-6-

93 6 3
                                    

Pov: Header

Obudziłam się. Przetarłam moje oczy po czym wstałam. Wyjątkowo szybko się ubrałam. Przecież dzisiaj testy do drużyny. Musze się upewnić czy Harpi wstała. Pewnie znowu śpi w swoim cieplutkim łóżeczku i będzie odmawiała wstania. Wyjęłam z jednego z mniejszych pudełek. Wyjęłam z niego zdjęcia w ramkach. Szybko porozkładałam je na komodzie obok mojej szafy. Na samym środku było nasze rodzinne zdjęcie. Ja i Harper miałyśmy morze pięć lat? A morze i nawet siedem. Tata trzymał mnie na plecach. Miał ciemno fioletowe włosy i różowe oczy. Był uśmiechnięty a pod nogą miał piłkę do gry. Zaraz obok stała nasza mama. Miała swoje włosy spięte w wysoki kucyk i miała takie ciepłe spojrzenie. Pełne troski i miłości. Tęsknie za wpatrywaniem się w jej oczy na żywo. Trzymała moją siostrę na rękach a ta się do niej przytulała. Ja i Harper byłyśmy tak samo ubrane i uczesane. Więc ktoś kto nas nie zna morze nas łatwo pomylić. Delikatnie ucałowałam zdjęcie po czym je ustawiłam obok reszty. Po chwili namysłu wyjęłam zdjęcie taty z ramki.

-trzymaj za nas kciuki tatku. Mamy testy do drużyny piłkarskiej. Czy to nie jest ekstra? Znowu możemy grać. Ostatnio grałyśmy morze kilka miesięcy temu. Mam nadzieje że nie wyszłam z wprawy ale tego po prostu się nie da zapomnieć.-powiedziałam do zdjęcia po czym włożyłam do mojej torby.

Wzięłam torbę i piłkę bo morze uda nam się zrobić szybki trening zanim zaczniemy lekcje. Uśmiechnęłam się sama do siebie po czym wybiegłam z pokoju i wpadłam do pokoju Harper.

-wstawaj leniu śmierdzący czas na trening!-powiedziałam po czym zauważyłam że jej nie ma w łóżku. Nie mogę. Ona wstała przede mną? Dobrze że o to się z nikim nie zakładałam bo bym przegrała. Kiedy miałam wyjść zauważyłam że jej mundurek jest rzucony w kąt pokoju a torba nie jest spakowana. To było dziwne?

-HARPER?-krzyknęłam jednak odpowiedziała mi cisza. Wystraszyłam się. Gdzie ona jest. Zaczęłam biegać po całym domu. Po parunastu minutach biegania po trzech piętrach góra dół znalazłam ją. Spala w salonie na wielkiej kanapie. Miała na sobie cały czarny dres. Co ona robiła? Potrząsnęłam nią po czym się obudziła.

-Header co się dzieje? Pali się?-powiedziała zaspanym głosem,

-gdzie byłaś-powiedziałam do niej

-czyli się nie pali więc wracam do spania-powiedziała po czym chciała się odwrócić na drugi bok. Jednak zdążyłam w porę ją złapać za ramie.

-o nie nie nie ty się idziesz teraz przebrać i spakować-powiedziałam rozkazującym tonem. A o tym co robiłaś pogadamy w drodze do szkoły.

Nie musiałam się o to z nią za długo boksować. Poszła i po morze dwudziestu minutach wróciła. Połowę drogi spędziłyśmy w milczeniu. Kiedy zobaczyłam boisko na którym akurat nikogo nie było. Wpadłam na pomysł. Skoro mam piłkę to czemu dla rozluźnienia atmosfery troszkę nie pograć.

-Harpiiii????-powiedziałam stając przed siostrą

-czego?

-morze pogramy razem? Tak wiesz dla fanu- powiedziałam po czym zrobiłam najbardziej przekonującą minę jaką umiem. Zgodziła się bez większego namysłu przecież to kocha. Odłożyłyśmy torby na ławkę po czym stanęłyśmy naprzeciwko siebie.

-no to co robimy?-zapytałam podbijając z łatwością piłkę na kolanach.

-co powiesz na Zrzut burzy? Nie do końca nam wychodził ostatnio a skoro chcemy się zgłosić to musimy się jakoś pokazać-powiedziała Harper po czym się uśmiechnęła. Teraz wcale nie wyglądała na zmęczoną. Idealnie udawała że wszystko jest ok. Widzę że ma dość wszystkiego i gdyby nie ja rzuciła by się pod pierwszy lepszy samochód. Musimy jakoś to przetrwać. Ona i Ja zawsze tak było jest i będzie. Koniec kropka.

