Cher Kingsley pov.
- ŻE CO ZROBILI?! - wykrzyknęłam, gdyż nie mogłam uwierzyć własnym uszom.
- No poszli na najbliższą stację po jakieś paliwo... - powtórzył Kirk, chyba go trochę przestraszyłam tymi wrzaskami, bo wytrzeszczył oczy.
- NAJEBANI?! - zrobiło mi się trochę duszno. - Co jeśli się zgubili?
- Mają... Mapę...? - oznajmił Dave rozciągając swoje śmierdzące syry na naszych kolanach. Zepchneliśmy je od razu na ziemię.
- Powinniśmy wyjść i ich poszukać - powiedziałam twardo próbując jakoś rozruszyć towarzystwo. Próbowałam wyjść, ale drzwi były zamknięte. Cudownie, zamknęli nas.
Westchnęłam ciężko, zrobiło mi się serio słabo. James i Lars nawet na trzeźwo nie powinni wychodzić sami. Zwłaszcza w nocy. A świtało.
Wyciągnęłam z torebki paczkę papierosów. Gdy chłopacy je zobaczyli wszystkim trzem zaświeciły się oczy. Udałam jednak, że tego nie widzę. Wyjęłam jednego malborasa bobasa kutasa.
Poczułam się trochę jak Marilyn Monroe. W końcu paląca blond laska w samochodzie z trzema facetami. Ci robili wielkie oczy, obserwując jak papieros wędruje do moich ust i z powrotem.
- O co wam chodzi? - zapytałam po dłuższej chwili ciszy, wypuszczając dym nosem ( może pizdą od razu. )
- Daj szluga! - powiedzieli chórem.
Przewróciłam oczami:
- Dobra - powiedziałam zrezygnowanym tonem. - Ale odkupujecie.Chłopacy pokiwali głowami ochoczo ( wiem że nie odkupią). Wyciągnęłam rękę, po czym poczęstowałam ich tytoniem oraz ogniem. Jakby nie starczyło im wdychanie dymu wszyscy na raz zaczęli palić. Aż zrobiło się mgliście w tym aucie. Ledwo widziałam kierownicę.
Po jakimś czasie Dave wyciągnął wysuszoną maryśkę. Zaczęliśmy to skręcać w jointy z papieru toaletowego, randomowych kartek, gazet i jakiejś piosenki Larsa.
Lata osiemdziesiąte to absolutnie moje lata. Nareszcie czuję się jak w tej odpowiedniej epoce.
Zaciągnęłam się palonym ziołem, po paru buchach poczułam jak ramiona same mi się rozluźniają, a na duszy robi się tak jakoś zbyt lekko. Chociaż na początku nie miałam nic przeciwko, po paru sekundach wiedziałam, że nie powinnam tego robić.
Coś we mnie pękło.Zdałam sobie sprawę, że nie pamiętam jak miała na imię moja prawdziwa matka.
W dziecięcych wspomnieniach pamiętam jak podpisywała się zawsze pierwszą literą imienia a potem nazwisko.
"M. Kingsley" - tyle zapamiętałam.
Teraz jako matkę pamiętam czarnowłosą kobietę o imieniu Betty i nazwisku panieńskim Richardson. O ojcu całkiem zapomniałam. Wiem, że w "naszych" czasach, czyli 2024, był to wysoki ciemnowłosy mężczyzna.
W 1984 miałam przybranego ojca. Zdałam sobie sprawę, że miałam kompletnie inne dzieciństwo. Okrutne, przepełnione nienawiścią. Papierosami od dziesiątego roku życia, dragami w gimnazjum, próbami samobójczymi w liceum.
Powroty nad ranem od ojczyma gwałciciela do prawdziwego ojca, który nijak się mną interesował.
Przypomniałam sobie sytuację. Puki co nie znałam ich głębiej. Może kiedyś znajdę powód, przez który to robiłam. Poznam ich prawdziwe imiona i sekrety rodziny, o których jeszcze nie wiem.
Pewnego dnia całkowicie zapomnę o poprzednim życiu.
- Hej, Cherry... - Kirk pogładził mnie po policzku, tym samym wyrywając mnie z rozmyśleń. Potem poprawił mi włosy, zakładając jeden kosmyk za ucho. Skrzyżowałam jego wzrok z moim, wpatrując się w rozszerzone źrenice. Były dobrze widoczne, ponieważ jego czekoladowe tęczówki pojaśniały odbijając od siebie światło wschodzącego wiosennego słońca.
CZYTASZ
HIT THE LIGHTS || Metallica
FanfictionPo tym jak cofnęły się w czasie, życie w latach osiemdziesiątych może i wyglądało jak seria obrzydliwych incydentów. Ale to nie tylko mocne narkotyki, trunki czy pokręcony seks. Znalazły coś czego szukały od zawsze, choć nie było to takie łatwe.