Cher Kingsley pov.
Koncert się zaczął. Tym razem to nie Metallica była gwiazdą wieczoru, więc mieli wystąpić jako jedni z pierwszych.
Co mnie cieszyło to to, że nawet nią nie będąc, dużo ludzi przyszło właśnie na ich występ. Chociaż to Testament miał dzisiaj premierę nowego albumu, to większość gadało o Metallice. Wiem, że w latach dziewięćdziesiątych będą najpopularniejszym zespołem na świecie, ale nie sądziłam, że zdobyli taką popularność już w '84.
Kirk powiedział mi dziś rano, że razem z chłopakami zagrają jeden z kawałków, który mają zamiar umieścić w następnej płycie, a raczej kasecie, bo wtedy były kasety, cały czas zapomnam. Tej, która jeszcze nie wyszła. No ciekawe jaka. I have no idea.
Jak mi o tym powiedział już chciałam zgadywać, która, ale w porę ugryzłam się w język. Miałam nadzieję na fight fire with fire lub creeping death, lecz każda z ride the lighting będzie cudowna.
Martwiłam się trochę o Cliffa. Odkąd dowiedział się, że Tommy nie żyje prawie wcale się nie odzywa. Zeruje już chyba szóste piwo. A jest dopiero dwudziesta.
Poza tym chłopacy z Pantery poprosili go aby zastąpił Tommiego, gdy oni będą grać. Zgodził się, chociaż ja na jego miejscu bym tak nie mogła.
- Hej, Cherry, rozchmurz się - Kirk oparł brodę na moim ramieniu, po czym pocałował mnie w policzek.
- Też mi przykro, ale niedługo koncert. Nie możemy znowu spierdolić...- Na pewno dacie radę - złapałam go za rękę, jego słowa pocieszyły mnie, ale na krótko.
- Mogę jakoś poprawić ci humor? - zapytał, to było słodkie z jego strony, ale naprawdę nie wiem co musiałby zrobić.
- Twój widok na scenie z gitarą na pewno mi pomoże - w sumie to powiedziałam prawdę. Pomoże, ale na pewno nie całkiem i nie na długo.
- No ja myślę, ktoś musi rozkręcić pogo - zaśmiał się James siadając obok mojego chłopaka. Nikt mu jednak nie zawturował. Nikt nie miał humoru.
Het także spuścił głowę.
- Jeśli tak dalej pójdzie, to nie zagramy. Nikt nie ma humoru - rozciągnął się na krześle, ściskając butelkę trunku w dłoni, Kirk mu przytaknął. Przyjrzał się paznokciom, pomalowanym na czarno jakimś tanim lakierem. Chyba, bo połowa była zdrapana.
- Naprawdę nie mam nastroju - westchnął w końcu. Kirk znów skinął głową. - Przekazać innym, że dziś nie gramy? - zapytał. Poraz kolejny odpowiedziało mu kiwnięcie. Widocznie gitarzysta nie miał nawet humoru aby gadać z kimkolwiek oprócz mnie.
Frontman już chciał wstawać, ale przed nami pojawili się zdyszani Lars i Dave. Obaj zaczęli machać rękami jakby chcieli, kurwa, odlecieć i w tym samym czasie pizde drzeć tak głośno, że przekrzykiwali muzykę. Wrzeszczeli, ale zupełnie co innego, dlatego nikt z nas nie mógł zrozumieć o co im chodzi. Tak krzyczeli, że aż Cliff przyszedł sprawdzić co się odpierdala.
- CISZA DO KURWY NĘDZY!!! - wrzasnął nagle James. - Ogłuchnąć można, zupełnie jak z dziećmi - westchnął ciężko. - Pochwalcie się co odjebaliście, zjeby, ale powoli i pojedynczo, i na pewno tak nie wrzeszczcie, bo wam wykurwie.
- Dobra dobra.
- A więc tak - odkaszlnął Lars, zaczynając bawiąc się rękami. - Bo chcieliśmy jedną laskę poderwać i...
- No co?
- I się okazało... - dodał Dave, trochę zmieszany.
- No, kurwa, co?
CZYTASZ
HIT THE LIGHTS || Metallica
FanfictionPo tym jak cofnęły się w czasie, życie w latach osiemdziesiątych może i wyglądało jak seria obrzydliwych incydentów. Ale to nie tylko mocne narkotyki, trunki czy pokręcony seks. Znalazły coś czego szukały od zawsze, choć nie było to takie łatwe.