-w sumie czemu nie tylko która podrzuca którą?-powiedziałam zaczynając się rozciągać.-mi to obojętne

-to ja ciebie- Powiedziała Harper też się rozciągając. Po krótkiej rozgrzewce i rozciąganiu zaczęłyśmy naszą ekstra akcje. Stanęłyśmy naprzeciwko siebie. Piłka była między nami. Delikatnie zawiał wiatr muskając nasze twarze i mierzwiąc nam włosy. Kiwnęłyśmy do siebie głowami porozumiewawczo. W sekundzie położyła mi swoją prawą dłoń na Tali. Ja moją Lewą położyłam na jej ramieniu. Stanęłyśmy bliżej siebie. Ja moją prawą i ona swoją lewą złączyłyśmy dłonie po czym je wyprostowałyśmy. Zaczęłyśmy tańczyć. Jak gdyby nigdy nic a nad naszymi głowami zaczęły się pojawiać burzowe chmury. Wirowałyśmy a piłka poruszała się raz między moimi nogami a raz pod nogami Harper. W pewnym momencie Harper chwyciła mnie za ramie i zaczęła mną obracać dookoła. W jednej chwili mnie puściła. Poleciałam w powietrze. Zamknęłam oczy i złapałam głębszy oddech. Harper posłała do mnie do góry piłkę. Wokoło mnie pojawiły się fioletowe błyskawice. Zrobiłam salto do tyłu i kopnęłam z całej siły w piłkę. Obtoczona w fioletowe a nawet morze różowe błyskawice piłka poleciała tak szybko przed siebie że nawet nie zauważyłam w co. Spadłam z gracją na ręce siostry. Ona obróciła się przy czym mnie postawiła.

-no i widzisz jesteśmy zajebiste-powiedziała moja siostra wyciągając dwie dłonie. Podskoczyłyśmy i zbiłyśmy dwie piątki po czym się zderzyłyśmy biodrami. Dopiero teraz zdałam siebie sprawę że walnęłyśmy piłką w czyjś samochód.

-o nie! cośmy zrobiły!-zaczęłam panikować-jak się alarm włączy to po nas. W ogóle są tu jakieś kamery?-Harper co robimy

-nie panikuj to jakieś pobocze, kamer tu nie widzę a poza tym tego nawet nie widać pewnie nawet się nie skapną-mówiła oglądając te wielkie wgniecenie wielkości mojej głowy w bocznych drzwiach od strony pasażera. Miała racje tylko jak ktoś się przyjrzy to widać.

-spadamy?

-a jak inaczej-powiedziała Harper po czym wzięłyśmy piłkę i nasze torby i ruszyłyśmy sprintem w kierunku szkoły. Bieg zajął nam około pięć minut. Wbiegłyśmy na teren szkoły. Stanęłyśmy i popatrzyliśmy sobie w oczy. Jak na komendę zaczęłyśmy się śmiać. Normalnie zwijałyśmy się ze śmiechu. My zawsze coś odsiedzieliśmy tak że głowa mała.

-to co robimy?-zapytałam się jej po czym spojrzałam na godzinę w telefonie. Kuźwa już 9:48. Pokazałam telefon siostrze

-no to idziemy na lekcje-powiedziała do mnie po czym zaczęła iść w kierunku Sali w której miałyśmy mieć planowo lekcje. Opłacało się poznać cały budynek wcześniej. Jest przeogromny. Po chwili gadania ustaliłyśmy że to Harper będzie mówić i powie że się spóźniłyśmy bo zgubiłyśmy drogę. Stanęłyśmy pod salą. Nasza klasa miała teraz japoński. Najgorzej.

-a morze chcesz się jeszcze urwać z tej lekcji? Zostało jeszcze pół godziny-powiedziała przekonującym tonem. Przecież ja na tym usnę.

-o nie nie nie pukaj-powiedziała

-puknij to ty się w łep sama pukaj-powiedziałam do niej wskazując ręką na drzwi.

-ale ja mówię

-więc ty pukaj

-nie

-tak

-dlaczego to ja wszystko robię?

-bo ja jestem naszym mózgiem a ty...-nie dokończyłam kiedy zobaczyłam że zakłada ręce na piersiach.

-dobra ale następnym razem ty pukasz-powiedziałam i już kiedy miałam zapytać dodałam jeszcze-ale która otwiera drzwi?

-na miłość boską!-cicho krzyknęła po czym od razu zapukałam i otworzyłam drzwi.

KrólewnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz