14.

66 7 0
                                    

Cher Kingsley pov.

Koncert się zaczął. Tym razem to nie Metallica była gwiazdą wieczoru, więc mieli wystąpić jako jedni z pierwszych.

Co mnie cieszyło to to, że nawet nią nie będąc, dużo ludzi przyszło właśnie na ich występ. Chociaż to Testament miał dzisiaj premierę nowego albumu, to większość gadało o Metallice. Wiem, że w latach dziewięćdziesiątych będą najpopularniejszym zespołem na świecie, ale nie sądziłam, że zdobyli taką popularność już w '84.

Kirk powiedział mi dziś rano, że razem z chłopakami zagrają jeden z kawałków, który mają zamiar umieścić w następnej płycie, a raczej kasecie, bo wtedy były kasety, cały czas zapomnam. Tej, która jeszcze nie wyszła. No ciekawe jaka. I have no idea.

Jak mi o tym powiedział już chciałam zgadywać, która, ale w porę ugryzłam się w język. Miałam nadzieję na fight fire with fire lub creeping death, lecz każda z ride the lighting będzie cudowna.

Martwiłam się trochę o Cliffa. Odkąd dowiedział się, że Tommy nie żyje prawie wcale się nie odzywa. Zeruje już chyba szóste piwo. A jest dopiero dwudziesta.

Poza tym chłopacy z Pantery poprosili go aby zastąpił Tommiego, gdy oni będą grać. Zgodził się, chociaż ja na jego miejscu bym tak nie mogła.

- Hej, Cherry, rozchmurz się - Kirk oparł brodę na moim ramieniu, po czym pocałował mnie w policzek.
- Też mi przykro, ale niedługo koncert. Nie możemy znowu spierdolić...

- Na pewno dacie radę - złapałam go za rękę, jego słowa pocieszyły mnie, ale na krótko.

- Mogę jakoś poprawić ci humor? - zapytał, to było słodkie z jego strony, ale naprawdę nie wiem co musiałby zrobić.

- Twój widok na scenie z gitarą na pewno mi pomoże - w sumie to powiedziałam prawdę. Pomoże, ale na pewno nie całkiem i nie na długo.

- No ja myślę, ktoś musi rozkręcić pogo - zaśmiał się James siadając obok mojego chłopaka. Nikt mu jednak nie zawturował. Nikt nie miał humoru.

Het także spuścił głowę.

- Jeśli tak dalej pójdzie, to nie zagramy. Nikt nie ma humoru - rozciągnął się na krześle, ściskając butelkę trunku w dłoni, Kirk mu przytaknął. Przyjrzał się paznokciom, pomalowanym na czarno jakimś tanim lakierem. Chyba, bo połowa była zdrapana.

- Naprawdę nie mam nastroju - westchnął w końcu. Kirk znów skinął głową. - Przekazać innym, że dziś nie gramy? - zapytał. Poraz kolejny odpowiedziało mu kiwnięcie. Widocznie gitarzysta nie miał nawet humoru aby gadać z kimkolwiek oprócz mnie.

Frontman już chciał wstawać, ale przed nami pojawili się zdyszani Lars i Dave. Obaj zaczęli machać rękami jakby chcieli, kurwa, odlecieć i w tym samym czasie pizde drzeć tak głośno, że przekrzykiwali muzykę. Wrzeszczeli, ale zupełnie co innego, dlatego nikt z nas nie mógł zrozumieć o co im chodzi. Tak krzyczeli, że aż Cliff przyszedł sprawdzić co się odpierdala.

- CISZA DO KURWY NĘDZY!!! - wrzasnął nagle James. - Ogłuchnąć można, zupełnie jak z dziećmi - westchnął ciężko. - Pochwalcie się co odjebaliście, zjeby, ale powoli i pojedynczo, i na pewno tak nie wrzeszczcie, bo wam wykurwie.

- Dobra dobra.

- A więc tak - odkaszlnął Lars, zaczynając bawiąc się rękami. - Bo chcieliśmy jedną laskę poderwać i...

- No co?

- I się okazało... - dodał Dave, trochę zmieszany.

- No, kurwa, co?

HIT THE LIGHTS || MetallicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz