24.

63 8 1
                                    

Samantha Mavel pov.

Wyszłam z domu nowych znajomych jakieś 45 minut przed wizytą u fryzjera. Muszę znów zafarbować włosy, bo mam już niezłe odrosty. No i oczywiście trochę je przyciąć. Zbyt długie w ogóle mi nie pasują. Jebane włosy, zawsze muszą rosnąć tak szybko.

Nie wyspałam się. Ja, żeby się wyspać potrzebuję co najmniej dziesięciu godzin snu. Spojrzałam na zegarek i zdałam sobie sprawę, że jeśli zaraz się nie pospieszę, to spóźnię się na autobus. Poprawiłam torbę na ramieniu i rzuciłam się biegiem przed siebie. Kurwa, chyba muszę biec od razu na następny przystanek.

Biegłam tak i biegłam jeszcze parę minut. Ucieszyłam się, bo chyba zdążę. Oczywiście chwilę później moje poprzednie stwierdzenie okazało się błędne, bo przez nieuwagę w kogoś wpadłam, przy okazji rozsypując całą zawartość torby.

- Uważaj, jak chodzisz, ćwoku!- prychnęłam zbierając rzeczy z ziemi. Ten od razu kucnął by mi pomóc, co było całkiem miłe z jego strony.

Dopiero, gdy podniosłam wzrok przed siebie zauważyłam, kogo nazwałam ćwokiem. To ten chłopak, który podobał mi się na koncercie. Zrobiło mi się trochę głupio.

Nawet nie znałam jego imienia. Co prawda słyszałam jak reszta mówi na niego Junior, lecz byłam całkowicie pewna, że nie tak brzmiało jego prawdziwe imię.

- Sorry - mruknęłam, gdy wrzucił mi do torebki pomadkę, czyli ostatnią z rzeczy, leżących jeszcze przed chwilą na chodniku.

- Nie szkodzi - uśmiechnął się szeroko. - Gdzie tak pędzisz? - zagadał, chociaż ton w jakim mówił nie wskazywał na to, że chciał prowadzić ze mną rozmowę. Wydawało mi się, że zaczyna rozmowę z grzeczności, bym nie pomyślała, że jest chamem.

- Fryzjera mam, niedługo - odpowiedziałam. Ta rozmowa stała się trochę niezręczna. - No właściwie dopiero za 40 minut, ale pani Ellefson strasznie się denerwuje gdy się spóźniam...

- Pani Ellefson? O kurwa, chyba chodzisz do mamy mojej! Dziwne, że nigdy cię tam nie zauważyłem.

No teraz to się zdziwiłam. Ale faktycznie, był bardzo podobny do swojej matki. I teraz gdy zdążyłam przyjrzeć się dłużej jego twarz stał mi się tak jakoś mniej obcy.

- David Warren Ellefson - przedstawił się, po czym podał mi rękę.

- Samantha Mavel, dla przyjaciół Sam - powtórzyłam wyuczoną formułkę, po czym odwzajemniłam uścisk, uśmiechając się lekko.

- Wiesz... Jak teraz idziesz prosto do fryzjera... Emm... Też tam teraz idę. Masz wizytę za 40 minut, czyli zdążysz jeśli pójdziemy razem piechotą. No chyba, że konieczne ci zależy na autobusie.

- Niee - zaprzeczyłam praktycznie od razu. - Chętnie się z tobą przejdę!

O kurde! Nie no tego się nie spodziewałam. Co się stało, że typ, na którego gapiłam się na koncercie, okazał się synem mojej fryzjerki? Na dodatek zaprosił mnie na "spacer". Z moim szczęściem do ludzi można to nazwać co najmniej cudem, przysięgam.

☢️☢️☢️

Juniper Rogers pov.

- Ale jesteście pewni, że nie będziecie wstawać? Wszyscy się wysrali? - dopytywała Cher, już strasznie się niecierpliwiąc. - Nie zamierzam ani zatrzymywać, ani cofać choćby jednej sekundy!

Zgodziła się byśmy z Davem dołączyli do niej i Kirka, gdy ci będą oglądać swój święty film. Obiecałam jej wcześniej, że przyjedziemy na sam początek, ponieważ jestem absolutnie pewna, że ani ja, ani rudy nie wytrzymamy długo na filmie pod tytułem "szesnaście świeczek". Blondynka utrzymywała, a raczej próbowała utrzymać nas w przekonaniu, że to zajebisty film. Nie dawno była jego premiera i dostała kasetę od koleżanki w pracy. Mają zamiar się tak wymieniać co tydzień.

HIT THE LIGHTS || MetallicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz