Rozdział 5

53 6 2
                                    

  Leżał wygodnie wyciągnięty na leżance, stojącej w bliskim sąsiedztwie sekretarzyka, przy którym siedział jego anioł, zawzięcie coś notując. Obaj milczeli pogrążeni we własnych myślach. Mimo to atmosfera była lekka, panująca cisza wcale nie była uciążliwa, dużo lepszym jej określeniem było słowo - inna. Zdecydowanie to, co do tej pory były zakopane w każdym z dwójki istot, w końcu znalazło ujście i to w niemal ekstremalny sposób, który po ochłonięciu obaj musieli przemyśleć. Być może gdyby byli prawdziwymi ludźmi, do tego aspektu podeszliby nieco inaczej. Co jednak nie zmieniło faktu, że dla jednego, jak i drugiego cielesne zbliżenie było czymś nowym. Jednym z niewielu rzeczy, których nie zdążyli przez ostanie stulecia doświadczyć. Nic więc dziwnego, że głównie to zajmowało ich myśli.

  Korzystając z okazji, iż Muriel nie było w pobliżu (Nie wróciła jeszcze do antykwariatu) Aziraphale postanowił poruszyć ten jakże delikatny temat.

— Crowley — zaczęła, uśmiechając się z widocznym zdenerwowaniem malującym się bezczelnie na twarzy.

Żółte ślepia demona wyłoniły się spod zamkniętych do tej pory powiek, błyskawicznie odnajdując anioła.

— Czy ty... robiłeś to pierwszy raz? — zapytał, wbijając nieznacznie plecy w oparcie krzesła, które zajmował.

Demon uśmiechnął się przebiegłe, w pierwszej chwili chciał zaprzeczyć. Jednak uznał, że to nie była jeszcze odpowiednia pora na żarty czy pozornie niewinne kłamstwa. Teraz było czas tylko na prawdziwe odpowiedzi i stuprocentową szczerość.

— Tak, czemu pytasz aniołku?

Aziraphale wzdrygnął się lekko, poprawiając jednocześnie muszkę, która z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu zaczęła mocno uwierać go w szyję.

— Cóż robiłeś, takie rzeczy. Myślałem, że no wiesz... — Urwał zbyt zdenerwowana i zawstydzony.

Jak dla niego przyjemna dotąd atmosfera zaczęła niebezpiecznie gęstnieć, a uczucie zażenowania własnymi słowami zaczynało go zgniatać. Za to Crowley nadal wyglądał na rozluźnionego, nawet trochę rozbawionego. W rzeczy samej demon nie widział w seksie przecież niczego wstydliwego.

— Skąd więc... — Przełknął głośniej, obserwując leżącego spokojnie demona.

— Edukowałem się aniele — jego wąskie wargi wygięły się w wesołym uśmiechu, który u anioła wywoływał coraz szybsze bicie serca.

— Edukowałeś? — wydusił, nie do końca wiedząc, co miał na myśli.

Crowley poderwał się, że swojego miejsca, by w kilku susach znaleźć się obok Aziraphalea. Nonszalancko oparł się biodrem o sekretarzyk, zakładając ramiona na wysokości klatki piersiowej. Przez kilka długich chwil wpatrywał się w anioła, jakby oceniał którą część jego twarzy powinien odgryźć najpierw. W końcu zbliżył swoją twarz do twarzy Aziraphalea. Bez ostrzeżenia skradła mu jeden szybki pocałunek. Zrobił to tak gwałtownie, że anioł podskoczył przestraszony.

— Raczej nie chcesz wiedzieć — stwierdził demon, chytrze się uśmiechając i patrząc na rumieniącą się twarz drugiego. Widocznie dokładnie takiej reakcji oczekiwał.

— Chyba — przełknął, przymykając oczy — chyba masz rację.

Całkowicie niespodziewanie drzwi antykwariatu otworzyły się z towarzyszącym im charakterystycznym dźwiękiem dzwoneczek, który Aziraphale osobiście nad nimi umieścił. W obecnej chwili okazało się to doskonałym zabezpieczeniem przed niespodziewanymi gośćmi. Chodź pierwotnie nie do końca takie były jego przeznaczenie, rzecz jasna.

Nachylający się do tej pory się nad aniołem Crowley, błyskawicznie wyprostował się, zerkając instynktownie, w kierunku wejścia. Zresztą obaj zrobili to niemal jednocześnie, utykając wzrok w Muriel, która wybrała sobie doskonały moment na powrót.

Niewygodna Miłość ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz