Nie miał pojęcia jakim cudem, no dobra miał pojęcie, bo sam go uczynił. Nie mniej, udało się dotrzeć im obojgu do antykwariatu. Bez tego Aziraphale był pewien, że ta misja skończyłaby się katastrofą. Cóż nietrzeźwy osobnik, w dodatku demon nie był lekkim bagażem, który przez próby utrzymania równowagi, jedynie wszystko utrudniał. Mimo wszelkich niedogodności, finalnie udało im się przekroczyć próg sklepu anioła. Jednak to nie był koniec wędrówki. Nie, nie, nie Aziraphale nie zamierzał taszczyć przyjaciela na samą górę, już po drodze stwierdził, że to najgorsza opcja, jaką dysponował. Zamiast więc zabrać go do gościnnej sypialni, postanowił na jedną noc odstąpić mu swoją. Miał tylko nadzieję, że nie zrobi on tam bałaganu. Anioł należał do osób schludnych, ale nie przesadnie pedantycznych. Jego tolerancja na bałagan była w granicach normy, mimo to gdzieś z tyłu głowy miał lekkie obawy co do pijanego Crowleya.
Powoli krok za krokiem przemieszczali się ku pokojowi anioła, który znajdował się za ostatnimi regałami niedaleko pokoju zajmowanego przez Muriel. Był dobrze ukryty, Aziraphale bardzo się o to zatroszczył. Jednak teraz dziękował sobie w myślach, iż na sypialnię wybrał pomieszczenie właśnie na parterze. Nie wyobrażał sobie nawet maszerowania z ciężkim, na wpół przytomnym demonem po schodach. Niestety drugi cud nie wchodził w grę, ponieważ mógłby mu ściągnąć na głowę niepotrzebny kłopot w postaci kogoś z góry.
Nie miej, nie szczędził sobie marudzenie pod nosem na nieodpowiedzialne zachowanie demona. Gdy nagle do głowy przyszła mu kolejna sprawa, która zdała mu się niedorzeczną, jednak pragnął to z siebie wyrzucić. Tym bardziej, że Crowley był bardzo pijany i zapewne następnego dnia nie będzie niczego pamiętał. Okazja więc wydawała się wręcz wyśmienita.
— Co robiłeś z panną Angelą? — zapytał, zatrzymując się przed drzwiami do sypialni.
— Głupia baba — warknął pod nosem, zarzucając na ramię anioła drugą rękę i dość niezgrabnie stając między nim a drzwiami. Spojrzał na Aziraphalea, uśmiechając się słodko.
Jak na zawołanie policzki anioła lekko się zarumieniły, a oddech nieco przyspieszył. Bliskość demona wydała mu się nagle oszałamiająca. Uczucie wzmogło się na sile, gdy Crowleya zmienił ułożenie rąk i teraz praktycznie obejmował jego szyję.
— Co, co to znaczy? — zapytał drżącym głosem anioł, mając na myśli słowa przyjaciela.
Crowley uśmiechał się szeroko, nie mając pojęcia, co wyprawiał z umysłem drugiego. Nie zdawał sobie nawet sprawy z tego, jak bardzo mieszał mu w głowie.
— To, że ona...jest nikim. — Mówienie przychodziło mu z trudnością, tak samo, jak zebranie rozbieganych myśli. Prawdę mówiąc, ostatnim czego teraz chciał to kłótnia. Zdecydowanie wolał robić coś znacznie innego i przyjemnego.
— Crowley — usta Aziraphalea drżały, gdy demon bez żadnego skrępowania najpierw gładził kciukami jego kark, by w następnej chwili, poczuć jak Crowley przyciąga go do siebie i całuje.
Pocałunek był niespodziewany, mocny, prawie miażdżący usta oniemiałego anioła, Najpierw demon tylko napierał swoimi wargami na jego, by dosłownie chwilę później bez żadnego pozwolenia wedrzeć się językiem do jego wnętrza. Nie był delikatny, brat to, co chciał i w jaki sposób chciał. Przyciągnął ciało Aziraphalea do siebie, przez co uderzył łopatkami w drewniane drzwi. Nie przejmował się tym jednak. W zupełności oddał się chwili pocałunku. Jedyne co mu przeszkadzało to niemiły fakt, iż anioł zmienił się w posąg i nie robił kompletnie nic. To nieco otrzeźwiały umysł Crowleya. Jednak tylko na chwilę. Oderwał się od ust przyjaciela, by spojrzeć w szeroko otwarte niebieskie oczy.
— Interesujesz mnie tylko ty, żadna dziunia, rozumiesz? — wysyczał przez zaciśnięte zęby, nadal trzymając dłonie na ciepłym karku anioła.
— Crowley — niemal wyjęczał, nie potrafiąc złożyć nawet jednego prostego zdania. Myśli w jego głowie stały się jednym wielkim chaosem. Jego serce biło jak szalone, a dziwne uczucie w lędźwiach jedynie się nasiliło.
CZYTASZ
Niewygodna Miłość ✅
Storie d'amoreZiemskie życie nietypowego duetu zwalnia, staje się wręcz leniwy. Wydaje się, że od chwili odejścia Gabriela i Belzebuba już nic nie może się wydarzyć. Niestety, ich istnienie nie może być proste, całkowicie nieświadomie zostają wplątani w kłopoty...