Wiem i ja też tego nie chce, ale tak musi być.
D: Kocham Cię.
P: Ja Ciebie też, najbardziej na świecie a teraz idź z Luizą proszę.
D: Dobrze - zapłakany wtuliłem się jeszcze w bruneta i kiedy policjant znowu chciał mnie szarpać wkroczyła Luiza.
LU: Nie tykaj pan go, bo tym razem ja ugryzę!
- Chodź Domiś. - obiełam go, a Ty trzymaj się Paweł.
P: Opiekuj się nim Luiza.
LU: Bęnde obiecuję.
CZYTASZ
„Popularny i Piękny"
FanfictionPrzystojny brunet o zielonych szmaragdowych oczach należy do popularsów wśród szkoły, jest kapitanem drużyny koszykarskiej ale tak naprawdę w swoim życiu ma inne cele, a robi to co robi przez pewien incydent. Na jego drodze stanie mało popularny blo...