6.

103 6 0
                                    

Cher Kingsley pov.

Gdy koncert się skończył ( w tym bis ) większość ludzi rozproszyło się po barze. W tym my. My i chłopacy. Ci ostatni po odłączeniu sprzętu zeskoczyli ze sceny i również poszli po alkohol. Była przerwa. Niektórzy także wyszli zapalić. W tym June. Zostałam sama. Bo Nick od paru minut czekał za kulisami na Cliffa.

Oparłam się o filar, trzymający wewnętrzny balkonik na półpiętrze. Tuż obok mnie pojawił się rudowłosy, ze szklanką zapewne whisky z colą w ręce. Starał się na mnie nawet nie zerkać, jakby od tego zależało jego życie.

- Dobry koncert - skierowałam się w jego stronę, chcąc nawiązać rozmowę. Chciałam pochwalić się przyjaciółce, że także z nim rozmawiałam.

- Dobry koncert - powtórzyłam trochę głośniej, bo może nie usłyszał, lecz znów nie dostałam odpowiedzi. - Coś nie tak?

- Nie mogę z tobą gadać - wyszeptał przez zęby. - Kirk by mnie zapierdolił.

Zaśmiałam się pod nosem. - W takim razie co tu robisz?

- Czekam, na twoją koleżankę - odpowiedział, lecz po chwili zaczął się powoli ulatniać, bo w moją stronę szedł wkurzony ciemnowłosy gitarzysta. Strzelał fuckerami w stronę kolegi. Po chwili to on zajął miejsce Dave'a.

Przystanął w miejscu, opierając się o barierkę. Był lekko czerwony, wyczułam, że stresuje się dosyć mocno.

- Wspaniały koncert. Dawno się tak nie bawiłam - uśmiechnęłam się do niego. Gitarzysta jakby tylko czekał aż zacznę rozmowę.

- Bardzo dziękuję... - westchnął trochę zmieszany. Dalej jednak siedział cicho, czekając aż to ja wykonam dalszy ruch.

- Jestem Cher - przedstawiłam się. - To mi dałeś kostkę w kawiarni.

- Kirk, tak pamiętam cię dosyć dobrze - tyle zrozumiałam, bo mówił dosyć cicho, a muzyka teraz zagłuszała większość jego słów.

- Masz plany na dzisiejszy wieczór? - chciałam zabrzmieć poważnie, ale nie umiałam. Chłopak miał taką minę, że od razu, gdy zadałam to pytanie roześmiałam się głośno. - Sorki

- Nie, nie mam planów. Jeszcze...

Zawstydzony dotknął mojej dłoni, po chwili ściskając ją w tej swojej. Odwzajemniam uścisk i uśmiechnęłam się lekko. To chyba dało Kirkowi trochę pewności siebie, pociągnął mnie przez tłum. Szłam za nim w niejasnym kierunku. Czułam, że był trochę spięty.

- To chyba jakiś żart - pomyślałam, gdy stanęliśmy tuż przed toaletą, która miała mocno przeciętny wystrój. ( Po prostu sobie wyobraźmy kibel w barze, bo ja nie wiem jak to opisać, ok? Wiemy o co chodzi, nie muszę tłumaczyć )

Byłam pewna, że Kirk nie jest taki jak reszta. Zboczony i egoistyczny. Nie wiedziałam co myśleć widząc jego zawstydzoną twarz w momencie, gdy zamykał nas w kabinie.

- Nie jestem dziwką, Kirk. Przyszłam tu by dobrze się zabawić, a przy okazji poznać kogoś fajnego...
( Pomińmy to jak zachowywała się w pierwszych 2 rozdziałach - Goblin)

Brunet stanął w miejscu opierając się głową o ścianę kabiny zakrywając całą twarz włosami. To nie była jego reakcja, stał tak zanim to powiedziałam. Po moich słowach wtopił się w nią jeszcze bardziej. Był cały czerwony, widziałam to zza jego długich ciemnych włosów.

- Skoro tak, tylko ośmieszyłem się przed naprawdę w porządku dziewczyną... - odwrócił się do mnie tyłem, nawet nie wiedziałam jaką ma minę. Przytuliłam go od tyłu, poczułam jak spina się wyraźnie i odsuwa lekko. Nie nalegał, przeprosił za kłopot, chciał wyjść.

HIT THE LIGHTS || MetallicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz