Sobota zleciała mi bardzo szybko. Spałam mniej więcej do dwunastej i nawet nie jedząc śniadania ubrałam się i ogarnęłam, bo mieliśmy wszyscy jechać do babci na obiad. Moja babcia była najlepszą babcią na świecie, mimo tego, że każdy tak mówił, że jego babcia jest najlepsza to moja faktycznie była super i bardzo lubiłam przyjeżdżać do niej na obiady, bo zawsze wymyślała jakieś nowe potrawy. Gdy wróciliśmy do domu spakowałam swoje rzeczy do walizki i ostatni wieczór w Polsce spędziłam z rodzinką grając w kości i oglądając film. W niedzielę obudziłam się cała spięta i zestresowana, ale niestety nie lotem a faktem, że znów spędzę podróż z Mikołajem. Wstałam o ósmej, żeby na spokojnie zjeść śniadanie, wykąpać się i wyszykować, było dziś nieco chłodniej więc założyłam długie jeansy, białą, luźną koszulkę, ogromny, puchaty, pudrowo-różowy sweter i białe trampki. Wylałam na siebie prawie połowę swoich ulubionych perfum tak, aby mój zapach utrzymał się w samochodzie Mikołaja jeszcze dłużej niż ostatnio. Rodzice uparcie chcieli mnie odprowadzić na dworzec, ale całe szczęście po krótkich namowach odpuścili. Nie chciałam na razie, żeby wiedzieli, że jest w moim życiu ktoś kto mi się podoba, a tym bardziej, że odwozi mnie na lotnisko. Już i tak ledwo mi uwierzyli, że sama sobie kupiłam bukiet róż. Byłam na dworcu piętnaście minut wcześniej niż się umawialiśmy i o dziwo mój nieznajomy też już czekał. Tym razem stał oparty o czarnego mercedesa coupe klasy S. Wyglądał cudownie, był ubrany w jasnoszare spodnie, białą polówkę z krótkim rękawkiem i przez barki miał przewiązany sweter w nieco ciemniejszym odcieniu niż spodnie. Czarne okulary uniemożliwiały spojrzenie mi w jego cudowne błękitne oczy, ale całe szczęście gdy podeszłam zdjął je i przewiesił przez kołnierzyk koszulki.
- Dobrze Cię znów widzieć Kruszynko – uśmiechnął się od ucha do ucha i delikatnie pochylił w moją stronę.
- Hej – odparłam zauroczona jego widokiem i wspięłam się na palce aby się z nim przywitać. Oboje nie chcieliśmy przekroczyć cienkiej granicy między nami, więc pocałowaliśmy się w policzek choć i tak na tyle blisko, że nasze kąciki ust się zetknęły.
Bez słowa zapakował moją walizkę do bagażnika i otworzył mi drzwi od strony pasażera. Ruszyliśmy w pełnym milczeniu i po chwili wyjechaliśmy na autostradę. Samochód którym jechaliśmy zupełnie różnił się od ostatniego czołgu, był elegancki i zdecydowanie szybszy co nie napawało mnie radością, ponieważ było to jednoznaczne z tym, że szybciej dojedziemy na miejsce. Cisza która wypełniała niewielką przestrzeń w środku samochodu, nie była krępująca i niezręczna wręcz przeciwnie, upajaliśmy się samą swoją obecnością, bez zbędnych słów. Co chwila zerkałam na Mikołaja albo on na mnie, a gdy nasze spojrzenia się spotkały przeszedł mnie dreszcz po całym ciele, całe szczęście pod długim rękawem nie mógł zauważyć mojej gęsiej skórki i dobrze, nie chciałam żeby miał naoczny dowód tego jak na mnie działa.
- Czy Ty musisz tak pachnieć, nie mogę się skupić na jeździe.
- Ciesz się, że nie rozpraszam Cię w inny sposób – na dźwięk tych słów jego źrenice powiększyły.
Mój nieznajomy poprawił się na fotelu, a po chwili zmienił temat.
- Co to za znajomi z którymi widziałaś się w piątek? Całkiem przystojni Ci Twoi przyjaciele. –odrzekł, a ja zaczęłam się zastanawiać skąd mógł wiedzieć jak wyglądają, lecz po chwili przypomniałam sobie jak dodawałam wspólne zdjęcie na Instagrama.
- To fakt, brzydcy nie są, ale znamy się już dość długo, a widzimy bardzo rzadko, więc możesz być spokojny, bo każdy ma dziewczynę – zaśmiałam się.
- Kamień z serca, bo już myślałem, że jestem na przegranej pozycji i robię tylko za taksówkę.
- No bardzo zabawne, mam nadzieje że nie myślisz, że zależy mi tylko na tym żebyś mnie podwiózł – zapytałam z poważną mina, a on się głośno roześmiał.
CZYTASZ
Jedna Noc
RomanceŁucja - młoda i ambitna dziewczyna, która dzięki pracy spełnia swoje największe marzenie i przeprowadza się na Ibizę. Wbrew pozorom ta imprezowa wyspa daje jej ukojenie, pozwala się skupić na pracy i samorealizacji. Gdy życie Łucji toczy się standar...