Rozdział 9

33 5 3
                                    

- No dobrze, Muriel uspokój się — zaczął mówić jak najspokojniejszym głosem Aziraphale, gdy pierwszy szok minął.

Niebieskie oczy anioła ślizgały się między skrybą a demonem, wyraźnie emanującym wściekłością, która była oczywiście uzasadniona. Aziraphale również był zły, ponieważ czuł się oszukany przez kobietę, która całkowicie uśpiła jego czujność. Jednak to nie mogło przyćmiewać zdrowego rozsądku, którym w obecnej chwili powinni wykazać się wszyscy zebrani.

- Crowley czy możesz przestać dymić? - westchnął anioł, spoglądając na swojego kochanka łagodnym, niemal proszącym wzorkiem.

- Co za zdzira, wiedziałem! - krzyknął, ale jednocześnie szare obłoki wydobywające się z jego ciała powoli znikały.

- Odnoszę wrażenie, że oboje wiedzieliście więcej niż ja — stwierdził Aziraphale.

Muriel spojrzała na Crowleya pytająco, chcąc wiedzieć, czy wolno jej mówić na temat, który dotychczas miała zachowywać w tajemnicy. Demon położył dłonie na biodrach, lekko wyginając się w tył, jakby miał zamiar zrobić mostek. Jednak nic podobnego się nie wydarzyło, dwa anioły usłyszały jedynie trzask, który wydobył się z kręgosłupa demona.

- Wiedzieliśmy - zaczął mówić, patrząc uparcie w sufit — Praktycznie od początku, coś było z nią nie tak. Jednak uznaliśmy, że...

- To pan Crowley uznał - wtrąciła się Muriel, błyskawicznie go poprawiając. Crowley wrócił do pierwotnej pozycji i spojrzał na anioła, wyszczerzając zęby, niczym wampiry ze starych horrorów, chcące nastraszyć swoją ofiarę przed zatopieniem kłów w jej szyi.

- Uznałem - prychnęła, zwracając twarz ku Aziraphaleowi - że nie ma sensu cię tym martwić, tym bardziej że nie było żadnych znaczących dowodów — dokończył.

- Czy zdajecie sobie sprawę z niebezpieczeństwa? - anioł podniósł głos, nie mogąc znieść słów, które raniły jego serce — A co gdyby zrobiła ci coś na przyjęciu, a ja bym za wami nie poszedł?! Zdawałeś sobie sprawę z powagi stacji?! - Teraz już prawie krzyczał zdenerwowany i rozczarowany zachowaniem Crowleya.

- Jestem pewien, że to, co wydarzyło się dzisiaj to jej sprawką — dodał rozgniewany.

- Wybacz — mruknął demon. Czując się jak ostatni palant i idiota w jednym. Chodź nie powiedział tego głośno, to przyznawał aniołowie całkowitą rację. W tamtym czasie nie myślał o ryzyku. Był to ogromny błąd, który mógł przypłacić własnym istnieniem.

- Choć nie wydaje mi się, by miała taką możliwość, przecież nikt nie wiedział dokąd jedziemy, nawet ona — wskazał niedbale na stojącą niedaleko Muriel.

- Ostatnio przyłapałam Muriel na myszkowaniu w moim sekretarzyku, miałem tam zapisane co nieco na ten temat — Zaczął Aziraphale odrobinkę spokojniejszym głosem, zerkając na swojego pracownika.

- Co?! - dziewczyna podniosła głos, prawie piszcząc — Nigdy nie śmiałbym ruszać niczyich rzeczy, tym bardziej twoich — odparła drżącym głosem.

Crowley uniósł wysoko brwi.

- Czyli prawdopodobnie to Angela przybrała postać Muriel, a to oznacza, że musi być czymś potężniejszym niż szeregowy demon. - Stwierdził, a w tym czasie w jego demonicznej głowie zaczynał formować się plan unicestwienia tego czegoś. Wiedział, że szansę są małe, oczywiście, jeśli jego przypuszczenia były trafne. Chodź biorąc pod uwagę umiejętność Angeli to, prawdopodobnie mieli przejebane. We dwójkę, czy nawet w trójkę czekała ich ciężka próba zwalczenia demona.

- Demony nie mogą przekroczyć progu antykwariatu - zauważył Aziraphale, podchodząc do Crowleya.

- Nie mogą, jeśli nie zostaną zaproszone, a z tego, co wiem ty ją zaprosiłeś - warknąłem rudowłosy, patrząc w oczy anioła. Od razu dostrzegł w nich strach i obawę o to, co ich czekało. Nie był zaskoczony, sam czuł głęboko w sobie te same uczucia, ale starał się, by nie wypłynęły na powierzchnię. Musiał być silny.

Niewygodna Miłość ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz