Tak na początek to bardzo przepraszam, że nie było mnie tak długo. Nie wystawiałam już nic ponad miesiąc, oopsie. Dziękuję wam bardzo pysie za to że mimo tego nadal liczba gwiazdek i wyświetleń wzrasta, co jest bardzo motywacyjne. Ale... Nie mogłam się jakoś zabrać za pisanie. Mam dosyć także pisania akcji w drodze i wydaje mi się że robi się to już strasznie nudne i przymula xd.
No bo mi sie tego nie chce pisac a wam sie tego chyba nie chce czytac, więc to najlepsze rozwiązanie.
A więc nadszedł ten historyczny moment. Goblin ma wyjebane i robi skip time.Goblin~
🎸🎸🎸
Kirk Hammett pov.
Około siódmej po południu wjechaliśmy do San Francisco. Rozkleiłem się nawet kiedy przejeżdżaliśmy przez Golden Gate Bridge.
Był plan, by zatrzymać się w moim rodzinnym domu przez pierwszy tydzień, ale kiedy dołączyły dziewczyny ludzi w mieszkaniu zrobiłoby się zbyt dużo.
Kupiliśmy więc cztery namioty, gdy przejeżdżaliśmy przez Kolorado.
Przez jakiś czas będziemy spać na plaży. Tak, na plaży. Od mieszkania moich rodziców było bardzo blisko do oceanu, dlatego to nie żaden problem. No i oczywiście mniejsze ryzyko na to że wywalą nas z domu.
Pierwsze co zrobiliśmy to udaliśmy się do najbliższego sklepu. Wiadomo w jakim celu. Alkoholu nigdy za wiele.
☢️☢️☢️
Staliśmy już przed drzwiami do mieszkania moich rodziców. Byłem trochę zestresowany. Nie widziałem ich długo, a gdy byłem tu ostatni raz uciekałem z domu dzień po ukończeniu pełnoletności.
Spojrzałem na Cher. Wydawała się jeszcze bardziej zdenerwowana niż ja. Miała rację, powiedziałem jej że chcę ją przedstawić rodzicom. Na jej miejscu też bym się stresował.
Objąłem dziewczynę w talii delikatnie.
- Nie denerwuj się, okej? Może i są trochę... Nietuzinkowi... No dobra, są zjebani, ale przecież cię nie zabiją, nie? - próbowałem ją uspokoić. Cher pokiwała głową nieprzekonana. Westchnąłem ciężko.
- Masz rację. To kiepskie pocieszenie... - podrapałem się w kark. Stanąłem przodem do niej i złapałem ją za rękę.
- Muszę ci się przyznać... Ostatnio gdy ich widziałem... Eh... Powiedziałem im, że przenigdy nie wrócę do tego zjebanego katolickiego domu. Zwyzywałem ich i uciekłem, więc uwierz mi... Jeśli na kogoś będą wkurwieni - to na mnie. Nie na ciebie. Tak? - uśmiechnąłem się do niej jak najcieplej tylko umiałem.
- A jeśli cię nie zaakceptują to co z tego? Ja mam to gdzieś! Kocham cię Che...
Dziewczyna przerwała mi nagle. Jej głos był suchy i dosadny. Uśmiechała się, lecz jej oczy się nie uśmiechały:
- Rozumiem, Kirk, dzięki.
Kiwnąłem głową. Nie powiem że nie. Zabolało mnie to, ale nie chciałem tego pokazywać. Uśmiechnąłem się sztucznie, stwierdziłem, że nie będę tego ciągnąć.
Zesztywniała, spięła mięśnie pod moimi dłońmi. Nie chciała bym ją dotykał? Wiem, że się wczoraj najebałem, ale to żadna nowość. Czy powiedziałem wczoraj coś niestosownego albo coś?
Nacisnąłem dzwonek do drzwi.
Przeleciałem po twarzach przyjaciół. Byłem ciekawy kogo moja matka wypierdoli z domu pierwszego. Bo w prawdzie osobiście znała tylko Jamesa.
Oni nie byli aż tak zdenerwowani jak Cher. Większość miała wyjebane. Szczególnie cudowne trio składające się z Dave'a, June i Samanthy, którzy postanowili że to świetny pomysł by wciągnąć oranżadę w proszku. (Ale faza)
CZYTASZ
HIT THE LIGHTS || Metallica
FanfictionPo tym jak cofnęły się w czasie, życie w latach osiemdziesiątych może i wyglądało jak seria obrzydliwych incydentów. Ale to nie tylko mocne narkotyki, trunki czy pokręcony seks. Znalazły coś czego szukały od zawsze, choć nie było to takie łatwe.